Prawdziwy mężczyzna dla kobiety zrobi wszystko. Zapewni jej dobrobyt, będzie solidnie pracował, pomagał w domu, nie chodził na wódkę z kolegami… No! Bez przesady. Przecież człowiek żyć musi. Jednak, gdy sytuacja staje się naprawdę podbramkowa dla kilku kolegów naraz, kupują piwo, albo na co ich akurat jeszcze stać, spotykają się i rozpoczyna się burza mózgów. Nawet jeśli te mózgi nie są szczególnie wydajne i mają spore kłopoty z myśleniem. Nawet z utrzymaniem pracy sobie nie poradzili i wylądowali na bezrobociu. Zresztą do powrotu do ciężkiej harówki specjalnie ochoty nie mają. To jest właśnie punkt wyjścia komedii, z jaką do Jaworzna przyjechał
więc może – rozrywka? Ale jaka? Nawet komediantem trzeba umieć być. Co dopiero śpiewakiem albo, dajmy na to, tancerzem. Zatem… umpa, czyli klops.
A może? Dave (Bartosz Obuchowicz) słyszał, że kobiety potrafią nieźle zarabiać na rozbierankach. Podobno męski striptiz też się nieźle sprzedaje!
Hola, hola. To już było? I to nie tak dawno pokazywali w MDK, ale pod innym tytułem. Jak to szło? Aha. Goło i wesoło! Z Piotrem Zeltem z krakuską z pawim piórem! Było! Było.
I co z tego?
Sfilmowaną komedię o golasach napisali przecież Stephen Sinclair i Anthony McCarten, jednak zobaczył ją słoweński nauczyciel nauczania początkowego i artysta uliczny Samuel Jokic i postanowił napisać po swojemu. Herbert Kaluza i Marek Gierszał przetłumaczyli, a ten drugi wyreżyserował i też się udało! I, nieprawdopodobne, dzięki Suskiemu, Grzegorzowi – który odpowiadał za ruch sceniczny, pisząc bardziej uczenie, za choreografię, czyli za taniec. Pewnie za muzykę też, bo w informacji nic na ten temat nie udało się znaleźć, a brzmiała naprawdę głośno i atrakcyjnie.
Napalone nosorożce (Goło i wesoło) zamienili się w Dzikie ruchaje (sorki) buhaje, zamiast dominującej kobiety, która popędzała panów bacikiem, rolę mózgu całej skomplikowanej operacji zarzucił na pochylone barki, nieustannie pijany, co udowodnił wychylając jednym łykiem pełny kufel, za co został nagrodzony gromkimi brawami, Spencer (Grzegorz Pawlak).
Nic by jednak z atrakcyjnego pomysłu na łatwe zarabianie pieniędzy nie wyszło, gdyby nie nadciągnęła pomoc, wezwana w castingu do głównych ról. Oto pojawił się w symbolicznych (nie przypadkowych) tęczowych skarpetkach Collin (Krystian Kukułka), który nie miał oporów, a wręcz przeciwnie, miał bardzo wielka ochotę obnażać się przed kolegami, licząc na wzajemność i gość jeszcze bardziej egzotyczny – Mustafa (Dawid Rostkowski). Mistrz breakdancu. Trudno się z nim było porozumieć, bo mówił obcym językiem, ale za to fruwał po scenie! Colin od razu w nim się zakochał!
Okazało się jednak, że panowie, a szczególnie ojcowie założyciele Dave, kłótliwy i agresywny Larry (Robert Koszucki), a szczególnie podtatusiały Gordon (Marcin Zacharzewski), do rozbieranek wcale nie są skorzy. Kobietom to łatwiej wychodzi, jakieś mniej wstydliwe – uznali i już, już mieli odpuścić, gdy pani Gordonowej zaczynało brakować na podstawowe potrzeby domowe, a odkryła, że mąż jest na bezrobociu. Nie ma więc wyjścia. Panowi pokazali klaty i – łał, panie z widowni aż głośno westchnęły. Łajzy zaprezentowały całkiem niezłe walory, nawet Gordon – miał najprawdziwszy kaloryfer na brzuchy (choć nieco zapowietrzony). I brawa, achy i panieńskie ochy zaczęły rozbrzmiewać coraz głośniej, aż (tu spuśćmy wstydliwie oczy i kurtynę milczenia) panowie pokazali naprawdę sporo!
Kogut w rosole (stoi na stole – z przekąsem zakpił Larry) wygrał z Gołymi i wesołymi. Śmiechu i braw było więcej.
Sprawił to bez wątpienia znacznie bardziej dynamiczny finał spektaklu, rozgrzewający (panie) do czerwoności, a (panów) zmusił do zastanowienia się nad sobą – czy odważyliby się dla swoich pań na taką brawurę? A wszystkich do przyznania racji przysłowiu: Chcieć to móc, po łacinie velle est posse, którą to sentencję przypisuje się Publiuszowi Syrusowi, choć powiedział także: Mutare quod non possis, ut natum est, feras – Czego nie możesz zmienić, przyjmij takim, jakie jest. Nie wiadomo, kiedy miał rację. Jednak Polak potrafi – i tego się będziemy trzymać, wbrew wszelkim trudnościom.