GLORIA VICTORIBUS! (Chwała zwycięzcom!)

Opowieść o tym, jak przywrócono Karolowi Pniakowi należną mu cześć
Dum pugnas, victor es (Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą)
Ta łacińska maksyma może być pointą losów doskonale znanego wszystkim jaworznianom pilota, Karola Pniaka, asa lotnictwa, który wielokrotnie zwyciężał w starciu z wrogiem podczas II wojny światowej, a po powrocie do Polski w 1947 roku nie złożył broni, walcząc o godność z prześladującymi go władzami PRL. Po śmierci bohatera wielokrotnie podejmowano inicjatywy, mające na celu pielęgnowanie pamięci o niezwykłym człowieku i dzielnym żołnierzu. Ostatnią z nich były działania podjęte przez pana Grzegorza Tuckiego, wrażliwego i konsekwentnego zapaleńca, który mimo licznych przeszkód doprowadził do uroczystości ku czci słynnego polskiego lotnika, uhonorowanego w szczególny sposób 10 listopada 2021 roku w Młodzieżowym Domu Kultury im. Jaworzniaków w Jaworznie. Nim jednak doszło do tej kulminacyjnej chwili, wszyscy zaangażowani w projekt upartego wizjonera przeszli długą drogę, podobną do niebezpiecznej ścieżki życia samego podpułkownika pilota (Wojska Polskiego) i majora (Królewskich Sił Powietrznych – RAF).
Karol Pniak urodził się 26 stycznia 1910 roku w Jaworznie jako trzeci syn Franciszka i Marii z domu Waluga spośród sześciorga rodzeństwa. Po ukończeniu Szkoły Powszechnej podjął naukę w gimnazjum w Chrzanowie. W 1928 roku wstąpił z własnej woli do wojska, otrzymując przydział do 2 Pułku Lotniczego w Krakowie. Jego nadzwyczajne predyspozycje lotnicze sprawiły, że już w 1929 roku powierzono mu funkcję instruktora w Pułkowym Dywizjonie Szkolnym w stopniu starszego szeregowego, a na koniec roku kalendarzowego – awansowano do stopnia kaprala. 5 maja 1930 r. rozpoczął naukę w Szkole Podoficerów Lotnictwa w Bydgoszczy, którą ukończył po pięciu miesiącach, zdobywając specjalność pilota. Następnie skierowano go do 22 Eskadry Liniowej w 2 Pułku Lotniczym. Od lipca do września 1931 r. zdobywał szlify pilota myśliwskiego w Szkole Strzelania i Bombardowania w Grudziądzu. Po ukończeniu kursu odkomenderowano go do 122 Eskadry Myśliwskiej. Jako podoficer latał wraz z porucznikiem Jerzym Bajanem i kapralem Stanisławem Mackiem w słynnym zespole akrobatycznym zwanym od nazwiska jego dowódcy „trójką Bajana”. Zespół prezentował figury akrobacji na trzech samolotach myśliwskich PWS-A, których skrzydła były połączone ze sobą sznurami podczas lotu. Po przeniesieniu kapitana pilota Jerzego Bajana z krakowskiego pułku do Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie Karol Pniak został liderem „trójki krakowskiej” (Pniak–Macek–Kosiński), rozsławiając Lotnictwo Polskie podczas krajowych i zagranicznych pokazów oraz zawodów lotniczych.
W latach 1932 i 1933 zajął pierwsze miejsce w strzelaniu powietrznym na ogólnopolskich zawodach w Grudziądzu. W 1935 r. będąc wraz z podporucznikiem Antonim Wczelikiem i kapralem Stanisławem Mackiem w reprezentacji 2 PL na Mistrzostwa Lotnictwa Myśliwskiego w Grudziądzu zdobył drużynowo I miejsce. Wraz z pilotami swojego pułku trzykrotnie zdobył Puchar Ministra Spraw Wojskowych. W marcu 1936 r. otrzymał awans na plutonowego. We wrześniu 1936 r. wyjechał do Bydgoszczy do Szkoły Piechoty dla Podoficerów. 1 sierpnia 1938 r. otrzymał kolejny awans, tym razem na sierżanta tytularnego. Po zlikwidowaniu szkoły w Bydgoszczy, 17 października 1938 r. przeniesiono go na III rok Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, którą ukończył 15 czerwca 1939 roku jako absolwent XII promocji. Staż odbył w 142 eskadrze myśliwskiej, a w sierpniu 1939 roku promowano go do stopnia podporucznika. W czasie studiów na zajęciach teoretycznych traktowany był na równi z innymi podchorążymi, a ponieważ jako pilot osiągnął prawie wszystko, w czasie zajęć praktycznych pełnił funkcję instruktora. W ramach praktyk przydzielony został do 4 Pułku Lotniczego w Toruniu, by uczestniczyć w lotach manifestacyjnych nad granicą polsko – niemiecką. W składzie 142 eskadry 4 Pułku Lotniczego walczył we wrześniu 1939 r.
29 października tegoż roku przez Rumunię i Syrię dotarł do Francji, skąd generał Władysław Sikorski, znając jego kunszt pilotażu, skierował go w styczniu 1940 r. do Anglii celem przetarcia szlaku innym polskim lotnikom.
Wziął udział w Bitwie o Anglię w składzie 32 i 257 Dywizjonu Myśliwskiego RAF – został uznany przez Anglików w pierwszej fazie bitwy za najwybitniejszego polskiego pilota, zdobywając po jej zakończeniu zaszczytny tytuł „Nieliczny”. Po zakończeniu Bitwy o Anglię wstąpił do 306 Dywizjonu Myśliwskiego – „Toruńskiego” i objął w nim stanowisko dowódcy eskadry.
Następnie zgłosił się na wyjazd do Afryki i został zakwalifikowany do pierwszego składu zespołu.  W 1943 roku został zastępcą dowódcy Polskiego Zespołu Myśliwskiego („Cyrku Skalskiego”), walcząc o czystość nieba w Afryce. Po powrocie do Anglii pełnił między innymi funkcję sławnego 308 Dywizjonu Myśliwskiego – „Krakowskiego” (jako jedyny był nim dwukrotnie i dowodził nim aż do rozwiązania jednostki). Za swoje zasługi otrzymał Krzyż Srebrny Orderu Virtuti Militari, Krzyż Walecznych (czterokrotnie), Brązowy Krzyż Zasługi, Krzyż Lotnika (Holandia), Distinguished Flying Cross (Wielka Brytania).
W grudniu 1946 r. został zdemobilizowany i 24 lutego 1947 r. wrócił do kraju. Po wojnie zamieszkał z żoną w Pieczyskach (w 1936 roku ożenił się z Heleną Paul). Po jej przedwczesnej śmierci samotnie wychowywał syna, Karola. W ojczyźnie prześladowało go UB, władze go nie doceniały, a nawet szykanowały. Do 1956 r. Pniak miał problemy z pracą i utrzymaniem rodziny. Nieustannie wzywany na wielogodzinne przesłuchania, inwigilowany i podglądany stanowił obiekt zainteresowania służb bezpieczeństwa aż do lat siedemdziesiątych. Chociaż po „odwilży”, otrzymał zatrudnienie, nie mógł wieść spokojnego życia – okazało się, że stan zdrowia nie pozwalał mu pracować. Kiedy w 1964 r. zmarła na raka ukochana żona, Pniak przeszedł załamanie nerwowe i podupadł na zdrowiu (pojawiły się problemy z sercem). Zmarł w 1980 roku w Krakowie, a został pochowany w rodzinnym Jaworznie.
Polacy nigdy nie zapomnieli o bohaterskim żołnierzu, choć w mrokach PRL niełatwo było dostrzec światło prawdy. W roku 1966 Prezydium Zarządu Oddziału ZBoWiD w Jaworznie, wystosowało prośbę do Miejskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu o nadanie mu odznaki 1000-lecia Państwa Polskiego. Dwadzieścia trzy lata później, w kwietniu 1989 roku inny już zarząd ZBoWiD skierował pismo do przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej z propozycją, aby jednej z jaworznickich ulic nadać imię kapitana pilota Karola Pniaka. Sugerowano wtedy, aby ulica jego imienia znajdowała się w dzielnicy Pieczyska, gdzie mieszkał po ślubie z Heleną Paul i po powrocie z Anglii aż do śmierci.
Po upadku komunizmu w Polsce działania związane z uczczeniem imienia wybitnego pilota nie były już dławione przez pęta reżimu i wszelkie inicjatywy społeczne mogły rozwijać się swobodnie. Uchwałą z 27 września 1990 roku nazwę ulicy 15 Grudnia zmieniono – odtąd jest to ulica kapitana Karola Pniaka. W 1998 roku trzydniowe uroczystości poświęcone Karolowi Pniakowi zorganizował wraz z władzami miasta Tadeusz Zemuła, prezes zarządu Stowarzyszenia Lotników Polski Południowej im. majora Karola Pniaka. 25 maja 1999 Polskie Towarzystwo Czytelnicze działające przy Miejskiej Bibliotece Publicznej zorganizowało spotkanie z osobami, które pamiętały nadzwyczajnego pilota. W 1999 roku park na Osiedlu Stałym otrzymał nazwę Lotników Polskich,
a rondo – imię 308. Krakowskiego Dywizjonu Myśliwskiego. W 2014 roku uwagę jaworznian skupiła wystawa zorganizowana przez Muzeum Miasta Jaworzna zatytułowana: „Karol Pniak. Jeden z nielicznych”. W 2015 ukazało się kolejne wydanie książki Grzegorza Sojdy i Grzegorza Śliżewskiego pod tytułem „Mjr pil. Karol Pniak”, w tym samym roku w Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie zaprosiło na wystawę „Jeden z Nielicznych – Karol Pniak”. W 2017 roku jaworznickie Muzeum przygotowało plenerową wersję ekspozycji o pilocie (odbiorcy mogli wtedy otrzymać bezpłatny katalog pod redakcją pana Adriana Ramsa). W 2018 pracownia modelarska działająca przy Światowym Stowarzyszeniu Lotników Polskich budowała makietę samolotu, którym latał m.in. Karol Pniak. W lutym 2019 w Jaworznie odbyła się konferencja naukowa pt. „Asy polskiego lotnictwa”, zorganizowana przez Światowe Stowarzyszenie Lotników Polskich.
W 2020 roku rocznica wydarzeń związanych z Karolem Pniakiem miała być szczególna. Pilot urodził się 110 lat temu, zmarł 40, a od jego powietrznej walki w Anglii minęło już 80 lat. Właśnie na taką chwilę czekał pan Grzegorz Tucki i ukonstytuowany wokół niego Społeczny Komitet Pamięci majora Karola Pniaka. Dzięki staraniom ludzi dobrej woli Ministerstwo Obrony Narodowej wydało decyzję o pośmiertnym nadaniu awansu Karolowi Pniakowi na stopień podpułkownika. Niemniej ważnym sukcesem stało się nazwanie jego imieniem ronda na Pieczyskach (w pobliżu domu zamieszkiwanego przez syna Pniaka). Niestety, szalejąca zmora pandemii udaremniła uroczyste obchody w 2020 roku. Inicjatywa nie przepadła jednak w otchłaniach chaosu, bo sława nieśmiertelna jest trwalsza niż spiżowe pomniki i przetrwa wszystkie nawałnice dzięki sile ludzkiej pamięci. W jaworznickich mediach ukazywały się kolejne artykuły, w Krakowie ścianę Muzeum Lotnictwa przyozdobił mural samolotu Karola Pniaka. Uznany malarz lotniczy i rzeźbiarz – Robert Firszt – przygotował plakat zapowiadający okolicznościową wystawę, którą przez kilka tygodni można było podziwiać w Miejskiej Bibliotece Publicznej; powstała też strona internetowa poświęcona Karolowi Pniakowi. Wszyscy zaangażowani wyczekiwali dnia, kiedy wreszcie ich wysiłki będzie można podziwiać w stosownych do tego warunkach, z namaszczeniem celebrując wspomnienie o heroicznych zwycięzcach.
A zaczęło się wszystko od odkrycia przez pana Tuckiego pamiątek po Karolu Pniaku – nigdy wcześniej niepublikowanych materiałów, które wzbudziły w nim ekscytację błyskawicznie udzielającą się każdemu, komu zaczął opowiadać o swoim znalezisku. Z relacji pana Zbigniewa Adamczyka, pracownika MDK, dzielnego i wiernego towarzysza wszystkich działań pan Tuckiego, wynika, że początkowo sceptyczny dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego, pan Krzysztof Mroczkowski, stracił kontenans, gdy ujrzał zawartość tajemniczej teczki przywiezionej do Krakowa z zachowaniem szczególnych środków ostrożności. Zainteresowanie znaleziskiem stało się impulsem, dzięki któremu projekt dotyczący Karola Pniaka zaczął nabierać rozmachu.
Obecni podczas uroczystości 10 listopada mogliby zaprotestować, wskazując na skromną oprawę wydarzenia, ale przecież nie na tym zasadza się śmiałość działania. Minimalizm, prostota, surowość formy to znakomite tło dla zaprezentowania barwnej sylwetki lotnika – to on miał być i stał się bohaterem wieczoru, nie zaś inicjatorzy przedsięwzięcia, którzy skromnie stali w cieniu, nie oczekując, że blask sławy Pniaka im się udzieli. Należy też zaznaczyć (jak podkreśliła to prowadząca uroczystość pani Maria Królikowska), że członkowie komitetu nie dysponowali początkowo żadnym budżetem, a środki finansowe, które udało im się zgromadzić, zawdzięczają darczyńcom, których porwała idea.
Rdzeniem wydarzenia była premiera filmu pt. „Kosa, opowieść o Karolu Pniaku”, którego scenariusz napisał dr hab. Krzysztof Mroczkowski, zastępca dyrektora do spraw naukowych Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Autorem zdjęć jest Jakub Malec, muzykę stworzył, pracujący w jaworznickim MDK, kompozytor Artur Majewski. W powstanie filmu zaangażowali się wychowankowie placówki (Wiktor Pawuska i Wiktor Kornaś); uważni widzowie dostrzegli też pana Pawła Ogarka z jaworznickiej modelarni „SieLata”.
Obraz prezentuje Karola Pniaka jako człowieka niezwykłego, niepoddającego się schematom, pewnego swoich umiejętności, ale też znającego swoje słabości. O Pniaku opowiadał jego syn, Karol, nie szczędząc szczegółów, których próżno szukać w podręcznikach. Bogata faktografia ilustrowana niezliczonymi zdjęciami, częściowo pochodzącymi ze zbiorów kapitana pilota Stanisława Bochniaka (służącego w 308 Dywizjonie Myśliwskim), pozwoliła widzom stworzyć we własnej wyobraźni sylwetkę człowieka żywego, prawdziwego, nie zaś legendy, dalekiej i niedosiężnej jak kraina obłoków.
Pan dyrektor Krzysztof Mroczkowski, który wygłosił słowo wstępne, podkreślił, że Pniak był dzieckiem swoich czasów – dzieckiem Polski niepodległej. Odmalował go jako międzywojennego celebrytę – wysokiego, przystojnego lotnika, piekielnie uzdolnionego i szalonego, pełnego brawury, ale też jako człowieka o nieposzlakowanej opinii, uczciwego, naprawdę lubianego i szanowanego przez podwładnych, przyjaciół i znajomych. Na te cechy zwrócił również uwagę Prezydent Jaworzna, pan Paweł Silbert, który zabierając głos po projekcji filmowej, wspominał o swoich spotkaniu ze Stanisławem Bochniakiem. Pan Prezydent podziękował organizatorom przedsięwzięcia za wysiłki włożone w przygotowania, prosząc, by w pamięci wszystkich Karol Pniak pozostał człowiekiem niezwykłym, „ponieważ naprawdę takim był”.
Obu mówców uważnie słuchała młodzież – kadeci klasy 2a Oddziału Przygotowania Wojskowego z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Jaworznie. Była to dla nich zaiste żywa lekcja historii (za pośrednictwem osób, które miały zaszczyt poznać osobiście weteranów II wojny światowej).
Młodzi ludzie godnie i dumnie noszący mundury, rodzina śp. Karola Pniaka, zaproszeni goście, mieszkańcy Jaworzna, pracownicy MDK byli świadkami chwili historycznej – odczytania aktu pośmiertnego nadania awansu, którego dokonał podpułkownik Andrzej Kłuś. Z tej też okazji Anna Surówka-Pasek (Doradca Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej) odczytała list Andrzeja Dudy.
Być może jednak nie ten moment ani nie premiera filmu były najbardziej wzruszające, lecz (wydawałoby się) mało istotny wstęp. Otóż, gdy pani Maria Królikowska poprosiła o powstanie, a z głośników popłynął „Mazurek Dąbrowskiego” zgromadzeni w sali widowiskowej zignorowali nagranie i spontanicznie odśpiewali dwie ostatnie zwrotki, których nie odtworzono. Ten swoisty prolog okazał się znamienny – cała uroczystość została utrzymana w tonie poważnym, ale pozbawiona wymyślnej scenografii, skomplikowanego scenariusza i niepotrzebnych przerywników, dzięki czemu tchnęła szczerością i wyrafinowaną prostotą, jakiej życzyłby sobie każdy oddany ojczyźnie żołnierz-bohater. Organizatorzy zadbali jednak o finezyjny ozdobnik – był nim występ kwartetu „Archetti” (jak zwykle) przemyślany i perfekcyjnie wykonany. Niebiańska muzyka przeniosła uczestników uroczystości w napowietrzne przestrzenie, na co zwrócił uwagę uwiedziony dźwiękiem Krzysztof Mroczkowski.
Nienasyceni mogli po wyjściu z sali koncertowej zaspokoić głód wiedzy, oglądając mini wystawę dotyczącą Karola Pniaka, przygotowaną w galerii MDK, ale także zaspokoić głód fizyczny, jedząc prosty, żołnierski posiłek. Atmosfera serdeczności wytworzona w przeddzień Święta Niepodległości pozbawiona natrętnego patosu skłaniała do dalszych gawęd i opowieści o polskiej przeszłości, tej radosnej, zwycięskiej.
Chwała ludziom, którym zawdzięczamy naszą teraźniejszość, chwała ludziom, którzy pielęgnują pamięć o nich.
Chwała zwycięzcom!

Post Author: MDK