Młodzieżowy Dom Kultury już oficjalnie został zdezynfekowany, a tym samym uznany za wolny od COVID -19. Przy wejściu czeka nowoczesna maszyneria do odkażania rąk – nawet łokcia nie trzeba używać, sama pryska wonnym środkiem na ręce. czeka też nauczyciel z odpowiednim pismem potwierdzającym zdrowie wychowanków. Tylko wychowankowie jacyś ostrożni. Toteż w MDK cichutko, cichuteńko, jak nigdy. warto zatem w domowych, bezpiecznych pieleszach poczytać o Czasopismach młodzieżowych.
Po zapoznaniu się z historią publicystyki przeznaczonej dla dzieci i młodzieży, która w dawnych czasach garnęła się do pisania nad podziw, zapraszam do spróbowania się z publicystyką. Dawniej przecież było trudniej, pisać trzeba było piórem, maczanym w atramencie, często gęsto spod pióra wytryskiwał kleks, potocznie zwany “dziadem”, łatwo błędów poprawić się nie dało, do wyboru było albo skreślić (i dostać od nauczyciela po łapie), albo przepisać. O podpowiadaczu, który podkreśla na czerwono błędnie napisane wyrazy, nie było ani słychu, ani dychu. A jednak pisali bez przymusu – lecz z ochoty. Dziwolągi!
Z. Adamczyk