Stulecie odzyskania Niepodległości to jubileusz, którego nie wypada odfajkować jedną czy dwiema imprezami. Różnorodne imprezy przygotowywali starsi i młodsi. Warto się nimi pochwalić.
Tak właśnie pomyślał p. Dariusz Szweda, kompozytor, aranżer, pianista akompaniator, nauczyciel dyplomowany w Młodzieżowym Ośrodku Pracy Twórczej w Dąbrowie Górniczej – jednym z jego wychowanków jest Dawid Podsiadło. A co wymyślił, to zrealizował. Zaprosił do MDK „bataliony” młodych chórzystów z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Katowicach i Pałacu Kultury z Dąbrowy Górniczej, którzy wprowadzili publiczność Młodzieżowego Domu Kultury im. Jaworzniaków 19 listopada w patriotyczny klimat znakomitym wykonaniem pieśni, jak na batalion przystało – wojskowych.
Grunt został przygotowany, publiczność podśpiewywała ochoczo „Marsz I Brygady”, więc gdy wpadły na scenę Czadowe Dzieciaki, wiadomo było, że będzie się działo. Wszak scenariusz napisała p. Anna Korczyk, a piosenki Anna Dzierwa. Obie, jak zwykle, spektakl wyreżyserowały. Tym razem głównym bohaterem widowiska stała się… Szafa. Ale nie byle jaka, stara, czarodziejska. W jej wnętrzu ukryte zostały najprawdziwsze skarby. Skarby historii i emocji.
Czadowe Dzieciaki postanowiły się zabawić w chowanego. Akurat rodziców nie było w domu, więc nie przeszkadzali, nie zabraniali i nie obawiali się najgorszego. A gdzie najlepiej się chować, wiadomo na strychu. Nic to, że ciemno, że pełno kurzu, że można się przewrócić i stłuc kolano. Za to jest tyle zakamarków, że ślepa babka będzie mieć nielada kłopot z odnalezieniem poukrywanych w najprzeróżniejszych zakamarkach dzieci. Radosna zabawa zamienia się w najprawdziwszą lekcję historii, gdy na strychu zostają znalezione listy pradziadka Janka, z których dzieci dowiadują się o losach żołnierzy i ich tęsknocie za rodziną. Nie są to losy niezwykłe. Polacy przez stulecia wojowali o wolność waszą i naszą. W każdym polskim domu rodzice czy dziadkowie opowiadają o niejednokrotnie tragicznych losach swoich przodków. To wcale nie było tak dawno. Na szczęście na tyle dawno, by najmłodsi traktowali opowieści o czasach wojennych niedoli, jak baśnie o żelaznym wilku czy złym smoku, porywającym piękne księżniczki. I niech tak zostanie. Lecz pamięć powinna trwać. Bohaterowie, dzięki którym żyjemy w Polsce Niepodległej, szeroko otwartej na cały świat, zamożnej, nie powinni zostać zapomnieni.
Wojenne opowieści okraszały, mniej co prawda pożywne od skwarków w wojskowej grochówce, ale bez porównania piękniejsze piosenki. Wykonane z wojskową werwą i animuszem. Publiczność była zachwycona, więc brawa nie milkły przed długą chwilę. A to nie jedyna nagroda – prezes Stowarzyszenia Arete Grzegorz Gołas, który nagłaśniał widowisko, zaprosił wszystkich wykonawców na soczek, by im nie zaschło w gardłach. I wszyscy byli zadowoleni – i publiczność, i artyści. zdjęcia Zuzia Suwaj