JARMARK BOŻONARODZENIOWY

Na ścianie obraz. Przedstawiona zima:
między drzewami ślizga się na lodzie
gromada ludzi, dym idzie z komina
i wrony lecą w pochmurnej pogodzie.
                         (Czesław Miłosz)
Od ronda do ronda krąży bajkowy tramwaj, za sterem Mikołaj, dźwięczą dzwonki, słychać radosne kolędy. Prószy lekko śnieg, bielejąc srebrzyście na chodnikach, po których z uśmiechem spacerują ludzie zadowoleni, szczęśliwi. Co chwilę jakiś uczniak podbiega z koszyczkiem, z paterą wypełnioną ciastkami, świątecznymi drobiazgami – może Pani kupi? Zaczął się jarmark świąteczny. Tym razem uczniowie jaworznickich szkół nie tylko pilnowali straganów na jaworznickim, trójkątnym rynku, gdzie siedzi niewzruszenie jeden z herbowych drwali czekając na tego drugiego, który zawieruszył się gdzieś w okolicach ronda łączącego ul. Jana Pawła II z ul. Jana Matejki. Formuła jarmarku pozwala wykazać się kupującym empatią dla sprzedawców, bowiem nie ma (nie powinno być) z góry ustalonych cen przy prowadzeniu kwesty. A taki jest cel jarmarku – kupujący sami oceniają wartość rękodzieła i sami proponują cenę.
Pani Elżbieta Trzeciak, która obsługiwała stoisko MDK i wystawiła wykonane pod jej okiem różnorodne ozdoby garncarskie, z uznaniem oceniła jaworznicką hojność – kilka rękodzieł znalazło nabywców, którzy bez ociągania zaproponowali atrakcyjne do koła ceny. Za pieniądze uzyskane ze zbiórki zakupią do pracowni potrzebne materiały, a może nawet wystarczy na zakup nowych narzędzi – ucieszyła się.
Kupujący mogli liczyć na bonusy – ci, którzy dokonali kilku zakupów mieli szansę na zielone drzewko, prosto z lasu. Zupełnie gratis. Nic więc dziwnego, że zainteresowanie było całkiem spore, mimo chłodu, jaki doskwierał głównie sprzedawcom. Oni musieli czuwać na stanowiskach.

 

Post Author: MDK