Przysłowie głosi, że „nie święci garnki lepią”. Młodzieżowym Domu Kultury wersję nieco zmodyfikowano – tu na święta garnki, lepią, żeby stanęły na bożonarodzeniowym jarmarku w świątecznym szyku. Pracownią ceramiki opiekuje się p. Elżbieta Trzeciak i ona właśnie zaprosiła wszystkich zainteresowanym zabawą z gliną na warsztaty „ Ceramika w świątecznym szyku”, których celem było wykonanie glinianych cudeniek.
Ktoś mógłby się spytać: po co? Żyjemy przecież w czasach, gdy wystarczy wejść do sklepu, żeby za naprawdę niewielkie pieniądze kupić najwymyślniejsze zabawki, ozdoby i ozdóbki. Po co więc brudzić ręce w brunatnej glinie, ślęczeć nad stołem, by długim czasie powstało coś nietrwałego, łatwo tłukącego się, w porównaniu z fabryczną produkcją – niedopracowanego?
Może to tradycja? Coś w genach? Pamięć po czasach pradawnych, gdy właśnie garncarstwo było jedynym sposobem na powstanie naczyń domowych i przedmiotów ozdobnych?
Na ziemiach polskich naczynia gliniane pojawiły się około 5400 lat p.n.e. Przybyły wówczas na te tereny ludy rolnicze posiadające umiejętność wytwarzania zarówno naczyń o cienkich, bogato zdobionych ściankach, jak i trwalszych, grubościennych, przeznaczonych do gotowania strawy. Głównym surowcem była glina. Naczynia lepiono ręcznie z taśm i wałków glinianych. Po wysuszeniu wypalano je w ognisku.
Może głęboko w nas tkwi nie tylko garncarski atawizm, lecz równie silnie pragnienie otaczania się przedmiotami wyjątkowymi, jedynymi, a przy tym wytworzonymi własnymi rękoma. Stąd zapewne popularność pracowni, w której tworzą małe arcydzieła m.in. Emilia Pazdur, Antonina Krzywoń, Hania i Malwina Jasik, Ela Gruszka, Paulina i Szymon Gruszka, Asia Domagała, Olivier Skotnicki i inni.
Ich ceramiczne wyroby można na co dzień podziwiać w MDK, a na jarmarku świątecznym zakupić i ustawić na świątecznym stole. Bez wątpienia to nie to samo, co taśmowy produkt z plastiku, do unikatowe dzieła wyobraźni, talentu i pracowitości. Posiadające to coś…