ROZKOLĘDOWANI ZADYRYGOWANI

ZADYRYGOWANI to orkiestra młoda, nawet bardzo młoda, nieledwie trzy i półletni brzdąc, do tego młodzieżowa. Znakomita większość instrumentalistów chodzi jeszcze do szkół – od podstawówek, po szkoły wyższe, lecz udowadnia każdym koncertem pełny profesjonalizm. Tym razem zaprosili na koncert o dość banalnej tematyce: Koncert kolęd, pastorałek i piosenek zimowych. Też mi coś! Ledwie tydzień wcześniej koncertowali finaliści Złotej Kantyczki. Przesiani przez gęste sito wykonawcy kolęd i pastorałek z różnych stron Polski.
Jednak jaworznicka publiczność nie dała się zwieść prostej zapowiedzi programu koncertu. Wypełniła szczelnie fotele sali widowiskowej MDK.
    Światła przygasły, konferansjerzy Natalia Gurgul oraz Igor Kasperczyk powitali Zastępcę Prezydenta Miasta Jaworzna Pana Łukasza Kolarczyka, Kierowniczkę Referatu Kultury i Sportu Panią Annę Władygę, Prezeskę Hospicjum Homo Homini Joannę Dziubanik, Radnych miasta Jaworzna, Dyrektorów, Nauczycieli i Wychowawców, rodziny i przyjaciół wykonawców. Wyjaśnili, skąd się wzięła nazwa kolęd, przybliżyli fakt, że dawniej kolędami nazywano pieśni ludowe związane z obrzędami Nowego Roku i obyczajem składania życzeń pomyślności w gospodarstwie i w domu. Rozgadali się o pierwszej porcji staroangielskich kolęd napisanych przez Benjamina Brittena A cremony of carols. Kiedy powstały, że wykorzystano w nich elementy chorału gregoriańskiego oraz średniowiecznej, że XVI-wieczna poezji zapowiada późniejsze wielkie dzieła Brittena, które nawiązują do średniowiecznych moralietetów. Powiało nudą!
Jednak nie wypadało uciekać zanim zabrzmi muzyka.
   Wreszcie popłynęła muzyka. Siedemnastoosobowy chór nieco drżącymi od emocji głosami wykonywał z towarzyszeniem fortepianu – Maria Pragłowska i saksofonu sopranowego – Szymon Tucki na trzy głosy wprowadził nastrój średniowiecznej uroczystości gregoriańskiej.
   Niektórzy zadzierali w górę głowy, szukając katedralnych wzniosłości, gdzie gotycka budowla harmonizowała z Boską wszechobecnością, którą podkreślana była przez światło wpadające do świątyni przez ogromne, zdobione witrażami okna. Katedra była przecież odbiciem boskiego ładu i wyrazem uwielbienia Pana. Lecz nic z tego – dźwięki nie falowały odbijane pomiędzy kolumnami podpierającymi sklepienia krzyżowo – żebrowymi, nie drgały wzmacniane szybami ostrołukowych okien wypełnionych witrażowymi postaciami świętych. To tylko MDK.
    Brawa! Było mistycznie, podniośle, internacjonalistycznie. Powiało wielkim światem. Większość młodych ludzi zna przecież angielski, więc zapewne rozumieli podniosłe słowa A cremony of carols.
   Rodzice, a dziadkowie już na pewno odetchnęli, gdy Patrycja Baran podjęła pierwsze takty Kolędy dla nieobecnych. Dźwięki instrumentów smyczkowych, dętych i perkusyjnych zlewały się w jedną harmonijną całość, tworząc atmosferę radosnej energii świąt Bożego Narodzenia. Śpiewamy przecież Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole. Widzowie nie mogli pozostać obojętni na energetyczne wykonanie młodych muzyków, których pasja do muzyki była widoczna na każdym kroku.
Zrobiło się znacznie cieplej.
   Szefowa Zadyrygowanych, pani Dyrygent Natalia Smagacz postanowiła jeszcze bardziej podgrzać atmosferę. Na scenę wbiegł zespół Betel. Jaworzniccy muzycy na co dzień, tworzą oprawę muzyczną w Kościele Betel. Perfekcyjnie i energetycznie zabrzmiały tony przepełnionych mistyką, smutkiem, lecz także radością i nadzieją na wolność, przecież korzenie pieśni gospels wywodzą się z tradycji afroamerykańskich niewolników. Urzekają nie tylko melodyjnością, lecz także dynamicznym, choć sentymentalnym brzmieniem. Rodzinny trzon zespołu tworzy familia Migów: Daria, Lidia, Natalki i Jakub.
   W części trzeciej Koncertu pojawiły się grupy wokalne początkujące i średniozaawansowane, najbardziej oczekiwane przez stęsknionych rodziców, babcie, dziadków, ciocie i wujków widoku, a przede wszystkim dowodu na talent swoich pociech.
   I dali czadu. Tym łatwiej im przyszło pobudzić słuchaczy do pełnej współpracy z artystami, że wykonywali to co najpiękniejsze – znane i lubiane. Każdy wie, że najpiękniejszą melodią jest ta, którą także potrafimy zaśpiewać. Zaintonowali Bóg się rodzi – i urodziła się jednocześnie duma z umiejętności, piękna głosów. Wszystkie gwiazdeczki miały na sobie piękne stroje, a ich entuzjazm i radość sprawiały, że publiczność sama stawała się częścią magicznego widowiska. Chór dziecięcy, pod kierunkiem doświadczonej pani dyrygent, zaprezentował niezwykłą precyzję w wykonaniu, jednocześnie emanując radością ze wspólnego śpiewania. Ich głosy brzmiały jak aniołki śpiewające kolędy, wypełniając przestrzeń kościoła ciepłem i emocją.
   Smaku dodała znana zimowa piosenka Skaldów, o kuligu, który z kopyta rwie, w nieprawdopodobnym wykonaniu Karoliny Kowalczyk, która zeszła do takich niskich tomów, że nie powstydziłby się sam Louis Amstrong.
    I znów zabrzmiały, choć po angielsku, utwory znane i lubiane. Tym razem popisywały się młode wokalistki: Zuzia Hezner, Lena Lenarcik i Patrycja Baran, która dzieliła czas między śpiewanie, a granie na saksofonie. Głosy dziewcząt emanowały pasją i głębokim uczuciem. Ich interpretacje dodawały indywidualnego charakteru poszczególnym kolędom, nadając im nowy, świeży wymiar. Towarzyszące im dźwięki instrumentów smyczkowych, dętych i perkusyjnych splatały się ze sobą, tworząc bogatą i pełną harmonii całość. Sekcja perkusyjna doskonale podkreślała rytm i akcenty muzyczne, co dodawało dynamiki występom.
   Dobry reżyser wie, że najważniejszy jest początek i koniec spektaklu. Wie o tym zapewne również twórczyni Zadyrygowanych, toteż na finał zaproponowała znów tytuły polskie, ulubione i zachwycające.
Mario czy już wiesz… w wykonaniu Weroniki Kramarczyk, A kto wie czy z rogiem nie stoją anioł z Bogiem? Tę historię zaśpiewał tercet Hanna Przebindowska, Alicja Wachowicz, Matylda Boba wraz z towarzyszeniem chóru. I na zakończenie utwór dla Babć i Dziadków przed Ich świętem Dzień jeden w roku Czerwonych Gitar.
   Nic dziwnego, że po zakończeniu ostatniego utworu sala eksplodowała brawami. Młodzi artyści z uśmiechem na twarzach ukłonili się publiczności, pokazując, że świąteczna magia istnieje i może być przekazywana poprzez muzykę. Koncert młodzieżowej orkiestry z udziałem dziecięcego chóru to nie tylko artystyczne wydarzenie, ale także prawdziwa uczta dla duszy, pozostawiająca w sercach widzów trwały, świąteczny ślad.
   Pozostały jeszcze podziękowania Organizatorki skierowane do całej stuosobowej ekipy młodych wykonawców, ich Rodziców, bez których nie było by ich, pięknych strojów, smacznych poczęstunków i dyscypliny, niemożliwej do utrzymania przez jedną, nawet wyjątkową Dyrygentkę.
I podziękowań dla niej od zachwyconych słuchaczy i wykonawców, zdających sobie sprawę, że bez niej nie byłoby Zadyrygowanych. Przecież Wdzięczność to najkrótsza droga do szczęścia twierdził Siddhartha Gautama, zwany Buddą, czyli oświeconym,  więc wiedział, co mówi.

Post Author: MDK