TRZY RODZAJE PRAWDY

Sześć lat temu, niemal do dnia, w MDK widzowie mieli okazję zastanowić się, czym jest kłamstwo. Spektakl Floriana Zellera Kłamstwo reżyserował znakomity reżyser, aktor, rektor Akademii Teatralnej w Warszawie Wojciech Malajkat. Tym razem pojawiła się okazja, by w tej samej reżyserii i od tego samego autora dowiedzieć się, jak wygląda Prawda w małżeństwie, a dokładniej dwóch małżeństwach, blisko, nawet bardzo blisko, prawdę mówiąc, zbyt blisko z sobą zaprzyjaźnionych.
Oto Michael (Andrzej Zieliński) przekonuje swoją żonę równie mocno o swojej szczerej miłości żonę jak również kochankę, która jest żoną najlepszego przyjaciela. Przekonuje, bo jest przekonany, że mówi prawdę, bowiem kłamstwo to wypowiedź zawierająca informacje niezgodne z przekonaniem o stanie faktycznym. A on jest absolutnie przekonany, że kocha obie panie. Czego tu nie można zrozumieć?
Czym zatem jest prawda?
Średniowieczny święty filozof, Tomasz z Akwinu wyróżnił, jak Baca z Chochołowskiej, trzy prawdy.
Metafizyczną – prawdą jest to, co jest. – Prowda – potwierdza Baca.
Teoriopoznawczą – Prawda zachodzi wówczas, jeżeli to, co jest w naszym intelekcie, jest zgodne z rzeczywistością. – Tyz prowda – zgadza się baca.
I logiczną – Wszystko, co wskazuje na prawdę, ukazuje ją, prowadzi do niej. – Uff – sapnął Baca: G..no prowda, bo przeciez – dodaje – wedle filozoficznej koncepcji matematycznego formalizmu prawda jest jedynie symbolem i nie ma żadnego głębszego znaczenia, czym różni się od swojego potocznie używanego odpowiednika.
Michael potrafi stać twardo za swoją prawdą, niczym współczesny polityk. Jeśli on „mija się z prawdą”, ma rację, bowiem skłaniają go do tego istotne powody, przecież „gdyby z dnia na dzień wszyscy przestali się okłamywać, to na ziemi nie zostałaby się ani jedna para. W pewnym sensie oznaczałoby to koniec cywilizacji”. A to ci prawda!
Jeśli ktoś inny mówi prawdę, ale nie po jego myśli – jest bydlakiem i świnią. Tak właśnie wykrzykuje, gdy się dowiaduje, że najlepszy przyjaciel, Paul (Tomasz Sapryk) nie tylko wie o jego romansie z żoną Loraine (Marta Żmuda -Trzebiatowska), ale, o zgrozo, toż tak nie może być! to świństwo! przyjacielowi tak się nie robi! – sam romansuje z jego żoną, Alice (Beata Ścibakówna).
Aktorzy kreują te postaci z dużą dozą autentyczności, z lekkością działania od humoru do dramatycznych wyznań. W rozmowach pełnych  dowcipu, ale i gorzkiej ironii, budują z pietyzmem skomplikowane postacie.

Inteligentne i maksymalnie przekorne dialogi Zellera w wykonaniu wspaniałej czwórki artystów uderzały bezceremonialnie w rozumy widzów, którzy przecież nie z jednego pieca już chleb jedli, lecz mieli trudny orzech do zgryzienia: jasne, każdy kłamie, ja też, ale tak bezczelnie, z takim zadęciem, z takim przekonaniem, że mnie wolno! – to gruba przesada. Jak wynika z badań ludzie wypowiadają kłamstwa od 1 do 3 dziennie. OK. ale są przecież granice bezczelności. Okazuje się jednak, że w małżeństwie, jak na wojnie i w polityce żadne zasady nie mają zastosowania.
Kłamca zaczyna mówić prawdę, gdy przekonuje się, że wszyscy przejrzeli jego kłamstwa. Wcale jednak nie ma zamiaru się zmienić – po prostu jest oburzony, że został obnażony, że go przejrzeli. A gdy żona przekonuje go, że wcale nie romansowała z jego przyjacielem, solennie przyrzeka, że będzie kłamał lepiej – pojawia się zatem słynny paradoks kłamcy: Jeśli kłamie, to stwierdzając „ja teraz kłamię” wypowiada prawdę, a więc nie jest kłamcą. Jeśli natomiast twierdzi prawdę, to znaczy, że kłamie, bo to oznacza wypowiadane przez niego zdanie.
I właśnie taki terapeutyczny cel przyświecał obu panom, autorowi Florianowi Zellerowi  i reżyserowi Wojciechowi Malajkatowi. Zrozumieć, że kłamstwo może boleć, może zniszczyć człowieka.
Żyć bez kłamstwa jednak nie sposób, więc nie dajmy się okłamywać, albo choć nie wierzmy w kłamstwa mówione w świętym przekonaniu, że przypadkowe społeczeństwo łyknie wszystko, jak żaba muchę w locie.

Teatr / przez

Post Author: MDK