DZIEŃ SZÓSTY, sobota
momentami pięknie, gdyż wyjechaliśmy o 6.oo
do Lizbony dotarliśmy o 11.oo – nudna autostradaLizbona na szybko, bez wrażeń,
tzn. są niewielkie, np. zniszczona katedra i nie odnawiana szkoda, żal ściska
następnie „obiad ’ w mcdonaldsie, fe
i w końcu pozytywny moment:
weszliśmy do oceanarium
nie opiszę jak tam fascynująco było, bo
barwy roślin/zwierząt morskich są bardziej ekscytujące niż malunki
więc barwy wymyślone i wyprodukowane przez Boga dla
no właśnie zagadka dla kogo i po co i na co?
więc rozliczne kolory
i dla Ciebie i dla mnie i dla wszystkich!
i kształty
przerażające i rozśmieszające i sympatyczne i spokojne
i wąskie rybie i opasłe płaszczki i kokony
ośmiornice i żabki
niestety, byliśmy tam TYLKO półtorej godziny
a przecież pamiętam pływające pingwiny nie z Madagaskaru, przy których stałoby się ze dwa dni i nie byłoby dość
było tez nieco ptaków
i szukałem całujących się ludzi, ale ani w Lizbonie ani w oceanarium ani w Fatimie – nie było
dalej przejazd do Fatimy
tam mało czasu, ale sanktuarium robi wrażenie, mniejsze niż Licheń, Lourdes, Santiago
wielu zwiedzających, niewielu modlących
ogromny, pusty plac
monumentalne, bez wdzięku, lekkości, zimne, kolumnada jakby na placu św. Piotra
dzwony wybijają melodię z Lourdes
pomnik JP II
kaplica objawienia niby pełna ludzi, ale nie jak przed grotą lourdowską
groby dzieci ładne, ale suche
nawet foty niespecjalne wyszły
Były też pozytywne momenty
ścieżka do kaplicy objawienia na kolanach
szło niewiele osób, więc tłoku nie było
za to zdążyłem cały różaniec, tj tajemnice chwalebne
myślę, że to jedno wystarczy, by pobyt w Fatimie był udany
merkantylnego charakteru miejsca nie odczułem
świece o kształtach różnych ludzkich elementów widziałem
niestety, mieliśmy mało czasu więc mszy nie było
Kto chce zobaczyć zdjęcia: https://drive.google.com/open?id=0B6vJ2ZXIB_gANm41d3gxc29UYXM
Wkrótce ( ale nie za szybko) o niedzieli!!!

