Co za radość intelektualna w drugim tygodniu ferii!
Poniedziałek – warcaby, wtorek – szachy, środa – gomoku, czwartek – zawody szaradziarskie, piątek – finał i rozdanie cennych, co ja piszę! BEZcennych nagród!Emocje towarzyszyły każdemu etapowi. Wyrównane pojedynki, kibice z wypiekami na twarzy obserwowali walkę do ostatniego posunięcia. W niektórych pojedynkach decydowało przekroczenie czasu, gdyż sytuacja na szachownicy była niezwykle wyrównana. Młodzi i starsi stawali na głowie, aby zdobyć puchary i różnorodne nagrody rzeczowe. Ale – najważniejsza była satysfakcja z pokonania przeciwnika i własnego lenistwa.
Zagrać mógł każdy…. z każdym, który przyszedł. Można było wykazać się myśleniem logicznym rozwiązując sudoku bądź szaradę ewentualnie inną łamigłówkę logiczną, ale także grając w warcaby lub skreślając kółko albo krzyżyk!
Tak by być mogło, ale…. Na spotkania feryjne przyszedł jeden zawodnik, który wygrał wszystkie konkurencje, zebrał wszystkie nagrody. Dlaczego zabrakło przeciwników?
Może zawody rozpoczynały się zbyt wcześnie ( o 9:3o) , a może zwyciężyło zwykłe lenistwo? No nie chce mi się, no nie chce mi się…. Bo przecież wszyscy jaworznianie nie wyjechali na narty, nieprawdaż?!
Nic to (jak mawiał Wołodyjowski do Baśki) – za rok spróbujemy raz jeszcze! SzachMat!