czyli „Ostatnia wola papy” A może „Kop głębiej”!?
Czy my Polacy jesteśmy skazani na chroniczną nienawiść/pogardę do sąsiadów? Czy wciąż dręczy nas wrodzona (?) nienawiść Polaków do Niemców… – to powojenne echo, powtarzające w nieskończoność przebrzmiałą prawdę: dnia pierwszego września roku pamiętnego… A może nadszedł czas, by ten ostry, masywny sopel stopniał, by mrozy ustąpiły ciepłu ludzkiej sympatii, gdy w rękach płonie testament umierającego staruszka?
Krakowski Teatr Plejada w 2016 roku wkroczył do Jaworzna i zadomowił się w MDK – nic dziwnego – dyrektor, reżyser i scenograf Piotr Męderak z Jaworznem jest związany od dzieciństwa, a sala widowiskowa jest ewidentnie najpiękniejszą sceną w mieście. Zwykle prezentuje spektakle lekkie i przyjemne, komedie i farsy. Tym razem na widowni uśmiechy zamarły za sprawą „Ostatniej woli papy”.
Scenariusz stworzył Fred Apke – wybitny niemiecki aktor i dramaturg. Spod jego pióra wypłynęło wiele tragifars, grotesek i poetyckich surrealizmów, które i na scenie MDK były prezentowane – a także stała współpraca z Polskim Radiem, zapewniły mu rozgłos u wschodnich sąsiadów. Autor w groteskowym zwierciadle ukazuje relacje polsko – niemieckie (wspomnieć warto „Cudowne zapylenie” – w MDK w listopadzie 2016 r), aby się nie zdziwić, że znów na scenie zazgrzytają dysonansy relacji sąsiedzkich. Do współpracy reżyserskiej Piotr Męderak zaprosił Katarzynę Galicę, która w spektaklu zaprezentowała również aktorski profesjonalizm.
Piękna jest tradycja goszczenia chlebem i solą – jeśli jednak chodzi o przyjmowanie wędrowców z najbliższego zachodu – chleb szybko wtedy czerstwieje, a jakieś nieprzychylne wiatry sypią sól w oczy przybyszów. Boguś (Marek Wolny) pasjonat pszczelarstwa, niezbyt rozgarnięty, niezbyt pracowity, za to chętny do kieliszka skrajny nacjonalista, a przy tym ateista. Nic dziwnego – wszak są w ojczyźnie rachunki krzywd, w dodatku żona porzuciła go dla, o zgrozo, Niemca! Mieszka w poniemieckim, mocno zaniedbanym domu razem z siostrą – Bronką (Katarzyna Galica), stanu niemal wolnego, bowiem porzuciła męża alkoholika, choć jest gorliwą katoliczką. Żeby było ciekawiej – rodzeństwo, choć z jednej matki ma różnych ojców. Jeden był Żydem, choć Boguś w to nie chce uwierzyć. A drugi Niemcem. Prawdziwie wybuchowa mieszanka.
Oboje mają ambitne plany na poprawę sytuacji materialnej, jednak brakuje tego co najważniejsze – kapitału początkowego. I oczywiście zgody, bowiem każdy ma inne plany – brat chce się poświęcić pszczelarstwu, a siostra zamierza zainwestować w turystykę z racji bliskości jeziora.
Pojawia się Christoph (Wojciech Michno), uprzejmy, do przesady pokorny Niemiec, który ciągle przeprasza za winy przodków i przynosi niesłychane wieści: w ogródku rodzeństwa, pod jabłonkami, obecnie pod groszkiem, gdyż jabłonie zostały wykarczowane, spoczywają zwłoki dziadków gościa. Umierający papa Christopha wysłał syna, by w jakiś sposób uczcił szczątki, zabitych przez Rosjan rodziców, skrycie pogrzebane przez niego pod koniec wojny.
Dalej – wiadomo. Chciwość zwycięża. Oboje zwietrzyli szansę na poprawę doli. Nieważne są przekonania, przykazania, religia, nawet „wrodzona” nienawiść zostaje ukryta pod nieszczerymi oznakami sympatii. Dla Polaków, tak szanujących własne groby, pragnienie Niemca, by uczcić szczątki przodków są okazją do wyrwania jak największej kasy. Nic to, że Boguś w czasie usuwania jabłonek, usunął również odnalezione szczątki obcych. Wykopuje z cmentarza kości własnych rodziców i bez oporów moralnych próbuje wcisnąć je Niemcowi. Ohyda? Bez wątpienia. Na szczęście Bronka ujawnia gościowi prawdę. Lecz prawda wygląda jeszcze inaczej – Christoph wie, że klekoczące w brudnym worze kości nie należą do jego dziadków – ojciec się pomylił – pod jabłonką pogrzebał rosyjskiego żołnierza, a rodziców pod orzechem. Mimo to nie odbiera przekazanego już haraczu. Wam pieniądze są bardziej potrzebne – mówi i odchodzi. Zrobiło się jeszcze bardziej gorzko i wstyd.
Coś Państwu ta historia przypomina? Całkiem możliwe – film „Kop głębiej” w reżyserii Konrada Szołajskiego, choć nie spotkał się z tak głośnym poklaskiem, jak występ Plejady we wnętrzach MDK, gdzie, mimo kameralnej atmosfery, aplauz bijących brawo na stojąco widzów niósł się jeszcze długo po ostatnich ukłonach znakomitych aktorów, został zrealizowany wg scenariusza Freda Apke. (MM)