Społeczny Komitet Pamięci mjr.pil. Karola Pniaka, którego motorem jest Grzegorz Tucki, nauczyciel MDK im. Jaworzników, postanowił przywrócić świadomości jaworznian, zapomnianą nieco postać jaworznickiego fenomena lotnictwa, przedwojennego idola tłumów, członka słynnej Trójki Bajana, która w akrobacji lotniczej nie miała sobie równych. W listopadzie odbędzie się uroczystość, której clou będzie – Komitet ma wielką nadzieję – pośmiertny awans kapitana wojska polskiego, majora wojska angielskiego – do stopnia Pułkownika.Marzenie o lataniu jest stare jak świat. Ikar zapewne nie był pierwszym, choć jest najbardziej znanym lotnikiem. Nawet Leonardo zastanawiał się nad zbudowaniem helikoptera. “Pragnienie latania to idea przekazana nam przez naszych przodków, którzy podczas swych wyczerpujących podróży po bezdrożach w prehistorycznych czasach, patrzyli z zazdrością na ptaki szybujące swobodnie w przestrzeni, z pełną prędkością, ponad wszystkimi przeszkodami, na nieskończonej autostradzie powietrza” – stwierdził Wilbur Wrigh, jeden z braci, którzy na początku XX w. dokonali pierwszego, zaledwie 36 metrowego, ale dalekiego w skutkach, przelotu maszyną napędzaną silnikiem spalinowym, zaczęło się, bowiem „Gdy już posmakowałeś lotu, zawsze będziesz chodzić po ziemi z oczami utkwionymi w niebo, bo tam właśnie byłeś i tam zawsze będziesz pragnął powrócić” – przewidział Leonardo da Vinci. Zaledwie 8 lat później (w 1911 r.) samoloty posłużyły już Włochom do zbombardowania stanowisk bojowych w wojnie włosko – tureckiej.
Rok wcześniej urodził się 26 stycznia 1910 roku w Jaworznie, w dzielnicy Robak, Karol Pniak. Jak wspomina jego syn, również Karol „od dziecka kochał się w lataniu”. I chociaż ojciec Franciszek, sztygar z kopalni Fryderyk August, a od 1919 r. Piłsudski, koniecznie chciał, by syn poszedł w jego ślady, ten postanowił wstąpić do lotnictwa. Nie był jeszcze pełnoletni, potrzebował zgody rodziców. Natrafił więc na twardy opór ojca. Nie ustąpił – 23 października 1928 roku zgłosił się ochotniczo do wojska. Otrzymał przydział do 2. Pułku Lotniczego w Krakowie. Po przejściu przeszkolenia ogólno-wojskowego w styczniu 1929 roku przeniesiony został do dyonu szkolnego 2. Pułku. Po podstawowym przeszkoleniu w maju otrzymał awans na stopień starszego szeregowego. W grudniu był już kapralem. Piątego maja 1930 roku skierowano Pniaka do szkoły pilotów dla podoficerów mieszczącej się w Bydgoszczy. Ukończył ją w październiku z pomyślnym wynikiem. Po powrocie do pułku skierowano go do 22. eskadry liniowej. W lipcu następnego roku rozpoczął Pniak kurs wyższego pilotażu w Grudziądzu1. Ukończył go z pozytywnym wynikiem we wrześniu. Powrócił do 2. Pułku, ale do 122. Eskadry Myśliwskiej, gdzie dostrzeżono jego nieprzeciętne umiejętności pilotażowe, więc trafił do słynnej „Trójki Bajana2”. Jednym z pomysłów Bajana było połączenie końcówek skrzydeł trzech samolotów sznureczkami, które mimo różnych figur powietrznych nie zrywały się. Doświadczenie to miało pokazać, że piloci lecą niezmiennie w równych odległościach. Potwierdzeniem kunsztu lotniczego Karola Pniaka było wyznaczenie go do składu zespołu reprezentującego lotnictwo polskie w Rumunii, którego celem była prezentacja możliwości najnowszego polskiego samolotu myśliwskiego PZL P.7a.
15 czerwca 1939 roku K. Pniak został skierowany do 142 Eskadry Myśliwskiej 4. Pułku Lotniczego w Toruniu. Tam poznał Stanisława Skalskiego, który wspomina – Byłem w kłopocie, gdy dowódca eskadry (kpt. Mirosław Leśniewski) przydzielał mi Pniaka, „by go podciągnąć”. Uważałem, że raczej to ja od niego powinienem się uczyć. Karol stanowczo protestował umniejszając ze skromnością swoją znajomość fachu. (…) Z czasem staliśmy się nierozłączną parą w kluczu dowódcy eskadry, co jeszcze bardziej zbliżyło nas do siebie. Zacieśniliśmy więzy przyjaźni3.
– W dniu wybuchu wojny – relacjonuje Karol Pniak – jestem w 4 Pułku Lotniczym4 w 142 eskadrze myśliwskiej5 w Toruniu w stopniu ppr. pilota. Akcja dywizjonu myśliwskiego ze względu małą ilość sprzętu i jego jakość ogranicza się do działań czysto obronnych. Zwalczanie samolotów nieprzyjacielskich w powietrzu, rozbijanie wypraw bombowych, zwalczanie samolotów myśliwskich i wywiadowczych – oraz loty na rozpoznanie i zwalczanie celów ziemnych. Odbyłem w okresie18 dni 34 loty bojowe. Zestrzeliłem 2 bombowce typu Dornier6. W dniu 18.09 wraz z całą eskadrą przekraczam granicę rumuńską. Warunki pracy wysoce nienormalnie ciężkie. Już bowiem w drugim dniu wojny łączność z D-twem zerwana – zaopatrzenie nie istnieje. Dywizjon prowadzi cały czas walkę raczej partyzancką. Częste zmiany lotnisk, staranie się o zaopatrzenie maszyn w paliwo i częste loty przeciw niewspółmiernie silnemu wrogowi wyczerpuje personel tak ziemny jak i pilotów. W tych warunkach walka dalsze jest absolutnie niemożliwa.
Dowódca dyonu kpt. Tadeusz Rolski w sprawozdaniu obok nazwiska ppor. Pniaka napisał: Zaciętość i odwaga w boju. Koleżeńskość w boju.
Konieczna jest ewakuacja, by nie trafić do niemieckiej niewoli, przekroczył więc granicę wraz z rzutem naziemnym 18 września. Wspomina syn, również Karol: rozpłakał się, jak przekraczał Prut, granicę przekroczył w Śniatyniu.
Drogą pełną kłopotów, w przebraniu, dotarł z innymi pilotami do Bukaresztu, gdzie w ambasadzie polskiej otrzymał paszport, w którym wpisano fikcyjny zawód cywilny – nauczyciel. Mimo to niewiele brakowało, by nie został wpuszczony na statek, który miał ewakuować Polaków przez Syrię do Francji – poskutkowała dopiero łapówka. Francuzi postanowili podzielić się polskimi lotnikami z Anglikami – tak trafił w styczniu 1940 r. do RAF Volunteer Reserve i otrzymał nr służbowy 76707 oraz stopień P/O czyli Pilot Oficer (podporucznik).
Nie od razu zdobył uznanie angielskich kolegów, bo jak zawsze był szczery i dosadny w swoich opiniach: Jako pilot miałem już wówczas dziesięć lat doświadczenia, raczej wysoki poziom wyszkolenia oraz kampanię wrześniową, w której wykonałem trzydzieści sześć lotów operacyjnych i bojowych, toteż nie mogłem się zgodzić z uwagami Anglików. W mej słabej wówczas angielszczyźnie tłumaczyłem im, że ich sposób latania był z gruntu zły i szkodliwy.
Wkrótce udowodnił swoje racje zdobywając tytuł Asa, który przyznawano za strącenie pięciu nieprzyjacielskich maszyn.
Tak sam opisuje swoją służbę: W dniu 3.08.1940 r. zostaję przydzielony do 32 dywizjonu angielskiego myśliwskiego w Biggin Hill7 pod Londynem. Jest to jeden z nielicznych dywizjonów obrony Londynu. W tym to właśnie czasie Niemcy zaczynają wielką ofensywę lotniczą, która to Anglicy nazywają Bitwą Powietrzną o Wielką Brytanię8. W tym krótkim czasie czasu od 3.8. do 15. IX. 940 r wykonałem 56 lotów bojowych. Z siedmiu zgłoszonych przeze mnie zestrzeleń przyznano mi 3 pewne i 3 przypuszczalnie zniszczone – resztę na skutek braku fotografii lub świadków nie uznano.
Nie zawsze wychodził z opresji bez szwanku: Również w tym okresie zostałem 2-krotnie zestrzelony. W obu wypadkach skakałem ze spadochronem – w jednym z nich z palącego samolotu, przy czym na skutek odniesionych kontuzji na skutek ciężkiego lądowania przebywałem w szpitalu przez okres 2-ch tygodni.
W 1943 r. trafił do elitarnego zespołu po angielsku nazwanego Polish Fighting Team, po polsku krócej i bardziej żartobliwie – Cyrk Skalskiego, bo jego dowódcą został Stanisław Skalski. Pniak postanowił zgłosić swoją kandydaturę, bo: Cholera, jeszcze nie byłem w Afryce na piasku. Może się przy tym znajdzie jakaś ładna Arabka, to se ją kupię.
Team okazał się najlepszą eskadrą walczącą nad Afryką Północną. Mając 15 pilotów i 10 samolotów wykonali 539 samolotolotów. Piloci zestrzelili 28 samolotów przeciwnika, w tym trzy zaliczone zostały jako zestrzelenia prawdopodobne, a 9 samolotów uznano jako uszkodzone. Z tej liczby tylko 2 samoloty były bombowcami. Najlepszym myśliwcem okazał się por. E. Horbaczewski zaliczając 5 zestrzeleń. Straty własne – 1 pilot w niewoli.
Karol Pniak wziął udział w 38 lotach bojowych, lecz nie uznano mu żadnego zestrzelenia.
Po powrocie do Anglii pełnił różne funkcje w służbach naziemnych. W listopadzie 1944 r. objął dowództwo 308 Dywizjonu Myśliwskiego, złożonego głównie z pilotów 2 pułku Lotniczego w Krakowie, stąd nazwa „Krakowski”. Był to okres wytężonej pracy, w trakcie której „Krakowiacy” skutecznie niszczyli cele naziemne na terenie Niemiec. 200 lot podwładni uczcili hucznie: Święciliśmy wczoraj piękną uroczystość. Popularny „Karol” startował na swój dwusetny lot. Na krótki czas przed lądowaniem na przełaj przez lotnisko jechał jeep. Siedziało w nim około 12 osób z kielichami w rękach, a jadący na chłodnicy wznosili butelki szampana. Wiwatowano, potrząsając butelkami i pokazując 200-ście.
Dowódca, już wówczas major (awans 11.03.1944): Miał to do siebie, że szybko nawiązywał bliskie stosunki z każdym, ośmielał każdego i pamiętam, jak zameldowałem się, to nie switował tego po wojskowemu, tylko od razu byliśmy na ty” – wspominał jeden z podkomendnych Karola Pniaka, późniejszy mjr pil. Bolesław Jedliczko.
Po zakończeniu wojny polscy obrońcy angielskiego nieba przestali być potrzebni. K. Pniak z rozgoryczeniem wspominał niechęć, a nawet obraźliwe napisy, wzywające Polaków do wyjazdu. Więc mimo wcześniejszej deklaracji, że chce osiedlić się na Wyspach Brytyjskich, postanowił wrócić do kraju. Żona Helena, którą ściągnął do Anglii, ostrzegała, bowiem poznała już metody „wyzwolicieli”, ale: uparł się, że ma tu rodzinę, tu ma dom, kochał kraj i nie wierzył, że tak go mogą potraktować – wspomina syn.
Okazało się, że żona miała rację – do 1956 r. Pniak miał problemy z pracą i utrzymaniem rodziny. Raz po raz wzywany był na wielogodzinne przesłuchania. Nieustannie był inwigilowany, podglądany nawet z dachów okolicznych domów – trzeba było zawiesić na oknach grube kotary, żeby można było wieść rodzinne życie. Służby bezpieczeństwa „interesowały się” Karolem Pniakiem aż do lat siedemdziesiątych, chociaż po „październikowej odwilży”, skończyły się problemy z pracą, został zatrudniony w przedsiębiorstwie budowlanym. Wkrótce jednak okazało się, że stan zdrowia nie pozwala mu pracować. Przeszedł na rentę. W 1964 r. zmarła na raka ukochana żona. Nieszczęście sprawiło, że przeszedł załamanie nerwowe i jeszcze mocniej podupadł na zdrowiu. Od r. 1976 pojawiły się problemy z sercem. Zmarł w 1980 r. na wylew w szpitalu wojskowym w Krakowie. Pochowany został na cmentarzu w Pieczyskach. Maria Królikowska, która uczestniczyła w ostatnim pożegnaniu wspomina – ludzi na pogrzebie było wielu, ale zauważyłam, że jakby kryli się za nagrobkami. Albo się czegoś bali, albo przybyli z obowiązku.
W Jaworznie ulicy w Pieczyskach nadano imię kpt. Karola Pniaka, na ścianie „Sokoła” wisi tablica poświęcona Jego pamięci. Podobną zawieszono w klasztorze Jasnogórskim.
1Kazimierz Dziewanowski Nas, pilotów było wielu, ale Karol był jeden..
2 Wojciech Zmyślony https://www.polishairforce.pl/bajan.html )
3Grzegorz Sojda, Grzegorz Śliżewski „Mjr pil. Karol Pniak”
4 Lotnisko na toruńskich Bielanach zostało utworzone jeszcze w pruskich czasach, w latach 1912-1913. Lokalizacja nie była przypadkowa – przedpola Twierdzy Toruń i bliskie sąsiedztwo dwóch fortów, dawały lotnisku bezpieczeństwo. Po I wojnie światowej aerodrom przechodzi w ręce polskiego wojska. II Rzeczypospolita okazuje się najlepszym okresem w historii tego miejsca. Bezpośrednio po pierwszej wojnie światowej znajdowały się tam dwie szkoły lotnicze W roku 1924 sformowany zostaje 4 Pułk Lotniczy pod dowództwem pułkownika Romana Florera. Obecnie pełna nazwa aeroklubu brzmi: Aeroklub Pomorski im. gen. pil. Stanisława Skalskiego.
5142 Eskadra Myśliwska na podstawie rozkazu Departamentu Żeglugi Powietrznej Ministerstwa Spraw Wojskowych L.dz. 25/ŻP/tj. z 18 marca 1926 sformowana została 124 Eskadra Myśliwska. 26 maja 1926 jednostka przemianowana została na 116 Eskadrę Myśliwską. 30 maja 1928 pododdział przemianowany został na 142 Eskadrę Myśliwską. Eskadra wchodziła w skład III Dywizjonu Myśliwskiego 4 Pułku Lotniczego w Toruniu. W kampanii wrześniowej 1939 walczyła w składzie lotnictwa Armii “Pomorze” (1-6 IX), a następnie Brygady Pościgowej. 31 sierpnia przebazowana została na lotnisko polowe w pobliżu wsi Markowo. Na uzbrojeniu znajdowało się dziesięć samolotów PZL P.11c
6Samolot wielozadaniowy (z r. 1937) Dornier Do 335 z jednym silnikiem ze śmigłem ciągnącym z przodu kadłuba i drugim silnikiem umieszczonym w środku kadłuba. W 1943 roku pojawił się Dornier Do 335 napędzany dwoma silnikami Daimler-Benz DB 603E o mocy 1723 KM (1325 kW), umieszczonymi jeden z przodu, a drugi z tyłu kadłuba.
7Port lotniczy Biggin Hill w Londynie znajduje się w południowo-wschodnim Londynie, zaledwie 12 mil od centrum stolicy.
8Bitwa o Anglię, bitwa o Wielką Brytanię (15 sierpnia–31 października 1940) – bitwa powietrzna pomiędzy siłami lotniczymi Niemiec (Luftwaffe) a lotnictwem brytyjskim (Royal Air Force; RAF), będąca wstępną fazą planowanej przez Hitlera inwazji na Wyspy Brytyjskie (operacja Seelöwe).