Jarmarki są tak stare jak stary jest handel między ludźmi. W starożytnych Chinach, imprezy targowe organizowano z okazji świąt religijnych już w XII wieku p.n.e. Pierwsze targi w Polsce pojawiły się w XIII w. i gromadzą do dziś klientów w dni targowe – zwykle co tydzień (na Małym Rynku) bądź przed świętami – w Jaworznie Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy. W tym roku postanowiono Jarmark Wielkanocny przenieść z Rynku pod „płaszczkę” czyli parking rowerowy. Pomysł wyborny, co potwierdził nie tylko siąpiący deszczyk, lecz przede wszystkim tłumy klientów, którym placówki oświatowe, stowarzyszenia, organizacje pożytku publicznego, instytucje kultury oraz zespoły śpiewacze, zaoferowały unikatowe ozdoby świąteczne, kolorowe palmy wielkanocne, ale także pachnące wypieki i regionalne potrawy.
W dawnych czasach – czyli przed erą telewizji i komputerów – handlowcy, prócz towarów przywozili nieznaną kulturę, opowieści i zachowania, a w targach uczestniczyły grupy wróżbitów, muzyków, trubadurów, kuglarzy, itp., tym sposobem jarmarki stawały się też centrum rozrywki i kopalnią wiedzy dla ludzi.
Do tej tradycji nawiązali organizatorzy – Prezydent Miasta Jaworzna Paweł Silbert wraz z Miejskim Centrum Kultury i Sportu w Jaworznie i poza możliwością handlowania, stworzyli okazję do posłuchania piosenek, które wykonywali najmłodsi, nieco starsi i całkiem dorośli artyści z przedszkoli, szkół, ośrodków kultury – w tym zespół wokalny z MDK pod kierunkiem Natalii Smagacz. Pojawili się także goście z Ukrainy, panie Olesa, Lesa, Victoria i Natalia, które zaprosiły na charakterystyczne dla Świąt Wielkiej Nocy, tradycyjne ukraińskie potrawy, wśród których królował oczywiście barszcz ukraiński, ale była też degustacja ciasta, tartaletek, rogalików oraz galaretki. Uczestnicy jarmarku mieli również okazję otrzymania świątecznego upominku. Za każdy datek w wysokości minimum 15 zł nabywca otrzyma specjalny kupon. Osoby, które zdobyły trzy kupony, otrzymały w zamian prezent niespodziankę – ozdobę wielkanocną, a dla najszybszych przewidziano cukrowego baranka wielkanocnego.
Nasze stanowisko było oblegane (chyba) najczęściej, bowiem panie Kaja i Małgosia witały każdego klienta, a nawet tylko ciekawskiego, uśmiechem, dobrym słowem i serdecznymi życzeniami świątecznymi. Przed nimi pyszniły się wyroby przygotowane przez pracownie plastyczne i ceramiczne. Czegóż tam nie było! I kolorowe ozdoby, i kartki świąteczne – a każda unikatowa, i baranki, i kurki, a nawet dorodna rzeżucha, której wartości zdrowotne są nie do przecenienia. Dochód ze sprzedaży jeszcze jest nieznany, ale nie to jest ważne, bowiem oprócz handlowania, po jarmarku spacerowali również wolontariusze z puszkami na dary dla potrzebujących. Jaworznickie serca są zawsze wielkie i hojne, więc puszki wypełniały się datkami, a twarze promieniały z wszelkiej dobroci.
Wesołego Alleluja!