Pielgrzymim szlakiem – dzień pierwszy

Słynny jaworznicki pielgrzym, Zbigniew Szuster wybrał się w kolejną podróż – tym razem w towarzystwie uczniów – do Portugalii, do Lourdes. Postanowił podzielić się swymi przeżyciami w formie literackiej. Aż dziwne, bo zwykle woli opowiadać, a opowiada przepięknie. Ci, którzy byli na spotkaniu poświęconym pielgrzymce do Santiago de Compostela, z pewnością   potwierdzą. Serial zaczyna:

DZIEŃ PIERWSZY
Lotu się nie bałem, ale uczestników jak najbardziej w podróży byli na tyle w porządku, że ich pochwaliłem, NA GŁOS POCHWALIŁEM, dostrzegasz jak się zmieniam? tak, o tempora! o mores! Szóstr chwali na głos… i to bez ironii
Lecieliśmy przez chmury i nic nie widziałem, ale (siedziałem przy oknie), gdy samolot wyleciał nad nie, to mnie zamurowało chciałbym umieć opisać kolory białe, które się mieniły wszelkimi możliwymi odcieniami – mało powiedziane, przepiękne,
i wata cukrowa
i lody o smaku wyobraźni
i najsmaczniejszy posiłek turystyczny, np. kisiel
i góry zdobywane z przyjaciółmi
teraz słyszę dzwony, czyżby kościół?
Chmury były piękne, kształtem i kolorem, wrażenia startu, lotu i lądowania; start to podziw dla geniuszu ludzkiego – wymyśleć taką maszynę! ciężka ogromną, całą ze stali i wcale nie mająca 40 wagonów więc: chmury – cud natury,
właśnie i chmury się skończyły, ujrzałem ZIEMIĘ!
i zacząłem rozpoznawać teren: Karkonosze, Śnieżka, jak sama nazwa wskazuje ośnieżona
później Alpy
i Masyw Centralny
rzeki i wyżłobienia
i miasta, miasteczka
ludzi nie widziałem, ale wciąż wypatrywałem
więc: Masyw Centralny – wróciłem na camino
wreszcie Pireneje i Alto del Pedron
wcześniej (wydaje mi się ) rozpoznałem Tuluzę (lub Pau) i Pampelunę, później Burgos i Astorgę pałac Gaudiego ( to chyba fantazja), ale sprawdzę z mapach góglowych czy tak to wygląda, jak widziałem.
Do tych widoków niedoopisania dochodzi lektura „Autobiografii” Kieślowskiego, który uczy zainteresowania szczegółem, drobnostką, nie wiedziałem, że tak Go naśladuję, okazało się, ze wiele moich postępków, to wpływ KK (podobno „Przełęcz ocalonych” nie dostała Oskara…)
Lizbona widziana z góry podobała mi się, ale urodę swoją podkreśliła, gdy nocą wystartowaliśmy do Porto – śliczne są oświetlone miasta – niestety – gwiazd mało i dopiero Porto udowodniło, że elektryczność dużo daje, przelatywaliśmy nad stadionem, gdy grano mecz, moi uczniowie, fascynaci niemal widzieli strzelaną bramkę a potem kolejne udane lądowanie, oklaski i czekanie na busa kolacja w barze na stacji benzynowej (smaczna) i pokoi niewielki na noc i dzień w właściwie kilkanaście nocy i dni…

Kto chce zobaczyć zdjęcia, niech wejdzie na stronę:

zdjęcia z dziś:
https://drive.google.com/open?id=0B6vJ2ZXIB_gATy10OHBZdHhfbVU

 

Post Author: MDK