Zdawać by się mogło, że w XXI w. ludzkość pokonała już wszelkie problemy dzięki nieprawdopodobnemu rozwojowi nauki, a szczególnie techniki. Ludzie nawet nieco starsi od nastolatków ze zdumieniem przecierają oczy widząc, że to, co dla nich w dzieciństwie było sferą literatury s-f, stało się faktem. Najstarsi pamiętają jeszcze lampy naftowe w wiejskich domach i początki elektryfikacji, nie wspominając o higienie i kanalizacji.A jednak – ciągle jest całe mnóstwo ludzi żyjących w ubóstwie, na nawet w skrajnej biedzie. Nawet w Polsce problem niedożywienia dotyczy blisko 2 milionów ludzi, a przecież należymy do grona krajów coraz zamożniejszych.
Tymczasem około ⅓ światowej żywności jest wyrzucana i się marnuje.
To efekt dobrobytu i związanego z tym wygodnictwa – po co mam kupować ćwiartkę chleba co drugi dzień (nie tak dawno sprzedawano chleb nawet na kromki), jeśli mogę kupić cały. Zeschnie się – do śmieci, został kawałek kiełbasy, do śmieci, przeterminowała się konserw, do śmieci -szczury muszą suto zastawiony stół na śmietniku.
Nie każdy ma ochotę zostać freeganinem, czy kontenerowcem, człowiekiem, którzy żywiąc się na śmietnikach wyraża swój sprzeciw wobec konsumpcyjnego świata. Ludzie ubodzy są zwykle dumniejsi od zamożnych – ręki po nieswoje nie wyciągają, nawet trudno im poprosić kogoś o pomoc. Wolą cierpieć.
Pojawił się więc foodsharing (wyraz ten oznacza po angielsku „dzielenie się jedzeniem”), więc idea, jak łatwo się domyślić, narodziła się w… Niemczech :). Do Polski dotarła w 2016, do Jaworzna w 2021 już pod polską nazwą – jadłodzielnia.
Inicjatywę zaproponowała i ubrała w konkret szefowa Klubu To i Owo, zarazem prezeska Fundacji Kobieca Przytań – Edyta Lesiak. Kobieta dynamit. Pani do wszystkiego – od prowadzenia biura, kursów i ćwiczeń, po wszelką inną działalność klubową, gdy komu innemu się nie chce. Pomoc organizatorską i „znajomościową” zapewnił p. Antoni Polak, który wszystkich zna i jego wszyscy znają, a przy tym potrafi załatwić, wynudzić, a nawet napisać przepiękną kolędę.
I tak doszło do koncertu, jedynego w swoim rodzaju – gromadzącego wspaniałych artystów, którzy z dobrego serca (więc bezpłatnie) postanowili wspomóc inicjatywę swoim talentem i przekonaniem, że ludzie ludziom powinni pomagać. Hasłem stały się słowa krakowskiego barda, Pawła Orkisza „Nie zamykajcie proszę drzwi/ Otwórzcie je na ścieżaj”. Co więcej – jaworznianie mieli absolutnie unikatową okazję zobaczyć i usłyszeć jaworznickich artystów, z różnych klimatów muzycznych, w różnym przedziale wiekowym, z różnym poziomem umiejętności – od amatorów po znakomitych profesjonalistów, którzy raczej nie wystąpiliby wspólnie nigdy. A wszyscy dawali z siebie wszystko, w najlepszym stylu i z ogromnym sercem, bo też idea na to zasługuje.
Koncert prowadził Marek Długopolski w towarzystwie zespołu Ballabard. Od pierwszej chwili wprowadził rodzinny nastrój wieczorku u dobrego wujka, który zaprosił swoich dobrych znajomych, tych występujących na scenie i tych oklaskujących, siedzących w fotelach sali widowiskowej MDK. Ballabard oczarował swoimi balladowymi utworami w stylu Grupy Bukowina. Młodziutkie tancerki ze szkoły tańca Elite wykonały zapierające dech w piersiach figury baletowo-akrobatyczne. Po niech jeszcze bardziej brawurowo wykonał na fortepianie Rydwany ognia Eugeniusz Puchalski. Znów Ballabard z balladami w interpretacji szefa zespołu i Kingi Jędrzejek, dyr. Sp 19, komendantki ZHP obdarzonej niezwykle ciepłym głosem i wzrokiem pełnym dobroci (ale pojechałem!). I prześliczna wiolonczelistka Emilia, obdarzona fenomenalnym głosem – i koszmarną dykcją – polecam się!
Wreszcie Basia Janyga – pełna profeska! Siedząca na widowni Anna Kadulska oczarowana! Chcę jej płytę, ona jest fenomenalna! Szkoda, że artystki Teatru Śląskiego, rodowitej jaworznianki, nie zaproszono na scenę – sama, niezwykle skromna, nie śmiała się pokazać – trema, trema… a zapewne miała co pokazać!
Zastąpił ją na scenie przyjaciel, Dominik Socha, również aktor, obdarzony namiętnym barytonem, który obezwładniał wszystkie słuchaczki, wykonując pieśń E. Stachury, Teatry dwa, zresztą zapożyczoną z Szekpira, ale niezwykle odkrywczo. Swój niezwykły timbr głosu zaprezentował jeszcze kilka razy, za każdym razem wzbudzając niekłamany zachwyt pobudzonych pań w różnym wieku.
Na aktorski baryton zareagował baryton operowy – sam Jan Wolański, b. dyrektor Filharmonii Łódzkiej, śpiewak, którego na scenie gościła Warszawska Opera Kameralna, Teatr Wielki, Opera Śląska czy Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny. Pan Jan zaprezentował się nie tylko jako śpiewak, na którego występ słuchacze zareagowali frenetycznymi, niewątpliwie zasłużonymi brawami, lecz także jako stand upper, rozbawiający publiczność limerykami niezbyt przyzwoitymi. Wiersz o uwodzicielskim kowboju, którego kolt nie wypalił, rozbawił, nie wiadomo dlaczego (?), głównie panie.
Młodzieżowy Dom Kultury im. Jaworzniaków nie mógł pozostać obojętny na taki przepych wokalny – spróbowała mu sprostać (z sukcesem) Natalia Smagacz (wokal) wraz z mężem (saksofon). Wykonanie arcytrudnych piosenek Edyty Geppert i przedwojennej divy Hanki Ordonówny potwierdziło mistrzowskie umiejętności pani prowadzącej koło wokalne i muzyczne. Pewnie adepci pięknego śpiewania i grania na organach zapewne ustawią się przed MDK-iem w dłuuuugiej kolejce.
I został, jak bywa na dobrze wyreżyserowanych koncertach, rodzynek – pan Marian Głuch z akordeonem. Ci, którzy nie tak dawno mieli frajdę posłuchać mistrzowskiej gry na harmonii Marcina Wyrostka, musieli się zadumać nad nieśmiertelnym rymem Stanisława Jachowicza „Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie”. Lekkość i profesjonalizm francuskich melodii przywoływała na pamięć piosenek Edith Piaf czy Iv Montanda. Coś przepięknego!
I deser – czyli to co najlepsze (patrz wesele w Kanie Galilejskiej) – kolęda autorstwa guru koncertu, Tonio Polaka – „Idą święta” w radosnym wykonaniu wszystkich występujących artystów, pospołu z publicznością (dzięki wyświetlonemu na banerze tekstowi). Wyśmienita i nowatorska anafora -”idą święta, czy pamiętasz” pozwoliła słuchaczom z lekkością przejąć tekst i przejąć się świątecznym przesłaniem pastorałki. Bo oto – „idą święta czy pamiętasz, że to czas najdroższy nam”. Najlepszym sposobem, by to zapamiętać było zaproszenie na degustację pysznych potraw przygotowanych przez panie z klubu To i Owo. W sali audiowizualnej MDK długo jeszcze toczyły się wieczorne rozmowy Polaków, których tematem była zapewne galopująca inflacja i jej wpływ na działalność Jadłodzielni. Na szczęście biedni łatwiej otwierają swoje serca na potrzeby jeszcze biedniejszych, więc będzie dobrze. „Ile dasz, tyle otrzymasz, czasem z najbardziej niespodziewanej strony.” Paulo Coelho