Płyta z muzyką filmową nie jest tą, po ścieżkach której biegnie igła mojej wyobraźni, ciągle jednak noszę w pamięci psychodeliczne dźwięki autorstwa Krzysztofa Pendereckiego do „Rękopisu znalezionego w Saragossie”, pełen wdzięku walc Wojciecha Kilara z „Ziemi obiecanej”, melancholijną kołysankę Michała Lorenca z filmu „Psy” czy przebojowe melodie Jerzego Matuszkiewicza z polskich seriali. Być może jednak jest to repertuar zbyt muzealny na przedświąteczną ucztę muzyczną, na którą przybyli nie tylko dojrzali słuchacze, ale także przedstawiciele najmłodszego pokolenia, dlatego tym razem „Mamom, które walczą z porządkami,/I tatusiom, którym czasu brak./I maluchom nad ich zabawkami,/I babuniom zabieganym tak” pan Piotr Oleksiak i Orkiestra Kameralna Miasta Jaworzna „Archetti” upletli łapacz snów z amerykańskich materiałów najwyższej jakości, czyli dzieł twórców muzyki filmowej z najwyższego piętra Fabryki Snów (takich jak John Williams czy Hans Zimmer).
Łatwo rozpoznawalne, napisane z rozmachem, amerykańskie produkty nie poruszają moich receptorów do tworzenia długotrwałych połączeń nerwowych i nie są bodźcem zmuszającym mnie do amatorskich recitali, a i fakt, że same dzieła muzyczne oraz filmy, z których pochodzą, toną w morzu nagród, nie powoduje, że zachłystuję się nimi, jednak poświęciłem niedzielny wieczór 12 grudnia 2021 roku na wysłuchanie „Koncertu świątecznego”, ponieważ „Archetti jest zjawiskiem reprezentującym elitarny obszar – kulturę wysoką; znakiem firmującym najwyższą jakość, a także gwarantem widowiska na poziomie wirtuozerii godnym najlepszych sal koncertowych.
Grudniowy koncert nie był pod tym względem wyjątkiem. Utwory w aranżacji dyrygenta, aranżera i kierownika muzycznego projektu, pana Piotra Oleksiaka, starannie wybrane, układały się w motywy, niby wzory siatki utworzonej z dźwięków w gigantycznym dream catcherze.
Miłośnicy tematyki akwatycznej mogli nurzać się bezpiecznie w wodzie, podróżując po morzach i oceanach, raz majestatycznych i groźnych, innym razem zaś ciepłych i spokojnych dzięki muzyce z filmów „Pacyfik” i „Piraci z Karaibów”. Wielbiciele współczesnych bohaterów i komiksowych superbohaterów z przyjemnością wysłuchali fragmentów ścieżki muzycznej z filmów „Na krawędzi”, „Gwiezdne wojny”, Ant-Man” i „Kapitan Ameryka”. Fanów sensacji usatysfakcjonowały znane motywy muzyczne z serii filmów o agencie 007, natomiast nastrojonych melodramatycznie – wyjątki z „West Side Story” oraz „Narodzin gwiazdy”.
Prawdziwą perłą, dużą i lśniącą srebrzyście w mrokach nocy, okazało się wykonanie muzyki z arcydzieła w technikolorze – „Czarnoksiężnika z Oz” z 1939 roku. To moment, kiedy bawiły się nie tylko dzieci, ale też dojrzała publiczność, a przede wszystkim sami artyści – naprawdę można było zobaczyć i usłyszeć, jak wielką przyjemność sprawiają im przygody Dorotki i odtworzenie ścieżki muzycznej z filmu o małej dziewczynce z Kansas i jej niezwykłych przyjaciołach. Najmłodsi odbiorcy mogli poczuć się wyjątkowo, kiedy jako utwór dodatkowy na życzenie publiczności usłyszeli muzykę z „Minionków” (to oni bezbłędnie odgadli tytuł filmu, ponieważ pan Oleksiak, pełniący jednocześnie funkcję dyrygenta i konferansjera, celowo nie zapowiedział utworu).
Starsi, muśnięci ogonem figlarnej różowej pantery (Manciniego), mogli też poczuć się szczególnie – z innego powodu – w przeddzień 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego przed budynkiem Młodzieżowego Domu Kultury można było zobaczyć scenę rodem z początku ponurych lat osiemdziesiątych (na tle której lord Vader to plastikowa, żałosna parodia mroczności) – urzędnicy stacji sanitarno-epidemiologicznej zablokowali drzwi. Na mrozie stała potężna kolejka złożona z melomanów przygotowujących przepisowe maseczki. Do MDK wkroczyli funkcjonariusze milicji, przepraszam – policji, sprawdzający, czy zostały zachowane wszystkie zasady obowiązujące podczas pandemii. Odeszli, nie stwierdziwszy żadnych uchybień, ponieważ organizatorzy imprezy przygotowali ją perfekcyjnie – liczba biletów została ograniczona, a widzowie wielokrotnie pouczeni o konieczności zachowania dystansu oraz noszenia maseczek w budynku.
Był to więc koncert ekskluzywny – ci, którym udało się wejść to wybrańcy losu, elita, dla której zagrała elita.
Nie mam obaw, że miłośnikom muzyki i filmu cokolwiek przeszkodzi w odbiorze sztuki; jestem pewien, że dobra energia rycerzy Jedi unosi się nad miastem i pozwoli na szczęśliwe zakończenie.
Niech Moc będzie z Wami!
Jacek Fidyk