Projekt „Szkoła bez ocen”, Fundacji Szkoła Bez Ocen, to działanie skierowane do wszystkich, którzy są blisko szkoły – uczniów, nauczycieli, rodziców uczniów oraz wszystkich tych, którzy czują się szkołą związani lub są zainteresowani jej funkcjonowaniem. Dotyczy on tego, co w świadomości społecznej nierozerwalnie związane jest ze szkołą – ocenianiem. W Norwegii nie ma stopni – entuzjastycznie oznajmił Jarosław Durszewicz – i tam szkoła uczy myślenia, a nie odtwarzania, planować i działać skutecznie i efektywnie, łamać schematy w zakresie oceniania i egzaminowania. Durszewicz poprowadził w środę 11 stycznia dziewiątą debatę pt. Wojewódzka debata o ocenianiu. Jest on jednym z założycieli Fundacji. Te debaty trwają od grudnia ubiegłego roku. Projekt realizowany jest w partnerstwie z Gminą Bergen w Norwegii oraz Onetem. Działania projektowe realizowane są z funduszy norweskich w programie Aktywni Obywatele.
Celem projektu – można przeczytać w informatorze Fundacji – jest zainicjowanie dyskusji o szkolnej ocenie. Chcemy zacząć o tym publicznie rozmawiać i wykazać anachroniczność oceniania, jego negatywny wpływ na motywację wewnętrzną i skuteczność procesu uczenia się, przedstawiając jednocześnie alternatywne rozwiązania pozwalające na osiąganie celów dydaktycznych przez nauczycieli.
Fundamentem debaty stał się wykład dra Marka Kaczmarzyka, prof. UŚ, biologa, neurodydaktyka i memetyka, nauczyciela i wykładowcy, autora artykułów i książek z zakresu biologicznych i memetycznych (memetyka – nauka badająca zarówno teoretycznie, jak i empirycznie, procesy replikacji memów,) kontekstów kształcenia oraz podręczników i programów szkolnych. Od 2000 roku kierownik Pracowni Dydaktyki Biologii (Wydział Biologii i Ochrony Środowiska, Uniwersytet Śląski).
Pełen pasji i humoru wykład o funkcjonowaniu mózgu ludzkiego (szczególnie uczniowskiego, a to jak się okazuje spora różnica), skłaniał do zastanowienia się nad problemem skuteczności i sensu stosowanych metod w polskiej (i nie tylko szkole). Tematem przewodnim dyskusji, na którą zostali zaproszeni głównie dyrektorzy szkół, ale także nauczyciele (a im najbardziej taka dyskusja była by potrzebna) oraz uczniowie, był problem oceniania.
Prof. Kaczmarzyk pozostawił w umysłach zebranych nierozwiązywalny dylemat – z jednej strony od początku istnienia życia jego rozwój jest związany z ocenianiem, którego dokonuje sama natura. Jeśli źle oceni organizm, który nie potrafi się przystosować do jej wymagań, po prostu go eliminuje, w najlepszym razie spycha do jakieś niewielkiej niszy egzystencjalnej, w której z najwyższym trudem stara się przetrwać. Ocena dobra jest premiowana sukcesem ewolucyjnym i zajęciem wysokiego szczebla w życiowej hierarchii. Jednak samo ocenianie dla ocenianego jest źródłem stresu – i trudno się z tym nie zgodzić, jeśli sobie przypomnimy własne doświadczenia – nie tylko szkolne. W dorosłym życiu nie przestajemy być oceniani – przez pracodawców, małżonków, dzieci, a nawet znajomych. I sami także oceniamy- bardziej lub mniej sprawiedliwie innych.
Ale nie stawimy ocen cyfrowych. Cóż mówi jakaś tam szóstka czy jedynka? – pyta Jarosław Durszewicz. Niewiele. Co innego rozmowa omawiająca postęp, wyjaśniająca przyczyny braków wiedzy. Kiedy to zrobić? – zaszumiało w głowach nauczycieli. Za co? – ryknął hipokamp (element układu limbicznego odpowiedzialny głównie za pamięć) – przypominając aktualnie obowiązujące stawki, które dla początkującego nauczyciela wciąż są niższe od najniższej krajowej, choć minister edukacji twierdzi inaczej.
A przecież od hipokampa wiele zależy – tłumaczył profesor Kaczmarzyk. Jeśli uczeń wezwany zostaje do odpowiedzi przeżywa stres, badania dowiodły, że hipokamp może ulec uszkodzeniu pod wpływem dużego stresu, a wówczas nie wydobywa z mózgu zapamiętanych wiadomości i uczeń całkiem niesłusznie, bo przecież na stres nie ma wpływu zostaje ukarany oceną negatywną, która sprawia, że on jest niezadowolony, powoduje stres u nauczyciela, rozczarowanego, że nie potrafił go nauczyć, wywołuje gniew rodziców, w efekcie w mózgu ucznia pojawia się zespół układu kary (przeciwny od układu nagrody), który pobudza i wyzwala uczucie wstrętu, strachu i lęku.
Więc nie pytać? Nie egzaminować? Nie tępić na ściąganie, odpisywanie, podpowiadanie? – zastanawiają się dyrektorzy szkól i nauczyciele (uczniowie zgodnie uśmiechają się triumfująco).
Przez miliony lat te organizmy zwyciężały, które potrafiły współdziałać – twierdzi dr Kaczmarzyk. Każdy z nas jeśli napotyka na problem – np. awarię samochodu, a nie jest mechanikiem, zamiast pójść na studia techniczne, sięgać do podręcznika, sięga do kieszeni i jedzie do fachowca, który załatwi sprawę. Dziś uczeń zamiast w bibliotece wertować grube tomy, wyciąga z kieszeni komórkę i w ciągu chwili uzyskuje odpowiedź (podpowiedź) od wujka Google. Czas zatem zmienić szkołę w kształcie, jakie uzyskała raptem dwieście kilka lat temu na bardziej sensowną, bardziej skuteczną!
A w głowie biorących w dyspucie nauczycieli nieśmiało zalęga się rewolucyjna myśl, niekoniecznie zgodna z kierunkiem wykładu – lecz przecież w ciągu ostatnich dwustu, a nawet mniej lat, nastąpił taki nieprawdopodobny skok myśli technicznej (głównie), że życie większości ludzi zamieniło się nieomal w raj w porównaniu z tysiącami lat wcześniejszych. Żyjemy dłużej, dostatniej, wygodniej. Wręcz w raju, jeśli wspomnieć choćby początek XX wieku, kiedy olbrzymim sukcesem było pojawienie się po tysiącach lat łuczywa, kaganka, świeczki – lampy naftowej. Gdy człowiek przesiadł się z konia do pociągu, chwile później do samochodu, samolotu, wreszcie poleciał na Księżyc. Kiedy zamiast maratończyka biegnącego do śmiertelnego wyczerpania z wiadomością z pola bitwy, potem konnego posłańca, jednym kliknięciem wysyłamy wiadomość, która w kilka sekund dociera do dowolnego punktu kuli ziemskiej.
Zatem może jednak nie jest tak źle? Zapewne wszystko należy poprawiać, modernizować, udoskonalać…
Właśnie, właśnie! – o to chodzi w dyskusji, by pomyśleć, jak poprawić, nawet to, co się sprawdza, bowiem zawsze lepsze jest wrogiem dobrego.
Fundację Szkoła Bez Ocen tworzą: Jarosław Durszewicz, Justyna Cholewińska, Elżbieta Polak, Joanna Wójtowicz, Milena Sobótka i Aneta Ludwikowska.
Na widowni MDK pojawiły się władze miasta m.in. prezydent Paweł Silbert, jego zastępca Łukasz Kolarczyk, naczelnik Wydziału Edukacji Irena Wojtanowicz Stadler, radni, dyrektorzy, nauczyciele i uczniowie szkół średnich.