„… dużo śpiewaliśmy, czytaliśmy i… wspominaliśmy dawne czasy… staraliśmy się zapominać o wojnie… ale ona wchodziła brutalnie w nasze życie… w każdy zakamarek duszy…” (Anna Korczyk)II wojna światowa skończyła się niemal osiemdziesiąt lat temu. Jej żyjących uczestników jest coraz mniej. Jedną z nich jest pani Barbara Kulińska – Żugajewicz, której opowieści stały się kanwą spektaklu, który autorka, Anna Korczyk, ze sceny ogłosiła ukoronowaniem swojej działalności scenicznej.
Scenariusz powstał jeszcze przed pandemią i przed wojną w Ukrainie, nie mógł być wcześniej zaprezentowany publiczności, lecz właśnie teraz stał się niezwykle aktualny. Znów wojna puka do naszych drzwi. Staramy się jej uniknąć, działając wedle fińskiej rady: „Bezpieczeństwo osiągniesz nie wznoszeniem ogrodzeń, ale otwieraniem bram”, otwierając domy uchodźcom, dając im otuchę i nadzieję, pomagając walczącym, byśmy sami nie musieli walczyć.
Warto zatem pokazać współczesnym, którzy nigdy wojny na swojej skórze nie odczuli, czym ona jest, bo jest ciągle wokół nas i w nas. Głęboko wpisana w ludzki genotyp, w istnienie naszego świata, gdzie walczy każdy z każdym od urodzenia do śmierci – rośliny walczą z sobą, zwierzęta między sobą, a najbardziej mordercze zmagania w imię wszystkiego: prawa do życia, obrony swojego terytorium, ale też ambicji, chęci dominowania, szaleństwa – prowadzi człowiek.
Próbują, bezowocnie niestety, przestrzegać przed szaleństwem wojny, jej uczestnicy, bo Wojna nigdy nie kończy się dla tych, co walczyli (Curzio Malaparte) – pani Barbara jest na to dowodem. I dobrze się stało, że pojawiła się uważna słuchaczka, która postanowiła przenieść jej wspomnienia na deski Teatru Oddzielnego.
Połączyła wątek wojennej tragedii z tragedią niespełnionej, przerwanej jej okrucieństwem młodzieńczej miłości dwojga nastolatków – Barbary i Andrzeja. Połączenie ze wszech miar słuszne – i wojna, i miłość to najwyższa kumulacja emocji. Jedno i drugie sprawia ujawnienie się w najwyższym stopniu w drzemiącym w człowieku cech charakteru: miłości i nienawiści, bohaterstwa i podłości, poświęcenia i bestialstwa.
Dla patrioty – Wojna jest zła, lecz nie najgorsza. Jeszcze gorszy jest stan rozkładu i degradacji uczuć moralnych i patriotycznych, nakazujący myśleć, że nie ma rzeczy wartej wojny. Osoba, która nie ma niczego, o co mogłaby walczyć, niczego ważniejszego niż osobiste bezpieczeństwo jest pożałowania godnym stworzeniem i nie ma szans na bycie wolnym, chyba że dzięki wysiłkom ludzi lepszych niż ona sama. (John Stuart Mill) Jednak Patrioci zawszę mówią o umieraniu za kraj, a nigdy o zabijaniu za kraj (Bertrand Russell) – a zabijają się jedni i drudzy, jedni i drudzy w imię ideałów narzuconych przez korzystających na wojnie cyników. Zwykle racje zwycięzców przesądzają o ocenach moralnych. I nie są to racje obiektywne…
Jednak gorsza od roznamiętnionych emocji jest obojętność. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust (Apokalipsa św. Jana) Obojętność sprawia, że życie przestaje mieć sens.
Nie można tego zarzucić reżyserce przedstawienia, która z determinacją niemalże każe uczestniczyć w nieustannej huśtawce nastrojów – radości, wykradanej w chwilach spokoju, bezradności, gdy wróg zabiera wszystko – od prawa do nauki, po życie najbliższych, rujnuje egzystencję na każdym poziomie. Kiedy okazuje się, że dzisiejszy przyjaciel staje się najgorszym wrogiem, a szansa na założenie rodziny pojawia się dopiero u schyłku życia bohaterów sztuki.
Wniosek, chyba najbardziej rozsądny, wyartykułował J. F. Kennedy – Ludzkość musi położyć kres wojnie, bo inaczej wojna położy kres ludzkości.
Spektakl stara się uzmysłowić właśnie tę sentencję, ukazując koszmar wojenny – z powtarzającymi się niemal do znudzenia sekwencjami walki, strzałów, przynoszenia do punktu medycznego rannych obrońców ojczyzny, którzy, jeden po drugim umierają, bo sanitariuszki niewiele mogą pomóc w tych warunkach. Bo wojna, przy swojej agresywności, jest nudna. Dzień po dniu to samo: beznadziejność, upodlenia, zagrożenie śmiercią, niepokój o siebie i najbliższych – do wszystkiego można się przyzwyczaić. Znów dobitnie pokazuje to wojna za miedzą – jeszcze kilka tygodni temu emocjonująca, przyciągająca przed telewizory, dziś „oswojona”, już nie tak ekscytująca. Jeszcze gorszy jest czas rozliczeń powojennych, gdy zwycięzcy sądzą zwyciężonych, szukają okazji, by na wojnie załatwić swoje interesy i ciemiężą współobywateli, którzy walczyli o inaczej pojęte dobro wspólnego kraju.
Jest więc wiele ważnych i nigdy nie przemijających tematów, które koniecznie należy przemyśleć i odczuć na nowo. Dobrze zagranych przez ekipę Teatry Oddzielnego, który działa już w MDK pięć lat. Więc choć amatorski, to już mocno osadzony scenicznie. Z przepięknymi – muzycznie i tekstowo piosenkami, przyjaciółki i stałej współtwórczyni sukcesów – Anny Dzierwy. Szczególnie wzruszając moment pani Reżyser pozostawiła na koniec – na ekranie ukazała się pani Barbara Kulińska – Żugajewic z niebywale wzruszającym apelem o pamięć i miłość do Polski. Tacy Ludzie jak Ona wciąż żyją między nami i można mieć nadzieję, że znajdą naśladowców (oby nie w warunkach wojennych).
Koniecznie trzeba zobaczyć, bo nie schodzi z repertuaru i zapewne długo nie zejdzie! Ale to już zależy od WIDOWNI.
Wystąpili:
harcerze jaworznickiego hufca ZHP: Elżbieta Brajer, Szymon Gurbała, Oliwier Kotaś, Szymon Tarnawski;
uczniowie ZSP nr 2 (klasa wojskowa) Zuzia Górecka, Alan Draszanowski, Piotr, Hyjek, Kewin Kustosz;
aktorzy Teatru Oddzielnego: Ewa Szpak – pani Basia, Jej ukochany, pan Andrzej, Grzegorz Stano; młoda pani Basia- – Weronika Trzcińska, młody Andrzej – Darek Łętowski oraz Bara Hania Cyba Tomasz, Domańska Marianka, Filipczyk Julia, Gędłek Tomasz, Gurgul Natalia, Jachymczyk Pawełek, Jedlecki Rafał, Jelonek Ola, Korczyk Michał, Kowalczyk Karola, Kurnyta Hania,Kulawik Mateusz, Lofek Julka, Lofek Karolinka, Maliszczak Jacek, Ryś Karola, Ryś Inez, Ryś Kiara, Ryś Krzysztof, Warzyński Tymuś, Warzyński Stefan, Zapała Madzia.
Podziękowanie za współorganizację i wsparcie finansowe dla Urzędu m. Jaworzna a także dla firm FENEiA i ZIGLER POLSKA, bez których scenografia nie zyskałaby stabilnego oparcia.
Film z Panią Basią zrealizował Michał Korczyk.
Muzyka i piosenki – Anna Dzierwa.
Scenariusz i reżyseria – Anna Korczyk