Kochane dzieci – zaczęła pani Kasia. A wiecie wy, że dawno, dawno temu żył sobie rybak, który na imię miał Andrzejek. Ten Andrzejek łowił ryby, jak to rybak. Pewnego razu zobaczył Pana Jezuska i powiedział „Oto Baranek Boży”. Dlaczego tak powiedział? Wiecie dzieci? – zapytała pani Kasia. – Nie! – odpowiedziały dzieci. bo i skąd miały wiedzieć? – Ja też nie, ale nie szkodzi, będziemy się dziś bawić, bo zbliżają się imieniny Andrzejka, a my go lubimy. Prawda? – Bardzo – odpowiedziały te dzieci, które potrafią wymówić „r” – inne powiedziały „baldzo”, ale nie szkodzi. Jedne już chodziły do szkoły, inne do przedszkola, ale i one kiedyś powiedzą Rrrrybak! i Barrranek! Miały za to przygotowane przez Mamusie piękne stroje a wśród nich były wróżki, księżniczki, biedronka, kotki, pająk, jednorożec, elf, goryl, superbohater, Batman, Hermiona,wilk i wiele innych. Trudno spamiętać, bo się w oczach mieniło.
Były też listy od wróżki, które wprowadzały dzieci w wyjątkowy nastrój, bo każdy był piękny i magiczny – jak to liścik od wróżki. Wróżki, jak to wróżki – wróżą, czyli przepowiadają przyszłość. Ale nie tak hop siup i już. Trzeba było wylosować spośród różnych kolorów karteczek, tę jedną albo drugą, albo trzecią. Jedna niosła jakąś przestrogę, druga obietnicę, jeszcze inna zabawkę. To gdy się wróżyło z kubeczków. Pod każdym z nich ukryty był jeden z przedmiotów: klucz, moneta, cukierek, pierścionek. Dzieci dowiedziały się co je czeka w niedalekiej przyszłości. Klucz- będziesz klucznikiem, moneta – wygrasz na loterii, pierścionek – wyjdziesz za mąż. Cukierek – już będzie ci słodko w buzi.
Wszystkie dzieci, rzucały do “studni” grosikiem na szczęście. Jeśli udało się trafić, upragnione życzenie wkrótce się spełni. Żeby podtrzymać tradycję Andrzejkową nie zabrakło lania woskiem przez klucz.
Oprócz tego dzieci tańczyły do układów tanecznych. Na koniec zabawy, gdy już dzieci były lekko zmęczone, już zatęskniły odrobinkę za spokojnym domkiem i dobrym podwieczorkiem każde dziecko otrzymało słodki upominek oraz balon.
A święty Andrzej ze swoim bratem Piotrkiem długo łowili ryby w jeziorze Galilejskim. Wiecie gdzie jest takie jezioro? Nie? Gdzieś bardzo daleko, w ciepłych krajach, może kiedyś tam pojedziecie z mamusią i tatusiem. Później zaczęli łowić ludzi – ale to już całkiem inna historia. Może opowiem wam innym razem – obiecała Monika Darkowska – Jamróz, która wspólnie z Kasią Górecką zaprosiła dzieci na wieczór andrzejkowy.