Z czym się kojarzy czerwiec? Jakżeby inaczej! Oczywiście z Dniem Dziecka. W Młodzieżowym Domu Kultury, który przecież jast nastawiony głównie na pracę z dziećmi i młodzieżą, trudno, by tak doniosła okoliczność umknęła uwadze. Postarała się o to p. Anna Korczyk, zaprosiła do współpracy p. Barbarę Wójcik Wiktorowicz i obie przygotowały dla dzieci potężna dawkę teatru. I to nie takiego sobie, zwyczajnego, rozrywkowego, lecz wymagającego uwagi, wrażliwości i głębokiego pomyślunku. Oto teatr muzyczny z CK Teatru Sztuk przedstawił baśń „Gerda” na podst. Królowej Śniegu J. Ch. Andresena. Znacie? Więc zobaczcie. Wydawałoby się, że cóż to takiego? Każdy przecież jeśli nie czytał, to słyszał, a prócz tego jeszcze są najprzeróżniejsze wersje filmowe baśniowego arcydzieła. Lecz tym razem trzeba było włączyć wyobraźnię na najwyższe obroty, bo nie było słów, nie było dekoracji, poza białym sześcianem, który to wirował jak płatki śniegu, to zamieniał się w więzienie, a nawet przeistoczył się w karocę Królowej Śniegu. Niekiedy dzieci traciły wątek i słychać było pomruki, ale gdy tempo akcji przyspieszyło, gdy pojawiła się Dzikuska, oczy znów wszystkim zabłysły, wróciło zafascynowanie, wrócił czar tanecznego przekazu. Bo przecież baśń Andersena to nie tylko prosta opowieść o poszukiwaniu uprowadzonego chłopca do krainy wiecznego śniegu, ale przede wszystkim opowieść o miłości, przyjaźni, wierności i złudnych pokusach, które mogą młodemu człowiekowi z kretesem zawrócić w głowie.
I ta muzyka Jacka Partyki, napisana specjalnie dla spektaklu, który stworzyła od podstaw – więc scenariusz, choreografię i kostiumy i całość wyreżyserowała p. Barbara Wójcik Wiktorowicz. Utrzymana przez cały czas w klimacie zimowego oczekiwania na pierwsze promienie słońca. Urzekająca i nastrojowa. A przy tym taneczna, dynamiczna, niekiedy wręcz przerażająca, piękna.
Nieco łatwiej było przeżywać współczesną przypowieść o dzieciach pogrążonych w komputerowym świecie to tego stopnia, że wręcz zamieniły się w Androidy.
Od szóstej rano gram w Minecrafta… zdobyłem twierdze i diaksy.
Ja mam tylko żelazo, węgiel i jeden domek.
Wera ma mayfona.
Wyhaftuj sobie lajki na fejsie.
Kto ze starszych potrafi rozszyfrować ten slang? Dzieci nie miały najmniejszego problemu. Cóż w tym dziwnego? To ich świat, znacznie bardziej prawdziwy, od tego w realu.
Androidy nas bawią, rzeczywistość ucieka, nie widzimy niczego poza małym ekranem, coraz więcej w nas gierek, coraz mniej człowieka.
Lecz p. Anna Korczyk, (autorka scenariusza, reżyser itp) nie byłaby sobą, gdyby się zgodziła na pozostawienie dzieciaków w wirtualnym świecie, pełnym brudu, odpadków, pozbawionego rzeczywistego kontaktu międzyludzkiego. A wystarczyła jedna, jedyna stokrotka, która zakwitła wśród odpadów. I udało się – dzieci zabrały się za tworzenie obrazu łąki, a gdy wspólną pracą zawisł na ścianie cudowny obraz, zapragnęły zrobić sobie wspólne zdjęcie. Wreszcie uznały, że tak powinno być wokół nich. I zabrały się za sprzątanie świata.
I połączyły się oba spektakle w piosence (muz. Artur Majewski): Gdybyś żył Andersenie pośród nas, zwyczajnie, świat stałby się bogatszy o te piękne chwile, nauczyłbyś nas bowiem ocalić, pokochać stokrotki i słowiki, i barwne motyle.











































