AFERA U FRYZJERA CZYLI „SZALONE NOŻYCZKI”

Raport grudniowy nr 1:
Data: 1. grudnia 2018r.
Godzina: 17:53
Miejsce: Sala widowiskowa MDK, Inwalidów Wojennych 2, Jaworzno, Śląskie
Kryptonim: „Szalone nożyczki”
Wydawać by się mogło, że to będzie kolejny zwyczajny dzień w zakładzie fryzjerskim pana Antoniego – czyli zwariowana gonitwa asystentki, Baśki, by spełniać życzenia gości oraz swoje własne, muzyczne marzenia, zmagania o utrzymanie w fotelach wymagającej klienteli, której (o dziwo!) nie za zadowala pospolita fryzjerska pogawędka czy kulinarne fantazje gospodarza. A wszystko to w zagłuszane fortepianowymi melodiami Prokofiewa wygrywanymi przez mieszkającą piętro wyżej panią Izabelę w rytm akompaniamentu sąsiedzkich niesnasek…
I tak rzeczywiście było. Do czasu…
Do salonu wbiega przerażona Barbara. „Krew… krew… Izabela nie żyje!” – woła, zatacza się i mdleje. Goście zaniemówili. Tę grobową ciszę przerwał inspektor Kowalewski. Wraz ze swym podwładnym zarządzili: „Nikt nie wyjdzie z budynku, dopóki wszystkich nie przesłuchamy!”. Zaczęły się wymówki…
„Spieszę się na samolot do Paryża!” – histeryzowała pani Dąbek, wyszarpując wałki z dopiero układających się włosów
„A ja czekałem tu tylko, żeby się ostrzyc” – mruczał zadziorny młodzieniec, Edward.
Czworo podejrzanych, a świadków… brak – nie lada wyzwanie, nawet dla doświadczonego stróża sprawiedliwości… Lecz czy na pewno nikt, nawet pod osłoną ciemności, nie śledził przebiegu zdarzeń? A ta sala pełna obserwatorów? Świadków było aż nadto – wielu z nich chyba przeczuwało, że w powietrzu wisi groźba sprawy co najmniej niecodziennej, bo w ostatniej chwili uzyskali dodatkowe miejsca na widowni. „Pomóżcie nam zrekonstruować ostatnie wydarzenia” – poprosił inspektor. Widzowie zostali zaktywizowani, lecz podejrzani niechętnie zgodzili się na śledczy eksperyment. Czyżby każdy miał coś do ukrycia…? Najwyraźniej! – Barbara skrzętnie próbowała zataić przelotne igraszki z Edwardem. Młodzieniec, w początkowym chaosie domysłów i hipotez, chciał ukryć swoją torbę podróżną, a pani Dąbek jakby zapomniała o tajemniczym telefonie do… no właśnie, do kogo? Również pan Antoni nie wspomniał o obciążających go incydentach. Zaczęły także powstawać najwymyślniejsze teorie podejrzanych:
„Może denatka popełniła samobójstwo?” – sugeruje Edward.
„Dźgając się nożyczkami w szyję 17 razy?!” – oburza się inspektor.
„Cóż… ta kobieta straciła zdrowe zmysły. Wszystko mogło się stać…”
Podstępy delikwentów nie uszły uwadze czujnej publiczności. Inspektor Ibisz sprawił, że widzowie drobiazgowo odtworzyli wydarzenia i dokładne badanie rzuciło nowe światło na jego obraz śledztwa.
Werdykt? – musimy poczekać, pora na analizę faktów…
Przerwę na naradę naszej ławy przysięgłych zechciała umilić Baśka, namawiając – skutecznie – do wspólnego odśpiewania piosenki o strumyku, który gdzieś płynął zwolna. Widzowie – zachwyceni raczej charyzmą i odwagą, aniżeli wokalnym talentem fryzjerki – nagrodzili jej występ gromkim aplauzem. Czyżby Barbara próbowała odsunąć od siebie podejrzenia…?
Dyskusje przyniosły więcej pytań niż odpowiedzi, toteż publiczność przejęła obowiązki inspektora wydziału zabójstw. Dociekliwość nowych stróżów prawa nie tylko rozjaśniła mroki krwawej tajemnicy, lecz także odsłoniła niechlubne karty życiorysu podejrzanych.
„Panie Edwardzie, cóż pan ukrył w swojej torbie, która tak szybko zniknęła ze sceny?”
„To nic takiego…” – jedynie, jak się okazało, zeszyt krzyżówek, lusterko oraz… bielizna. Między Barbarą i młodym kochankiem doszło do awantury, która szybko ucichła pod uniesioną ręką zbiorowego sędziego.
Piętrzące się teorie budowały rozwidlenia, których drogi niejednokrotnie prowadziły w miejsca tak absurdalne, że równie dobrze mogły być blokującym murem czy szlabanem. Oskarżenia padły nawet w stronę policjantów!
„Inspektorze, tego dnia był pan klientem salonu. Jak to możliwe, że znalazł się pan tam akurat wtedy? Co pan tam robił?” – dopytywał się jeden z sędziów z widowni.
„Jakiś czas temu pani Iza zgłosiła się do nas z pewnymi obawami o swoje życie. Od tego momentu obserwowaliśmy jej dom i przygotowywaliśmy na każdą ewentualność.”
„Jak widać, nieudolnie…” – skomentował gorzko jeden z widzów. I byłby skończył swój brawurowy występ zakuty w kajdany za zniewagę służb publicznych, gdyby nie natychmiastowa salwa kolejnych, fruwających niczym ogniste pociski (lub ciskane szalone nożyczki?) pytań w stronę funkcjonariusza i samych podejrzanych.
”A gdzie…?”
„A kiedy…?”
„ A jak…?”
Otóż jaworznianie – czego dowody zebraliśmy w pełnej, okazuje się, tęgich głów sali – to urodzeni śledczy. Wspólne dochodzenie trwało, lecz w końcu zapadła ostateczna decyzja. Większość łazy przysięgłych zdecydowała: „Zabił Antoni!”. Ponowna analiza i zbieg wydarzeń, które ujawniły prawdziwie wybuchowy charakter powierzchownie spokojnego fryzjera tylko potwierdziły – w Jaworznie trudno o zbrodnię doskonałą, przed jego mieszkańcami nic się nie ukryje!
To jednak była sprytnie przygotowana sztuka, a krwawe tango z szalonymi nożyczkami zakończyło się odkryciem nowych talentów detektywistycznego tańca obserwacji i dedukcji. Aktorzy naprawdę przekonująco zaangażowali publiczność w aktywne śledztwo. Najwyraźniej Temida znalazła godnych następców… lub oni wytropili ją. Teraz pozostało nam tylko oczekiwać boskiego przekazania Jaworznu wagi i miecza. Obyśmy na co dzień dzierżyli je tak pewnie, jak tego wieczoru…
Scenariusz: Paul Pörtner
Przekład: Elżbieta Woźniak
Reżyser: Jakub Ehrlich
Obsada: Maciej Wilewski (Antoni), Dominika Gwint (Barbara), Krzysztof Ibisz (Inspektor Kowalewski), Michał Piróg (Młodszy inspektor), Alan Andersz (Edward), Urszula Dębska (Pani Dąbek).
Koniec raportu.   

protokolant Michał Masternak

Post Author: MDK