Wielkopostna zaduma, czyli …

Wielkopostna zaduma, czyli koniec jest początkiem.  O niezwykłej pielgrzymce do Santiago de Compostela

Podczas spotkania z panem Zbigniewem Szustrem „Rowerostrada do Nieba”, które odbyło się w ramach cyklu „Niedziela w MDK” nieistotny okazał się światopogląd przybyłych – mogli to być ortodoksyjni katolicy, zatwardziali bezbożnicy, ateizujący cynicy, łagodni agnostycy czy lekkoduchy żyjące z dnia na dzień ­– wszyscy zostali zahipnotyzowani głosem i kunsztem oratorskim prelegenta, uwiedzeni jędrną akcją opowieści oraz wprowadzeni w nastrój medytacji. Wysłuchanie relacji z rowerowej pielgrzymki do grobu świętego Jakuba Starszego dla każdego z  obecnych stanowiło przyjemność duchową – poruszyło serca natur religijnych, zaintrygowało miłośników historii sztuki, obieżyświatów, osoby wrażliwe na piękno przyrody oraz ceniące jazdę rowerem jako specyficzny sposób podróżowania.
Słów srebrnoustego pielgrzyma nie da się przekuć w język pisany – rządzi się on innymi prawami, przede wszystkim pozbawia odbiorcę bezpośredniego kontaktu nadawcą, który komunikuje się także niewerbalnie. Jeśli ponadto relacjonujący jest nadzwyczajną osobowością, niemożliwym staje się zastąpienie go abstrakcyjnym podmiotem mówiącym. Ci, którzy nie mogli przybyć do sali audiowizualnej Młodzieżowego Domu Kultury, by wysłuchać pana Szustra, niech żałują – nie tylko pamiątkowej muszelki, której nie otrzymali, ale możliwości poznania człowieka myślącego i usłyszenia jego przygód. (Przypis). (Żartowałem).
Oryginalny sposób pielgrzymowania na rowerze – według relacji ekscentrycznego podróżnika –  stwarza możliwość nie tyle eksploracji nowych terenów, co wejrzenia we własne wnętrze, czyli introspekcji.  Może stać się okazją do refleksji religijnej czy filozoficznej. Cóż za wspaniałe warunki dla naśladowców poetów metafizycznych – uniesienia religijne i zachwyt światem materialnym, przyjemności duchowe wyrastające z doznań zmysłowych!
Odczucie własnej cielesności zapewnił przede wszystkim ból mięśni, zmuszonych do pokonania trasy prowadzącej z Polski przez Czechy, Niemcy, Szwajcarię, Francję i Hiszpanię aż na Kraniec Ziemi nad Oceanem Atlantyckim (Przylądek Fisterra). Niecodzienne odczucia były udziałem wędrowca i jego towarzyszy (dwóch synów) podczas nocnych godzin wypoczynku, które spędzali często pod gołym niebem – na skałach, łąkach, ławkach lub w miejscach mogących przyprawić o dreszcz podniecenia Edgara Allana Poego…
Na pewno podekscytowani byli słuchacze kochający sztukę, szczególnie miłośnicy geniuszu  średniowiecznych budowniczych oraz Antoniego Gaudiego, których dzieła mogli podziwiać  pielgrzymujący do Santiago de Compostela. Opowiadanie o Astordze (znajduje się tam słynny neogotycki pałac biskupi oraz zdumiewająca katedra łącząca kilka stylów) wzbudziło entuzjazm nie tylko domorosłych historyków sztuki, lecz także…łasuchów, gdyż miasto jest znane z wyrobów czekoladowych wykonywanych według tradycyjnych receptur. Niestety (to westchnienie smakoszy), relacja nie zawierała wielu opisów kulinariów. Zdjęcia śniadań (stosów bułek) oraz podkreślenie wielkości porcji włoskiej pasty, którą zdolni są zjeść dwaj dorastający młodzieńcy, przekonały wszystkich, że dieta cyklistów była bogata w węglowodany, ale nie zachęcały do poznania Europy od kuchni.
Natomiast refleksje dotyczące serdeczności i otwartości autochtonów, którzy ze szczerą życzliwością pomagali utrudzonym pielgrzymom, mogą być dowodem, że Drogi św. Jakuba są rzeczywiście symbolem duchowej jedności Starego Kontynentu, ufundowanym na chrześcijaństwie.
Elementy cudowności, pojawiające się w opowieści, nadały jej niemalże charakter legendy. Niezwykłość szeregu drobnych zdarzeń (znalezienie bezpiecznego schronienia, nagła zmiana pogody umożliwiająca wygodne podróżowanie, a u celu – spotkanie z jaworznianinem z Podwala) jest według pana Szustra przykładem działania Opatrzności, która zdaniem wielu współczesnych racjonalistów nie istnieje. Najbardziej niewiarygodnym składnikiem irracjonalnej części opowieści było (wielokrotnie powtarzane) stwierdzenie, że mimo braku znajomości języków obcych w każdym kraju najstarszy z pielgrzymów odbywał interesujące, kilkugodzinne dysputy z przedstawicielami różnych narodów w ich językach ojczystych! (Wyjaśnić to można jedynie wrodzoną skromnością pana Szustra, który starannie ukrywa, że jest poliglotą).
Dla certyfikowanych niedowiarków przygotowano materialne dowody cudownej podróży – paszporty pielgrzyma oraz „compostelki”, potwierdzające odbycie pielgrzymki do grobu świętego Jakuba. Ciekawym świadectwem okazał się też krótki film prezentujący działający, największy na  świecie, trybularz – Botafumeiro – znajdujący się w katedrze w Santiago de Compostela. Z rozkołysaniem tego ogromnego serca świątyni wiążą się bardzo szczególne odczucia prelegenta, o których chętnie opowiada, ale o których nie wypada pisać.
Zlekceważenie pięciogwiazdkowych hoteli i ogwiazdkowanych restauracji okazało się nie tylko drogą do zminimalizowania kosztów przedsięwzięcia, ale przede wszystkim jedyną prawdziwą drogą do świętego Jakuba – wolną od hałastry pseudopielgrzymów, chaosu współczesnej cywilizacji, pełną ciszy, którą można było wypełnić prawdziwymi przeżyciami, kontemplacją, kontaktem z materią życia i z tym, co niematerialne, może nawet z samym Bogiem.
Koniec pielgrzymki okazał się początkiem nowego – o tym napisze sam pielgrzymujący. Wszyscy znający pana Zbigniewa Szustra czekają na zbiór erudycyjnych esejów, godnych pióra Zbigniewa Herberta, które będzie można czytać w czas wielkopostnej zadumy.
                                                                                                                                                                                                 Jacek Fidyk

Post Author: MDK