Najpierw był Klub Zatem, w który pojawił się kabaret Potem, potem padł, gdy część komików powołano w kamasze, ale z Drugiego Garnituru pojawili się nowi m.in. Adam Nowak (Raz, Dwa, Trzy) oraz Joanna (nieprawdopodobne – Chuda) teraz Kołaczkowska i zaś powstał kabaret – Zaś. A rządził wówczas Władysław Sikora, który powołał do istnienia kabaretowe Imperium Trrrt, z Zenonem Laskowikiem stworzył poznańską scenę O.B.O.R.A. (Ostatni Bastion Obrony Rozumu Artystycznie), a w listopadzie 2007 stworzył kabaret Adin. Z wykształcenia jest elektrotechnikiem, więc ciągle tworzy teksty do kabaretu Hrabi, który założyli Joanna Kołaczkowska i Dariusz Kamys. Skład uzupełnili Łukasz Pietsch i Tomasz Majer.
Na scenie MDK wystąpili przed dwu laty z programem Wady i waszki, wówczas świętowali wejście w dorosłość, teraz kolejny jubileusz – równe oczko, czyli 21 lat działalności uświetnili z Pociechami.
Nie mogło być inaczej – sala widowiskowa wypełniona „po kokardę” i to dwukrotnie, a zabawa – NIENORMALNA, jeśli porównać z olbrzymią większością innych kabaretów i stand-uperów. Kwartet nawiązał błyskawicznie kontakt z publicznością, bawił słowem, muzyką, piosenką, tańcem, gestem, mimiką, ruchem – wysiłkowymi ćwiczeniami i ANI RAZ nie potrzebował podpierać się protezą, po którą sięgają inni, gdy nie mają nic do powiedzenia – przekleństwem.
No nie, tak nie powinno być. Wiadomo, że solidnego bluzgu, bez wypięcia się na publikę, obrażenia kogokolwiek, a najlepiej wszystkich, nie ma zabawy!
Co gorsza publiczność nie tylko śmiała się, biła brawo, owacyjnie i na stojąco, to chętnie kupowała publikacje Kabaretu Hrabi lub o Hrabi, choć przekornie prosili, żeby broń Boże nie kupować, żeby nie było, że Hrabi – grabi, ale nawet bez przymusu podziękowała Artystom gadżetami i ciastem. Oczywiście słodycze porwała pani Kołaczkowska, pieszczotliwie nazywana przez ekipę Asiorem.
Na czym zatem polega fenomen kabaretu, który potrafi bawić nie uprawiając ani polityki, ani chamstwa? Może na czymś najbardziej banalnym, co innym nie przychodzi do głowy, bo zbyt banalne – profesjonalizmem. Fachowość przegrywa z jej brakiem, bowiem ktoś mądry wyjaśnił, że amator pochodzi od słowa amor, czyli kochać, a więc amatorzy wykonują coś z miłości, zawodowcy zaś w ramach obowiązku pracy. A praca już nie brzmi dumnie.
Wrażliwi, a tylko tacy na spektakl przyszli, poczuli nostalgiczny zapach, czarujący klimat kabaretu Starszych Panów, gdzie również skecze tworzyły spójną opowieść na temat. Szczególnie poczuć go było słuchając przepięknej piosenki na dobranoc dla rodziców.
Tematem były nasze Pociechy, przecież Kabareciarze także mają własne życie, własne rodziny, własne dzieci. Temat wdzięczny, choć nie zawsze wdzięczne za wysiłek rodzicielski są potomkowie, którzy ze swej natury spędzają rodzicom sen z powiek swoimi wybrykami, swoimi postawami, niechęciami i najnormalniejszym dorastaniem. Na szczęście, z mściwą satysfakcją ogłosił Dariusz Kamys (syn kolejarza oraz ekspedientki i działaczki społecznej, ukończył liceum zawodowe w Zespole Szkół Górniczych, następnie pedagogikę kulturalno-oświatową) wreszcie dorosną i ich własne dzieci każą im się zastanowić nad dolą, jaką zgotowali własnym rodzicom.
Zatem kabaret jako swoiste khatarsis, czyli swoista próba uwolnienie od cierpienia, odreagowanie zablokowanego napięcia, stłumionych emocji, za pomocą najlepszego środka – śmiechu.
Artyści pokazali, że potrafią wszystko – wspaniale śpiewać, zawodowo, na znakomitym poziomie muzycznym. Grać – Łukasz Damian Pietsch kompozytor, pianista i aktor kabaretu Hrabi pochodzi z rodziny o muzycznych tradycjach – jego matka była organistką w kościele, on sam ma trzech braci-muzyków: Bartosza (basistę), Pawła (saksofonistę) i Karola (perkusistę). W młodości był ministrantem – życiorys iście kabaretowy. Nie gorzej prezentuje się najbardziej rosły i groźny z wyglądu Tomasz Majer, który zaczynał karierę w barze mlecznym oraz handlował koszulami na targowisku, następnie uczył się w technikum gastronomicznym, a skończył jako pedagog kulturalno-oświatowy (KaOwiec).
Oczywiście motorem i absolutnym vis comica jest słynna Asior, czyli Joanna Kołaczkowska, z domu Chuda, po pierwszy mężu (nieprawdopodobne – Matysik!!), córka księgowej. W młodości trenowała taniec ludowy oraz łyżwiarstwo figurowe i szybkie. Ukończyła technikum ogrodnicze, ale jak reszta skończyła studia pedagogiczne. Mimo upodobania do pączków i innych słodyczy, które to upodobanie pewne ślady na figurze zaznaczyło, potrafi absolutnie wszystko – nawet wykonywać pompki na jednej ręce – widownia zamarła, oniemiała, zdumiała się, zachwyciła i nagrodziła ogromnymi brawami. Jej możliwości śpiewaczych nie ma sensu omawiać – bez najmniejszych kłopotów dałaby sobie radę nawet na scenie operowej.
Jednym słowem – brawo, a nawet więcej bravissimo!!!