Naukowcy się spierają, z którego Betlejem szła święta Rodzina do Jerozolimy na spis ludności ogłoszony przez Augusta, cesarza Rzymu. Okazało się bowiem, że były dwie wioski o takiej samej nazwie.
My nie mamy takich kłopotów. W Jaworznie wszem i każdemu z osobna wiadomo, że Betlejem jest właśnie u nas, w Dąbrowie Narodowej.Trudno sobie wyobrazić, by tam właśnie, w betlejemskiej Wspólnocie nie świętować Bożego Narodzenia kolędą i wspomnieniem tej pełnej smutku, choć zwieńczonej największym cudem, jaki stał się udziałem ludzkości, historii.
Wspólnie, bo jakże inaczej dwaj panowie Z – Zygmunt Kobiałka i Zbigniew Adamczyk postanowili pokolędować Małemu właśnie tam wraz z zespołami – chórem Minstrel i Mini Teatrzykiem Truskaweczki, bo przecież: Zimą Polacy to w zwyczaju mają, że dzieci chodzą po domach z kolędą. Historię żłóbka chętnie przedstawiają…
Dzieciaki z Teatrzyku (najmłodszy pastuszek, Marek lat 4) z prawdziwym zaangażowaniem przedstawiali znane przecież doskonale wszystkim, ale w tej dziecięcej odsłonie nowe, bo dla nich przecież po raz pierwszy odkrywane przesłanie bożej miłości do człowieka. Płonął ogień na pastwisku, pastuszkowie zajadali się pieczonymi kiełbaskami, Trzej królowie składali dary, a nad wszystkim czuwała święta Rodzina, przed którą wszyscy klękali i składali dary.
Minstrel komentował wydarzenia kolędami – była i Cicha noc, i W żłobie leży, i Mędrcy świata, i oczywiście Dzisiaj w Betlejem. Wszystkie radośnie podchwytywane przez widownię, która bardzo szybko przestała być widownią – stała się częścią radosnej, szczęśliwej rodziny, wspólnoty – i to było naprawdę piękne, wręcz podniosłe. Okazało się, że w chaotycznym, absurdalnie pospiesznym świecie tęsknimy do wspólnoty, do obcowania ze zwierzętami, które w betlejemskich zagrodach beczały, porykiwały, mruczały i chętnie poddawały się pieszczotom kolędników. Do czasów, kiedy w wigilijna noc naprawdę rozumieliśmy siebie.
Nie chciało się kończyć. Więc nawet po występie zespołów z Młodzieżowego Domu Kultury widownia zamiast się rozchodzić, zaczęła się zbliżać we wspólnym dokarmianiu osiołków, kóz i egzotycznych alpak.
I stało się wiarygodne życzenie: Zatem razem kolędujmy, z całym światem się radujmy,
niech nas pieśń śliczna zachwyci, bośmy przecież boże dzieci. Oby więcej takich wspólnot.
Gwiazdką – najbardziej uroczą, choć niespodziewaną stała się mała Zosia (3 latka), która postanowiła się włączyć do jasełek zupełnie poza scenariuszem – wszędzie jej było pełno, tańczyła, podśpiewywała, nawet porwała bułkę ofiarowaną przez pastuszka Jezuskowi i z apetytem spałaszowała – na zdrowie.