– Hospicjum jest miejscem pełnym bólu, cierpienia i lęku – rozpoczęła p. prezes Hospicjum Homo Homini im. św. Brata Alberta w Jaworznie – Joanna Dziubanik – tego wszystkiego, z czym łączy się ciężka choroba. Ale jest również miejscem, gdzie doświadcza się spokoju, bezpieczeństwa, także radości ze spotkania z drugim człowiekiem. Miejscem, gdzie jest współodczuwanie, wzajemna pomoc, gdzie ludzie przychodzą, bo chcą wspierać i czują się tu dobrze.
Jest domem na czas choroby i domem na czas pomagania.
Nakreśliła obraz domu, w którym przebywają ludzie tacy jak każdy z nas, którzy mimo choroby, mimo świadomości zbliżającego się końca, przecież chcą żyć pełnią życia, nawet zawierają śluby, chcą być zaopiekowani, kochani i otrzymują to wedle możliwości pracowników Hospicjum, którzy, zdaniem p. Prezes udowadniają każdego dnia, że – Wyjątkowość w Hospicjum to także niebanalna postawa personelu, empatia, zrozumienie i oddanie serca naszym podopiecznym.
Opieka hospicyjna dla chorego i jego rodziny jest bezpłatna. Koszty opieki w części pokrywane są z Narodowego Funduszu Zdrowia. Pozostałą część środków uzyskujemy od przedsiębiorców, instytucji oraz indywidualnych darczyńców. I taki właśnie cel przyświecał spotkaniu w MDK im. Jaworzniaków: przypomnienie, iż Hospicjum pomaga na miarę możliwości, zależnych od pomocy dobrych i szczodrych instytucji i osób prywatnych.
– Przez 26 lat działalności Hospicjum w Jaworznie przez nasze progi weszło setki/tysiące ludzi potrzebujących uwagi, wysłuchania, wreszcie profesjonalnej pomocy i towarzyszenia w czasie, który dla każdego człowieka jest najtrudniejszy – w czasie umierania – dodała i na scenę zaprosiła grupę zawodowych artystów: aktorów, muzyków i wokalistów z niedalekiej Brzezinki, z Mysłowickiego Ośrodka Kultury.
Grupą Bez puenty dowodzi Michał Kirker, Absolwent Szkoły Aktorskiej SPOT oraz Państwowego Studium Wokalno-baletowego. Na jego stronie można przeczytać, że – Więcej gada niż by tego chcieli jego koledzy z zespołu. Stara się żyć w zgodzie z maksymą: „żyj tak, aby niczego nie żałować”- wychodzi różnie.
Nie może być inaczej, jeśli spektakl zbudowany jest na improwizacji, na nieustannej współpracy z widownią, która podrzuca tematy lub słowa często gęsto absurdalne, nieprzystające do potrzeb akcji ad hoc tworzonej przez artystów. Jak na przykład sprawić, żeby otworzyć mocną kratę zamykającą przejście, jeśli widz zaproponował zamiast kluczy czy choćby szlifierki kątowej – kota. Okazało się, że jest to możliwe, jeśli kot ma wystarczająco ostre pazury.
Trudno doszukać się w tworzonych na gorąco szokujących spięciach sytuacyjnych puenty, stąd zapewne nazwa grupy kabaretowej. Widowni jednak podobała się owa gra interpersonalna, współtworzenie improwizowanego na gorąco spektaklu. Może nawet ktoś poczuł się jak uczestnik wieczorków romantycznych poetów, gdy Mickiewicz ze Słowackim walczyli na Improwizacje? Wówczas jednak skończyło się kłótnią Poetów, tym razem była tylko dobra zabawa.
Sami artyści uważają, że – Jest to coś, co zdecydowanie wyróżnia nas na tle innych grup. Każdy z nas jest inny i każdy z nas wnosi do spektaklu coś oryginalnego. Swoje doświadczenia z desek teatralnych na terenie całego kraju z przyjemnością przelewamy na deski teatru improwizowanego.
Wystąpili Natasza Ebert, Bartosz Ebert, Dominika Józefczak, Krystian Giżyński, Michał Kirker, Krystian Wieczorek oraz Marta Skóra, która oprawiła występ własnymi improwizacjami na pianinie.
Artyści nie ograniczyli się do występów scenicznych – ze sceny z puszkami wyszyli na widownię i nie odpuścili, nim puszki puchły od datków, które bez wątpienia uatrakcyjnią pobyt pensjonariuszy Homo Homini.
Wrócili na scenę, by pozować do zdjęć na tle wolontariuszy, gości i pracowników hospicjum.