Słowo o konkursach

Konkursy mają to do siebie, że ich istota jest niesprawiedliwość, brak poszanowania dla pracy innych, brak równości. Czyż jest sprawiedliwe, że pojawia się anachroniczny podział na lepszych i gorszych, ważniejszych i nieważnych, oceniających i ocenianych? Oto jeden mozoli się w pocie czoła, by zebrać grupkę na przykład gimnazjalistów, którzy mają wszelkiego rodzaju kulturę, poza kulturą osobistą rzecz jasna, w głębokim poważaniu. Próbuje przekonać ich do zainteresowania się poezją, muzyką, albo nie daj Boże teatrem, więc działalnością zdecydowanie nie na topie, bezsensowną, starobabską. Straszy jedynkami ze wszystkich przedmiotów, obniżeniem oceny z zachowania, z czego młódź kpi bezczelnie, wiedząc, że pani może im nadmuchać, bo przecież i tak przejdą, a nawet zdadzą egzamin gimnazjalny, na który, zgodnie z decyzją władz oświatowych  wystarczy przyjść, żeby zdać. A punkty i tak nie mają przecież znaczenia, bo szkoły średnie walczą o każdą głowę, niekoniecznie mądrą. A jednak udało się – zebrała się grupa, szumnie nazwana zespołem teatralnym, wkuła tekst, wykonała kilka gestów, pomachała rekwizytami, pani ubłagała znajomego plastyka, żeby wykonał scenografię. A jury wzgardliwie nie doceniło, nie pomogło pani nauczycielce przy zwerbowaniu kolejnych chętnych nagrodą, albo choćby wyróżnieniem. Tymczasem inna pani prowadzi zespół przy domu kultury, dzieciaki przyszły same z własnej woli, zdopingowane przez rodziców, którzy pomogą przy scenografii, kupią stroje, zaprzyjaźniony instruktor muzyki przygotuje piosenki, instruktorka plastyki opracuje projekt graficzny, pan konserwator pomoże zbudować trójwymiarowy element dekoracji, wszystkie próby odbyły się przy  pełnej obsadzie aktorskiej. I wygrali.
Wkład pracy jednej i drugiej pani był zdecydowanie inny. Zatem ewidentna, parszywa niesprawiedliwość.
Werdykt zwykle nie zadowala nikogo – przegrany ma podejrzenia, że coś było nie tak, bo przecież starał się, włożył tyle wysiłku. Więc albo jury jest skorumpowane, albo się nie zna.
Wygrany również nie skacze z radości, bo nagroda jest zdecydowanie nieadekwatna do włożonego wysiłku, a na dodatek wszyscy krzywo patrzą, bo pewnie wygrał, bo skorzystał z układów. Albo nagrodą był puchar, który pani przekazała panu dyrektorowi, a jemu się nawet nie chciało pochwalić zespołu na akademii szkolnej.
Warto zatem zadać pytanie rudymentarne, podstawowe – czy jest sens brać udział w konkursach? Czy jest sens konkursy organizować?
Odpowiedź – nie ma sensu.
Więc dlaczego konkursy się odbywają?
Ponieważ ludzie chcą konkurować, sprawdzać się, udowadniać swoją wyższość, lepszość, wyjątkowość. A w czasie konkursów, ci najlepsi, gdy przegrywają – zaczynają pracować nad sobą, walczyć o lepsze miejsce w kolejnym konkursie,  a gdy wygrywają –  swoim sukcesem potrafią podzielić się z innymi, zainspirować do działania.
A jurorzy? Sam zorganizowałem sporo  konkursów, więc z całym przekonaniem mogę stwierdzić – zwykle siedzą godzinami, nagradzani kawą i ciastkiem, bo na więcej organizatora nie stać, starają się oceniać obiektywnie, choć wiedzą, że nie ma szans, zawsze ktoś będzie miał pretensje. Uzasadnione!

PS. Wielki Finał – Konkurs Galowy XVI Festiwalu Kultury Dzieci i Młodzieży Jawor 2016 w piątek 20 maja w Domu Kultury Szczakowa o godz. 11. Warto zobaczyć, chociaż oczywiście wystąpią nie te zespoły, które wystąpić powinny, bo jury było niesprawiedliwe!

Z. Adamczyk

Post Author: MDK