OJCOWIE PILNIE POSZUKIWANI!

Siódmy, magiczny koncert z okazji Dnia Ojca w Młodzieżowym Domu Kultury, rozczarował krytykantów-defetystów oczekujących totalnej dezorganizacji i absolutnej przypadkowości oraz (niestety) stał się dowodem, że współcześni polscy ojcowie są albo zbyt zapracowani,

by świętować ze swoim dzieckiem w piątkowe popołudnie, albo zbyt zmęczeni, by z  entuzjazmem poddać się regułom ludycznych gier zaproponowanych przez doświadczonych rodziców i animatorów kultury – pana Zbigniewa Adamczyka oraz Zygmunta Kobiałkę. Nie można powiedzieć, że impreza sygnowana nazwiskiem (znanego nie tylko w Jaworznie) pracownika oświaty i instruktora zajęć dziennikarskich i teatralnych nie cieszy się zainteresowaniem, jednak w kulminacyjnych momentach zabawy wciąż dominujące okazują się matki, które czasami śmiało zastępują nieobecnych (lub niepewnych siebie) ojców.
W tym roku, dzięki niezwykłej innowacji organizacyjnej – sporządzeniu szczegółowego harmonogramu występów i jego sumiennemu przestrzeganiu – udało się uczcić Dzień Ojca koncertem przebiegającym bez zakłóceń. Nimb sławy, jakim cieszy się pan Adamczyk (autor tekstów literackich i piosenek, dziennikarz, fotograf, rysownik, rzeźbiarz, reżyser i aktor) oraz magnetyzm jego osobowości sprawiły, że 14 czerwca 2019 roku w sali widowiskowej zgromadzili się młodzi i nieco starsi artyści, prezentując starannie lub mniej starannie przygotowane spektakle oraz występy taneczne, muzyczne i  wokalne.
W spotkaniu, które rozpoczęło się o 16.00, wzięli udział artyści z MDK oraz zaproszeni goście – soliści i grupy taneczne. Pan Adamczyk (organizator, reżyser, scenarzysta, scenograf, aktor i konferansjer) oraz pan Zygmunt Kobiałka (organizator, kompozytor, akompaniator, nauczyciel śpiewu, dyrektor zespołu „Minstrel”) nareszcie nie musieli mocować się z mnogością ról narzuconych przez ramy przedsięwzięcia, ponieważ spreparowana wcześniej instrukcja postępowania uwolniła ich od niedogodności improwizacji.
Artystką, której to słowo (w znaczeniu nieprzygotowania) wydaje się całkowicie obce, jest Zosia Psiuk, bezdyskusyjnie największa osobowość sceniczna tegorocznego koncertu. Ta wszechstronnie uzdolniona dziewczynka z biegłością doświadczonej piosenkarki estradowej wykonywała „Piosenkę o tacie”, której refren, w zamierzeniu maestra Kobiałki, miała zaśpiewać widownia, zagrała na skrzypcach (tym razem przygotowała poloneza, a  słynny motyw z „Różowej pantery” wykonała Magdalena Chechelska), a także wspaniałomyślnie pozwoliła grupie teatralnej być tłem dla swoich popisów aktorskich i  wokalnych.
Nie ustępował jej pan Zbigniew Szuster, arcyciekawa figura, tym razem omuszkowany na niby (obnosił się z muszką nadrukowaną na podkoszulku), niby żywe oskarżenie współczesności lubującej się w podróbkach, substytutach, klonach, kopiach, plagiatach; ze szczerym zaangażowaniem biegał po scenie, zapewniając ojcom rozrywki umysłowe i  przemyślany wysiłek fizyczny. A sztuczne światło wyjątkowo dobrze układało się na nim, (co było jedynie jego zasługą).
Wśród występów grupowych największe wrażenie wywarły trzy grupy taneczne pod opieką pani Magdaleny Gonery. Profesjonalnie przygotowane układy choreograficzne, dostosowane do wieku uczestników zajęć, staranne wykonanie i dobór repertuaru dowiodły, że instruktorka zasłużyła na medal, ale to ona sprawiła niespodziankę swoim wychowankom, wręczając im medale w podzięce za całoroczną pracę.
Atrakcją wieczoru był też niewątpliwie konkurs plastyczny dla dzieci, przeprowadzony przez panią Barbarę Koczur, która dla każdego przygotowała nagrody. Czterej zawodnicy mieli za zadanie narysować portret swojego ojca w ciągu minuty. To wyzwanie okazało się niespodziewanie proste dla uczestników.
Niestety, interaktywna formuła po raz kolejny nie sprawdziła się. Polacy są tradycjonalistami – prawdopodobnie uważają, że recepcja wyklucza aktywność odbiorcy. Pani Koczur miała problem, by znaleźć czterech ojców chcących pozować. W końcu na scenę zdecydowała się wejść jakaś pani (na pewno mama). W grupie uczestników konkursów pana Szustra również znalazła się kobieta i to ona została zwyciężczynią zmagań intelektualnych! Niewiarygodne! Jak niewielu mężczyzn potrzebuje obecnie profesjonalnych zbiorników na nalewki! (To była jedna z nagród). Kiedy pan Kobiałka z pomocą Zosi zaprosił publiczność do wspólnej zabawy (śpiewania refrenu prostej piosenki), dało się słyszeć jedynie donośny głos pana Zbigniewa Szustra, który sam sobie wręczył prezent z okazji Dnia Ojca i nagrodę za udany występ – uczestnicy koncertu woleli pozostać słuchaczami niż odgrywać role wykonawców.
Słusznie więc uczynili organizatorzy, nie szczędząc pokazów wychowanków MDK i  zapraszając zaprzyjaźnionych małych artystów. Z przyjemnością można było posłuchać piosenek prezentowanych przez przedstawicieli grupy „Minstrel”, uczęszczających na zajęcia koła wokalnego. Występy zbiorowe i solowe były dowodem całorocznej, solidnej pracy młodzieży zdobywającej nagrody w różnych konkursach muzycznych. Zespół wykonał utwory: „Sielanka o domu”, „Mam cudownych rodziców”, „Bądź mi tatą”. Natomiast dłuższa forma sceniczna, przygotowana przez grupę teatralną „Diabliki”, okazała się za długa, dlatego została dramatycznie skrócona przez sfrustrowanego reżysera. Parabola „Cztery łasiczki i  lisica”, obnażająca paradoksy wolnego rynku, może stać się przebojem, jeśli cała grupa osiągnie poziom aktorki odgrywającej główną rolę. (Znakomity tekst – zjadliwą satyrę – można było doskonale usłyszeć… dzięki zastosowaniu mikrofonów bezprzewodowych, więc na spełnienie warunku określonego w zadaniu podrzędnym trzeba będzie zapewne jeszcze poczekać).
Gościnnie wystąpili podopieczni pani Katarzyny Habowskiej, która niezmiennie stara się wesprzeć przedsięwzięcie pana Adamczyka ku czci ojców. Zespół taneczny „Stokrotki” z Przedszkola Miejskiego nr 18, podobnie jak dwa lata temu roku, radośnie wymachiwał drobniutkimi rękami i nogami, tworząc na scenie obraz barwnej improwizacji. Gabriela Gniłka, Maja Sułkowska oraz Martyna i Klaudia Lichockie podjęły się zadania wykonania popularnych piosenek, zaś Nikola Banasik odegrała na „Sto lat” na dzwonkach chromatycznych.
W przerwach między kolejnymi punktami skrupulatnie opracowanego programu pan Adamczyk próbował przemycać anegdoty dotyczące rodzicielstwa, ale nie udało mu się chyba zrealizować całego planu. Może przygniótł go ciężar ojcostwa (prywatnego i zawodowego). A może ciężar reprezentowania ojców, którzy nie pojawili się na koncercie lub nie chcieli wejść na scenę.
Ojcowie, wyjdźcie z ukrycia, jesteście pilnie poszukiwani!

Jacek Fidyk

Post Author: MDK