Piasek zawsze wiele obiecywał. Stąd zapewne dziecięce zabawy w budowanie fortec na plaży, zakopywanie w piasku po szyję ulubionego wujaszka, tworzenie fantastycznych kształtów piaskowych. Można na piasku pisać, odciskać stopy, szukać na pustyni piaskowych róż. Pan Twardowski w balladzie Mickiewicza rozkazał biesowi „Skręć mi przy tym biczyk z piasku” jako rzecz zgoła niemożliwą do wykonania, również przysłowie o budowaniu zamków na piasku kieruje w stronę niemożliwości, nietrwałości – więc blagi albo baśni.
Jeśli połączyć piasek, baśń, muzykę, głos i niewielką powierzchnię podświetloną od dołu, po której artystka tworzy piaskowe obrazy rzucane na ekran teatr piaskowy. Nikt wcześniej nie pomyślał, że tak można opowiadać baśnie.
W niespełna godzinę nieprawdopodobnie sprawne ręce pani Olgi Lysytskiej z Ukrainy stworzyły kilkadziesiąt obrazów na oczach zachwyconej widowni. Powstawała więcej niż jedna ilustracja w ciągu minuty – precyzyjna, piękna, fascynująca młodą widownię, która niemal nie oddychała w czasie niezwykłego widowiska.
Dzieci zobaczyły ulubioną baśń Ch. H. Andersena „Królowa Śniegu”, młodzież „Małego Księcia A. de Saint Exypery’ego.
Scenariusz napisała i wyreżyserowała obie baśnie Marina Rysicz (nauczycielka Tetiany Galistyny, uczestniczki programu „Mam talent”, która swoją piaskowo – teatralną Królową śniegu pokazała również w MDK równo dwa lata temu również 29 listopada). Treść obu klasycznych pozycji repertuarowych dla dzieci i młodzieży nieco różni się od pierwowzorów – wzmocnione zostały znacząco treści dydaktyczne, osłabiony nieco tragizm utworów. Jednak ani Andersen, ani Exupery nie byli autorami dla dzieci, o czym zdajemy się nie pamiętać. Ich twórczość jest uniwersalna, trafia równie precyzyjnie do serc i umysłów dorosłych i dzieci, za każdym razem uderzając równie mocno, choć w inne czułem miejsca. Królowa Śniegu nie jest śliczną panią, która podróżuje po świecie i sypie śniegiem dla uciechy małych i dużych. Zima to nie tylko radosne rzucania śnieżkami, piruety na lodowisku i zwariowane kuligi. Wkrótce nadejdzie i wówczas pokaże, szczególnie w ogarniętej wojną Ukrainie swoją złą twarz. Twarz lodowatą na ludzkie tragedie. Kaj przecież porzuca wszystko, swój dom, swoją ukochaną, która sercem gorącym od miłości, potrafi złą macochę – zimę pokonać.
Olga Lysytska, Marina Rysicz, Tetiana Galistyna są Ukrainkami i dla nich tragedia ojczyzny niszczonej przez niedawnego sojusznika, niemal brata, bo przecież korzenie Rusi są właśnie na Ukrainie, tu została przyjęta przez Rusinów wiara prawosławna, jest niewątpliwie szczególnie bolesna. Dobrze, że cały świat, niczym Gerda, pomaga i walczy, by wojenna zima skończyła się jak najszybciej.
Olga urodziła się w 1986 roku na Ukrainie, od dwunastu lat tworzy piaskowe dzieła, które zachwycają widownię nie tylko w Polsce, występuje również w Niemczech. Współpracuje z Fundacją Wielkiej Matki, której celem jest wspieranie kobiet i dzieci w życiu społecznym, zawodowym, kulturalnym i osobistym. Wspieranie edukacji i sztuki. W jej ramach powstały spektakle Kopciuszek, Królowa Śniegu i Mały Książę.
Piaskowe obrazy są efemerydami – ledwie powstaną, ledwie prawa ręka dopełni dzieła, lewa już szerokim gestem przygotowuje fakturę pod nowe dzieło. Czasem obie ręce tworzą jednocześnie, w synchronicznej zgodzie – widz patrzy i dziwi się, jakie to łatwe, jakie niemożliwe dla kogoś, kto nie potrafi. Warto zobaczyć, jak wyobraźnia, talent i sprawność osiągnięta przez lata ćwiczeń potrafi stworzyć prawdziwe, zachwycające zamki/obrazy z piasku.