Konkurs “Szału nié ma” wymyślili uczniowie „budowlanki”, gdy jeszcze funkcjonowała przy ul. Chopina. Chcieli przekornie przekonać jaworznian, że i w naszym mieście są utalentowani ludzie. Bo są bez wątpienia. Zwykle swoje talenty manifestują poza Jaworznem, jak choćby bracia Brzezińscy czy Justyna Chowaniak, ale do swojego rodzinnego miasta przyjeżdżają chętnie i dzielą się swoimi umiejętnościami.Zatem wyszukiwanie i promowanie talentów ma głęboki sens. Konkurs odbywa się od sześciu już lat zawsze w czasie ferii zimowych, więc być może dlatego nie cieszy się tak wielka popularnością, jak mógłby i powinien. Przecież pojawiają się naprawdę cudowne, oryginalne talenty, jak choćby w tym roku. I nagrody są wcale nie do pogardzenia.W finale wzięło udział sześcioro (dokładniej siedmioro – po był też duet) wykonawców. Jury w składzie: Marlena Budak, Kamil Bzukała, Paweł Sarna, Aleksander Tura i Marek Zastępa nie ograniczało wykonawców w jakikolwiek sposób. Jedynym ograniczeniem był czas występu, ok. pieciominutowy, ale także bez presji. Można było zmienić repertuar, a nawet konkurencję. Stąd zupełnie inna paleta talentów, którą zaprezentowali młodzi artyści w finale. Oto Aleksandra Senio, w eliminacjach grająca na kyboardzie postanowiła zaprezentować swoje umiejętności wokalne. I to był prawdziwy strzał w dziesiątkę. Jurorów zachwycił jej czysty, o unikalnej barwie głos i zdobyła I miejsce. Tego się z pewnością nikt nie spodziewał. Odwrotnie Jagoda Sadziak zamiast recytować, chociaż to niewątpliwie potrafi, i śpiewać swoim hollywoodzkim głosem, ukazała swoje naprawdę znakomite możliwości pianistyczne. A jeszcze te ciemne okulary! Prawie Stevie Wonder. Dała czadu. To był prawdziwy szał. Nie było wątpliwości – należało jej się Grand Prix i smartwatch.Jurorzy byli tak łaskawi, że przyznali dwa drugie miejsca. Duetowi Oliwia Dobosz i Natalia Chechelska, które w bieluteńkich, tiulowych spódniczkach, wyglądały jak dwie tancerki z bajkowej pozytywki. Kamilowi Bzukale o mało oczy nie wyskoczyły z orbit – tak się zachwycił.
Dla Rafała Gąsiora drugie miejsce to żaden sukces – w konkursie Szału nié ma wziął udział już po raz trzeci. Być może dlatego jury (chociaż w 3/4 odnowione) nie uległo sile jego havemetalowej gitary.
Wyróżnienia przypadły Magdalenie Wydrinski – zupełnie niezasłużenie. Zasłużyła na znacznie więcej! Ma znakomity, przepiękny głos, a przy tym uwielbia śpiewać, czego dała wyraz minikoncertem w czasie obrad jury. I Natalii Młynarz. Wystąpiła jako ostatnia, więc być może jurorzy byli już tak oszołomieni innymi talentami, że nie zostali porażeni pięknem migoczącej feeri kolorów w ultrafioletowym oświetleniu specjalnej lampy. Dziwne to, bo układ choreograficzny, strój a także bodypainting powstał w pracowni Mariana Folgi – najbardziej utytułowanego polskiego bodypaintera, mistrza malowania ciała, charakteryzatora, fotografia, tancerza i choreografa.
Ale cóż – niezbadane są wyroki jury, z którymi nie ma (zgodnie z regulaminem) dyskusji.
Stroną techniczną: nagłośnieniem i filmowaniem zajęła małżeńska para pp. Renata Gacek i Grzegorz Golas. Efekty ich pracy na YT i oczywiście na stronie www.mdk.jaw,pl.