Określenie Mariana Folgi człowiekiem renesansu byłoby niewystarczające. Ten wszechstronnie rozwinięty i utalentowany artysta nieustannie zaskakuje. Niedawno zaprosił jaworznian na nietypową i niezwykłą wystawę zdjęć inspirowanych komiksami, które utrzymane w tonacji biało-czarne wyglądają niczym grafiki czy linoryty. Ale nic podobnego! Ci, którzy byli na wernisażu, nie ukrywali zaskoczenia i zdumienia, iż te prace to są zdjęcia. Modelki, tło – to wszystko koncepcja i praca twórcza artysty, ale szczegółów nie zdradzamy, bo tego nie da się słowami opisać, należy na własne oczy się przekonać, jak hipnotyzujące mogą być takie projekty. Artysta tym samym udowodnił, iż w sztuce nie ma granic, iż ma jeszcze wiele pomysłów i niesamowitą wyobraźnię.
Efektem wyobraźni artysty, działającym na naszą wyobraźnię jest właśnie spektakl, który kolejny raz Marian pokazał jaworznickiej publiczności w Teatrze Sztuk. I tym razem, czego można było się spodziewać, sala teatralna było zapełniona po brzegi, brakowało miejsc siedzących, więc nikt nie chciał rezygnować i zdecydował się na mniej wygodne warunki, siedzenie na schodach, ale…warto było się poświęcić. Po zapowiedzi i wyłączeniu świateł nastała uzasadniona cisza. Już wejście pierwszych tancerzy zapierało dech w piersiach. Młoda tancerka, która dynamicznie poruszała się na scenie, zgrabnie i harmonijnie żonglowała hula-hopem zdradziła, że to będzie niesamowite widowisko. Wzroku nie można było oderwać od połyskujących w ciemnościach kostiumów. Dynamiczna muzyka, układy choreograficzne i akrobatyczne, a przede wszystkim kolorowe kostiumy – to wszystko tworzyło niesamowite widowisko zatytułowane Fluo.
Praca nad takim spektaklem trwa około szczęściu miesięcy. Jak zdradza nam Marian, najpierw powstaje koncepcja – scenariusz całej historii. Do tego dopiero artysta wybiera najpierw muzykę, a potem tworzy układy choreograficzne, nad którymi pracuje z Anną Banasik. Często tak bywa, że spektakl ewoluuje, więc w trakcie układa solówki, modyfikuje je, dopasowując do możliwości fizycznych i umiejętności tancerzy. I podczas ruchowego opowiadania owej historii powstaje w głowie wizualizacja, artysta oczami wyobraźni już wie, jak będę wyglądać kostiumy. Nie pozostaje już nic innego, tylko te pomysły urzeczywistnić. Nad malowaniem kostiumów, a jest to bardzo żmudna i czasowa czynność, pomagali Marianowi członkowie grupy. Praca nad jednym kostiumem, nawet przy zaangażowaniu kilku osób, to ponad tydzień czasu i zużycie dużej ilości farb. Również samo przygotowanie się do występu to długie godziny spędzone w garderobiani. Każdego tancerza należało jeszcze odpowiednio ucharakteryzować – dla Mariana, który jest mistrzem w bodypaintingu to chleb powszechni, jednak czynność bardzo pracochłonna, dlatego pomagały mu uczennice ze Szkoły Charakteryzacji FAM. Historia opowiedziana ruchem, muzyką, światłem, wywoływała takie emocje, że każdy z publiczności mógłby godzinami rozpływać się nad efektem tego, co zobaczył. Ogromne brawa dla twórcy tego widowiska – Mariana Folgi, występujących tancerzy, nawet tych początkujących, bo spisali się na medal. Dostarczyli nam niezwykłych wrażeń, zawładnęli naszymi sercami, po takiej dawce niesamowitych obrazów dla oka i dźwięków dla ucha, trudno było wrócić do domu. Chciałoby się jeszcze być świadkiem czegoś takiego. Na pewno czeka nas jakaś niespodzianka, coś nowego ze strony Mariana, lubi zaskakiwać i z pewnością w niedługim czasie zaprosi nas na nowy spektakl.
zdjęcia Agnieszka Tobiaszewska