dzisiaj PORTO
Jak wiesz Lizbona to stolica Portugalii, która leż na Tagiem
Porto było stolicą i leży nad Douro
ruszyliśmy po śniadaniudojechaliśmy do miejscowości Vila Nova de Gaia -chyba tak
to po drugiej stronie rzeki, miejscowość, która jest centrum … porto ( wina)
wsiedliśmy na statek i popłynęliśmy rzeką, aby podziwiać miasta rozłożone po obu brzegach, zdjęcia będą
one wytłumaczę wiele, jak sądzę,
zachwycające miasto
kamienice delikatne
wielobarwne
czarujące
jakby miasta hanzeatyckie opisane przez Pilipiuka w OKU JELENIA
rewelacja
sporo zniszczonych ale urokliwych domków
zapomnianych przez ludzi, ale nie przez Boga
bo… stoją!
Wzruszają, przeszłością
na kilku fotach można zobaczyć rudery podpierane na różny sposób
ale nie chce się ich wyburzać, to przyjemne
troszeczkę sobie pożartowałem na statku tez
ale tylko troszeczkę
po zacumowaniu – wizyta w muzeum wina, słabe muzeum, film i degustacja
tawny smakowało, pink nie bardzo ( za słodkie)
po degustacji – obiad
nawet smaczny
ale portugalski: ryż, frytki sałatka i mięcho
duuużo miecha tu jem!
następnie przejechaliśmy do Porto
przeszliśmy starówką
zobaczyłem z zewnątrz i wewnątrz SE, czyli katedrę
tak się nazywa ( se) główny kościół
niestety – chodzimy bez fachowego przewodnika, nasza Oksana – Ukrainka średnio opowiada
nie potrafi zaciekawić
takie pobieżne informacje
widziałem przez dwa dni kilka pomników Pedro IV
aa Oksana nie lubi Salazara i wmawia różne bzdetki, że rewolucja socjalistyczna z 1974 była czymś dobrym, a nawet bardzo
byliśmy jeszcze w jednym kościele, tym razem bardzo ładnym, i stamtąd jest kilka zdjęć
ten kościół… niech sprawdzę, sprawdziłem: CLERIGOS
ślicznye zaprawdę
a później Oksana zaprowadziła nas do księgarni bardzo starej, ulubionej księgarni Joanny Rowling, która to kobita wyszła za maż za Portugalczyka i przesiadywała w tej księgarni
w związku chyba z tym chłop porządny się z nią rozwiódł a ona wróciła do Wielkiej Brytanii
bo ta baba, Rowling, wymyśliła, dobre sobie wymyśliła… zmałpowała z Brzechwy
dodała durne słowa, których jest za dużo
i akcja się rozciąga do granic niemożliwości
wszystko przewidywalne i masa nielogiczności
no więc w księgarni Livraria Lello znalazłem wiele książek, których bohater
co ja pisze bohater,
BOHATER
jest mieszkańcem niewielkiej planety o numerze B 612 osobiście
wiele książek ale żadnej, w żadnym języku
szczególnie portugalskim,
nie nabyłem droga kupna /czego teraz zdaje się, ze żałuję/
ani w żaden inny sposób tez nie
troszeczkę obfotografowałem!
Więc byłem w Livrarii
ale chyba zbytnia popularność sprawiła, że trudno wyczuć magiczny klimat
gdyby była pusta, sprzedawca odziany w stary fartuch albo podniszczony garnitur
i najwyżej dwoje zakochanych klientów
byłoby cudnie i baśniowo
i magicznie i pachnąco
a tak … komercja niestety
po księgarni spacer w deszczu po mieście
powrót do Barcelos i najbardziej wzruszający moment dnia
msza!
miałem 45 minut samotności w Barcelos, spokojnie krążyłem wokół runi zamku
schodziłem nad rzekę
robiłem foty
to te nieudane na końcu
było ciemno
słaby aparat
nastrojowo
foty z ręki
zamazane
ale byli … LUDZIE
zakochani
pięknie
piękni
cisza była
samochody gdzieś daleko
młodzieży nie było
i kościół przecudnie barokowy wewnątrz
zaś gotycki z zewnątrz
aa w środku kilka figur NMP
i z Fatimy i z Lourdes
i inne
i
zdjęć
nie zrobiłem żadnych
nie śmiałem
bom onieśmielony był
ale tam wrócę, gdy będzie spokojnie
i obfotografuję szczegółowo!
choć chyba nie wolno
msza po portugalsku wymaga skupienia
tym razem hostia była w polskim stylu: biała i cieniutka
no i zakończenie mszy, ostatnia pieśń
wiedziałem, że znam ją
i po wyjściu zaskoczyłem!
rzeczywiście … znam!
myślałem, że to była „Czarna Madonna” ( choć coś nie grało) te słowa próbowałem śpiewać w czasie jeszcze mszy
myślałem, że to maryjne było
ale w refrenie HOSANNA
i hosanna
i w końcu
wiem!
mam!
to proste!
oczywiste!
nie bardzo…
popularne
znane
zaskakujące
niebywałe!
jak to?
czy to możliwe?
ale
ależ!
ależ tak!
taki hit!
aż się chce zaspiewać!
więc
do dzieła!
wspólnie!
głośno!
na ulicy!
niech ludzie przerażeni/zachwyceni przystawają!
tacy co nie odróżniają la Palomy od La Scali
słuchając jak bas ( czyli ja )
śpiewając po pas
bel canto doskonali
na na na na nana nana nana na!
i teraz
all togewer now!
wsie w miestie
alles, zusamen
do kupy!
zerkkam na ekran – trochę nieortograficznie piszę
więc do rzeczy
do tytułu
do słów
refrenu
refleksyjno
nostalgiczno
patriotyczno
idyliczno
zagraniczno
swojsko
brzmiący tekst:
góralu, czy ci nie żal
tak to właśnie ten hit!
więc śpiewam pięknie na ulicy
i odchodzi PANI, która, starsza pani, która śpiew w kościele prowadziła
i mówi do mnie po portugalsku:
pieknie pan ( to o mnie!) śpiewa melodie, ale słowa nie te
więc jej tłumaczę po polsku, że wiem, ze słowa nie te
ale tamtych nie znam
więc ona, ta Pani , starsza Pani
uczy mnie po portugalsku słów GÓRALA!
kawał kawała
i co?!
nie opanowałem portugalskiej kościelnej, eucharystycznej pieśni, która opowiada o mieszkańcu wysokich gór, które musiał opuścić w poszukiwaniu chleba, tak Pani, chleba!
i to by było na tyle!
https://drive.google.com/open?id=0B6vJ2ZXIB_gAblo2Vmx3RFlEZWM