CIEMNA STRONA KSIĘŻYCA

„Dobrze się kłamie” to spektakl, który aktorzy występujący 26 lutego 2022 roku na scenie MDK zakończyli wniesieniem ukraińskiej flagi. Wszyscy obecni powstali, solidaryzując się z Ukraińcami, nękanymi bestialskimi atakami. To, co było przedtem, miało mniejsze znaczenie.
A wcześniej można było zobaczyć przedstawienie, będące adaptacją filmowego dzieła Paola Gevonese pt. „Perfetti sconosciuti” (co dosłownie znaczy doskonali, idealni nieznajomi lub nieznani, obcy, a można przetłumaczyć – by zachować pointę – jako „Doskonale obcy” albo „Całkowicie obcy”, albo po prostu „Nieznajomi”. Jak często jednak bywa w Polsce, film ten jest dystrybuowany pod mylącym tytułem [„Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie”], do czego chyba odbiorcy, pamiętający takie wybryki translatorskie jak przekład tytułów „Dirty dancing”, „Limitless” czy „Reality bites”, są przyzwyczajeni.) Obraz włoskiego reżysera to tragifarsa udanie wykorzystująca wydarzenie towarzyskie jako pretekst do rozważań natury moralnej (po seansie). Akcja rozgrywa się w jednym miejscu, co w historii dramatu nie jest niczym nadzwyczajnym, ale dla twórcy filmowego może stanowić wyzwanie (któremu Gevonese podołał), dlatego też obraz jest chwalony za walory artystyczne i dlatego też aż prosi się, by przenieść go na deski teatru.
Kinomani zostali wtrąceni w niełatwą rolę podglądających spotkanie siedmiorga przyjaciół, spędzających wieczór podczas wspólnej kolacji. Gospodarze domu, Eva i Rocco zaprosili młode małżeństwo (Cosima i Biancę), małżeństwo ze stażem (Lele i Carlottę) oraz Peppe, który po rozwodzie nie może znaleźć ani stałej partnerki, ani pracy. Podczas kolacji Eva proponuje grę, polegającą na tym, że wszyscy odczytują na głos otrzymane wiadomości telefoniczne. Po odczytaniu kilku okazuje się, że wieloletni przyjaciele tak naprawdę w ogóle się nie znają, obnażając ciemną stronę swojej osobowości, utajone pragnienia i niecne lub wstydliwe czyny (stąd aluzja – jedną z atrakcji miłego wieczoru jest podziwianie zaćmienia Księżyca).
W efekcie grupa ludzi, którzy rzekomo zbudowali między sobą doskonałe relacje, okazuje się bandą egoistów, którzy w imię własnej wolności unicestwiają pozostałe wartości, rujnując życie swoje i swoich bliskich. Być może to kolejne dzieło próbujące trochę nastraszyć zabójczą próżnią relatywizmu moralnego czy wręcz nihilizmu. Dla wielu może być porażające, jednak dla miłośników kinematografii, pamiętających „Salo”, to zaledwie wstęp do przerażenia, marny cień obrazu Piera Paola Pasoliniego (filmu, będącego jednym z najbardziej miażdżących oskarżeń amoralizmu i upodlenia człowieka).
Dlaczego widzowie przyszli tak tłumnie na spektakl? Z pewnością uwiedzeni obrazem filmowym pragnęli zobaczyć sceniczną adaptację Bartosza Wierzbięty, znanego i uznanego tłumacza i dialogisty. Na pewno też zachęciły ich nazwiska aktorów, takich jak Szymon Bobrowski, Olga Bołądź, Katarzyna Kwiatkowska, Bartłomiej Topa. Dla tych, którzy nie widzieli filmu, interesująca mogła okazać się sama fabuła i przeczucie dobrej zabawy.
W istocie, w wersji teatralnej, esencją stała się farsowość, tragizm spalił się w piekarniku, a nikczemność bohaterów uleciała na Księżyc. Być może stało się tak, ponieważ część tekstu wypowiadanego też gdzieś ulatywała, nie chcąc spotkać się z uszami odbiorców.
Ci, którzy oczekiwali rozrywki lekkiej, ale wywołującej cierpki grymas uśmiechu, nie poczuli się zawiedzeni. Sobotnie popołudnie spędzone na konfrontacji z gronem samolubnych obłudników, nie jest czasem straconym. Czy tego autor chciał, czy nie chciał – zmusił widzów do przyjrzenia się samym sobie, swojemu mrocznemu „ja”.
Szkoda tylko, że to rozrywka zapośredniczona. Ramake, reboot, sequel, prequel, spin-off, crossover, adaptacja komiksu, film na scenie, teatr w filmie – powielanie i pączkowanie starych pomysłów, lifting zapomnianych arcydzieł, całkowite zaćmienie sił twórczych.
Oto ciemna strona kultury współczesnej.
Zachwycamy się tymi tworami czy kłamiemy, że nam się podoba?

Post Author: MDK