Andrzejki kończą czas zabaw i dozwolonych uciech. Po nich zaczyna się czas adwentu – oczekiwania na czas przyjścia Mesjasz, który ma charakter pokutny i ascetyczny, więc co najmniej nie wypada urządzać hucznych imprez. Jednak być może andrzejki zapoczątkowano już z czasach starożytnych, bowiem imię Andrzej jest kojarzone ze starogreckim andros i aner oznaczającymi męża bądź mężczyznę. Jeszcze inne źródła mówią o starogermańskim pochodzeniu Andrzejek, związanym z kultem boga płodności, miłości i bogactwa. Dla dziewcząt ważne, że jest orędownikiem zakochanych i wspomaga w sprawach matrymonialnych i wypraszaniu potomstwa. Jest także patronem małżeństw, podróżujących, rybaków, rycerzy, woziwodów, rzeźników. Tak więc mało kto pamięta w czasie zabawy, że jest związany z kultem św. Andrzeja, jednym z pierwszych, albo nawet pierwszym uczniem Chrystusa, do którego się przyłączył wraz ze swoim bratem Szymonem, później nazwanym Piotrem.
Mamy też polskiego św. Andrzeja – Bobolę, którego imieniny obchodzimy w maju.
W Polsce andrzejki były obchodzone od bardzo dawnych czasów, może pojawiły się już w XVI w. Hucznie i z pełną powagą. Palono wokół domów wielkie ogniska, które miały odpędzać złe duchy, a panny, tak jak dziś wróżyły sobie, kiedy wyjdą za mąż, a nawet umieszczały pod poduszką męskie spodnie, żeby się kandydat przyśnił w całej swojej postaci.
W MDK andrzejki trwały kilka dni, organizowane przez koła: baletowe, wokalne i muzyczne. Najgłośniej było oczywiście u wokalistów wspomaganych przez gitarzystów. Były wyścigi butów, podzielone na kategorie – dla panienek młodszych, które niekoniecznie już chciałyby wyjść za mąż i tych starszych, które ostro walczyły o szansę znalezienia chłopaka, przestawiając buty daleko za salę audiowizualną. Chłopcy byli zdecydowanie mniej zaangażowani, ale ich była mniejszość. Pojawiły się również inne wróżby – z imionami, z sercami, bo „Święty Andrzej Ci ukaże, co Ci los przyniesie w darze”, ale przede wszystkim było mnóstwo zabawy i śpiewania.