Z niespodziewana wizytą do Młodzieżowego Domu Kultury im. Jaworzniaków przybyło Stowarzyszenie Dzieci Serc. Działa ono od czerwca 2000r. dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej z terenu gmin: Radziechowy-Wieprz, Węgierskiej Górki, Ujsół, Rajczy, Łękawicy, Czernichowa, Lipowej i częściowo z Wilkowic, Łodygowic i Żywca – z siedzibą w Radziechowach, gdzie prowadzone są zajęcia od poniedziałku do piątku. W pobliskim Ciścu Stowarzyszenie prowadzi świetlicę terapeutyczną, czynną we wtorki i czwartki.
– Czynnie włączamy się w życie kulturalne na Żywiecczyźnie – informuje pani prezes Jadwiga Klimonda – Stowarzyszenie działa na zasadzie wolontariatu – nikt nie pobiera wynagrodzenia za pracę na rzecz stowarzyszenia, istniejemy dzięki Ludziom Dobrej Woli.
W MDK zapanował popłoch – ledwie godzinę wcześniej pani prezes poinformował, że już jadą.
– Jak ich ugościć? Ile osób? Czego oczekują? – wpadła w panikę pani dyr. Lucyna Stanosławska, bo przecież przyjąć, nawet niespodzianego gościa, trzeba. Tego wymaga staropolska gościnność i kultura. Gość w dom, Bóg w dom. A to przecież Dom – w dodatku Kultury!
– Myśmy tu już byli – zwierzyła się niezwykle sympatyczna i bezpośrednia pani Jadwiga. Przyjęliście nas tak serdecznie, że postanowiliśmy przyjechać w większej grupie i pokazać naszym dzieciom i młodzieży obóz, w którym działy się straszne rzeczy. I nie martwcie się, opowie o swoich przeżyciach pan Wincenty Pyka.
Ulżyło.
Wkrótce pojawił się prezes jaworznickiego oddziału Związku Młodocianych Więźniów Politycznych lat 1944 – 1956 “Jaworzniacy”, których imię nosi MDK i rozpoczął opowieść o strasznych przeżyciach, jakie stały się jego udziałem w Obozie Progresywnym – czyli postępowym. Postęp polegał jednak na głodzie, ciężkiej pracy i upokorzeniach, które miały doprowadzić młodocianych więźniów do zmiany poglądów, na prawdziwie postępowe – czyli komunistyczne. Z największą uwagą nestora słuchały najmłodsze dzieci, które obstąpiły prezesa Pykę, pseudonim Bogdan. Najbardziej rezolutny młodzieniec, lat ok. 7, wyjaśnił wszystkim, że pseudonim, to taka maska, która służy do ukrywania się przed wrogiem. Definicja całkiem trafna, więc zebrał zasłużone pochwały.
Na spacer po terenie obozu zaprosił nauczyciel MDK, Z. Adamczyk, który z racji zainteresowań i zamieszkiwania tuż przy obozie, cokolwiek wiedział o funkcjonowaniu Obozu Dwóch Totalitaryzmów. Wycieczka nie mogła być zbyt forsująca, ponieważ pomiędzy uczestnikami były osoby niepełnosprawne. Droga spod MDK poprzez daną siedzibę Obozu (dziś ZSP nr 2) pod pomnik była na tyle wyczerpująca, że postanowiono zrezygnować z wizyty w Muzeum m. Jaworzna. Jednak wystarczyło sił na opasanie kamienia nagrobnego w kształcie litery V białoczerwoną szarfą na pomniku poświęconym zmarłym lub zakatowanym więźniom obozu w Jaworznie. I tym razem najmłodsi pospieszyli z pomocą. Jeden wyszedł (przy pomocy rodzica) na pomnik i podał szarfę. A potem wszyscy pozowali do pamiątkowych zdjęć. Obiecali, że wrócą – może tym razem poinformują wcześniej?