Od grudnia w całej Polsce rozbrzmiewają głosy idące wprost w niebiosy, bowiem z większym czy mniejszym talentem, bardziej czy mniej składnie, ale zawsze z uczuciem i ochotą wyśpiewujące kolędy i pastorałki. W MDK kolędowanie zaczęło się od Złotej Kantyczki, potem śpiewali artyści z różnych stron świata: Warszawska Orkiestra Sentymentalna, Lwowska Orkiestra kameralna, Kolędnicy z Żytomierza, nawet parę kolęd wykonali Baciary z Podhala.Wszystko co dobre jednak kiedyś się kończy, dobrze, by kończyło się radośnie. O to zadbała pani Paulina Gacek, która prowadzi m.in. Koło Wokalne w MDK.
Od początku grudnia wraz ze swoimi podopiecznymi przygotowywali bardzo urozmaicony repertuar kolędniczy, wreszcie, już pod sam koniec stycznia, postanowili swoje dokonania zaprezentować publiczności – rodzicom, przyjaciołom, uczestnikom innych zajęć w MDK oraz zainteresowanych kolędowaniem.
Kto wpadł na pomysł, by zakończyć styczeń koncertem?
Pomysł był mój, chciałam oswoić dzieci ze sceną – wyjaśnia p. Paulina, lecz dzieci uznały go za swój i pracowały sumiennie i z ochotą, choć w czasie przygotowań pojawiały się przeszkody – święta, ferie, choroby, typowe dla chłodnych miesięcy. Jednak nie poddawaliśmy się kłopotom – dzieci często same proponowały repertuar, ćwiczyły w domu i przybywały na zajęcia z gotowymi pomysłami na swój pokaz. Ale reagowały na wszystkie moje uwagi.
Dlatego tak pięknie się udało?
Na scenie nie wszystko wyszło, jakbym oczekiwała. Stres czasem potrafi mocno zamieszać. Po to się jednak wychodzi na scenę, żeby się z nią i z publicznością oswajać. Starsi uczestnicy udowodnili, że tremę można opanować. Pojawił się też całkiem niespodziewany problem. Oto rodzeństwo – Nadia i Mateusz mieli w planach inne piosenki. Mieli mieli z innymi partnerami. Niestety i partnerka Nadii i partnerka Mateusza pochorowały się i rodzeństwo w ostatniej chwili zdecydowało się zaśpiewać razem. Choć nowy repertuar musieli opanować w ciągu jednego dnia, wspaniale dali radę.
Święto Matki Boskiej Gromnicznej kończy czas Bożego Narodzenia. Choinki już wylądowały na śmietnikach (te naturalne) lub zniknęły w czeluściach szaf, strychów i piwnic. Biała, śnieżna zima w tym roku zawiodła. Jednak radość ze wspólnego przeżywania, wspólnego wyśpiewywania przetrwa w sercach zapewne znacznie dłużej. Przed młodymi wokalistami kolejne wyzwania którym zapewne również sprostają dzięki zapałowi, pracy i talentom.