Jest z Jaworzna, urodził się w Jaworznie, ukończył szkołę muzyczną w Jaworznie, skończył szkołę ponadgimnazjalną w Jaworznie. Studiował jazz i muzykę estradowa, specjalność: kompozycja i aranżacja w Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach, a po studiach wrócił do Jaworzna, tu mieszka z żoną i synkiem. Jest rozchwytywanym aranżerem – wykonał aranże do ok. 150 utworów, komponuje i dzieli się swoją wiedzą muzyczną z dzieciakami z Młodzieżowego Domu Kultury im Jaworzniaków a także w Jaworznickiej Szkole Muzyki Rozrywkowej.Uległ namowom i postanowił powielić się swoimi przemyśleniami muzycznymi, opowiedzieć o swoim dorobku w czasie spotkania z cyklu Niedziela w MDK-u. Warto było posłuchać o pasji tworzenia, o miłości do muzyki. Miłości radosnej, bo odwzajemnionej, lecz trudnej, ponieważ przygotowanie partytury aranżacji utworu muzycznego to kilkadziesiąt godzin pracy i kilkaset stron partytury. Miłości nieustannej, bo muzycy nie domagają się obniżenia wieku emerytalnego i na emeryturę nie odchodzą – muzyki się nie porzuca, stąd wiekowi dyrygenci, ponad pięćdziesiąt lat na scenie Rolling Stonsów, Skaldowie w październiku będą obchodzić równe 50 lat grania.
Artur Majewski znalazł najwspanialszy patent na życie – robić to, co się kocha, co sprawia przyjemność, co daje satysfakcję. I w czasie opowieści o muzykowaniu, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Nie pominął też zapowiadanego wyjaśnienia, czym jest pedalizacji harfy. Nazwa czynności, która budzi jakieś dziwne skojarzenia, wynika po prostu z faktu, o którym mało kto zdaje sobie sprawę, że harfa ma aż siedem pedałów, po jednym do każdego dźwięku. I harfiarka nie tylko płynnie przesuwa zwinnymi paluszkami po czterdziestu siedmiu strunach, co oglądamy, lecz – tego nie widać – także niemal tańczy, odpowiednio naciskając pedały, które zmieniają ton dźwięków. Niestety tego nie pokazał, chociaż gra na gitarze, fortepianie, a nawet puzonie. O innych instrumentach, które opanował, skromnie nie wspomniał. Za to pozwolił posłuchać aranżacji, które przygotował dla swojego niegdyś profesora, teraz przyjaciela, Sebastiana Perłowskiego, znakomitego dyrygenta, współpracującego z Operą Krakowską oraz Orqesta Metropolitana de Lizboa, twórcy zespołu Perła Big Band. Zabrzmiała muzyka z najlepiej zarabiającego filmu o Bondzie – Skyfall, wyśpiewana przez Adele, standard Luisa Amstronga On the Sunny Side of the Street Benny Goodmana w aranżacji Artura Majewskiego. Najwięcej radości słuchaczom sprawił żart muzyczny, zatytułowany Zombiaki, który ukazał umiejętności muzyczne i wokalne Artura i Michała Łypa (muzyka i akustyka w jednym) -obaj grali i śpiewali. Jak oni wyli!!!!! Coś fenomenalnego.
I rozległy się oklaski widowni. Nie zabrzmiały zbyt głośno, bo przybyło na spotkanie, by posłuchać zdolnego chłopaka z Jaworzna ledwie kilka osób. Gdyby to był chłopak z Sosnowca – to co innego. Byłyby tłumy. Ale podziękowania i czekolada dla Artysty były – a jednak!










