W kondycję ludzką wpisane są nie tylko niezwykłe zdolności, rozum, dzięki któremu człowiek włada (z różnym efektem) nad całą Ziemią, lecz także najróżniejsze dolegliwości, choroby i śmierć.
Od początku człowiek stara się z nimi walczyć za pomocą dostępnych środków i całej ludzkiej przemyślności. Nigdy nie były one wystarczające. Świadczyć o tym może choćby przypowieść o Dobrym Samarytaninie, najbardziej znanym wolontariuszu, spieszącym z pomocą nieznajomemu.
Dopiero w drugiej połowie XIX w (1863) z inicjatywy szwajcarskiego filantropa i finansisty Henriego Dunanta, wstrząśniętego widokiem dogorywających i pozostawionych sobie rannych. Przy udziale czerech obywateli Genewy – Gustava Moyniera, gen. Guillauma Henri Dufoura, dr. Louisa Appii i dra Théodora Maunoira, powołał Międzynarodowy Komitet Pomocy Rannym, który przekształcił się nieco później w Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża.
Warto szczególnie dziś, w dobie problemów z emigrantami muzułmańskimi, pamiętać, że organizacja nosi nazwę MIĘDZYNARODOWA FEDRACJA STOWARZYSZEŃ CZERWONEGO KRZYŻA I CZERWONEGO PÓŁKSIĘŻYCA.
Ziemie polskie rozdarte były wówczas między zaborców, Polacy walczyli bohatersko w powstaniu styczniowym. Rannych i kalek nie brakowało. Nic więc dziwnego, że mimo sprzeciwów zaborców wkrótce i na naszych ziemiach pojawiły się towarzystwa oferujące pomoc humanitarną. Polskie organizacje czerwonokrzyskie o charakterze pomocowo-patriotycznym udzielały pomocy ofiarom germanizacji i rusyfikacji, pomagały biednym, poszkodowanym, więźniom politycznym, zesłańcom oraz dzieciom, których rodzice byli w carskich kazamatach. W tym znaczeniu polskie organizacje czerwonokrzyskie były prekursorami przyszłych uzgodnień międzynarodowych dot. konfliktów wewnętrznych, a nie tylko pomocy ofiarom konfliktów zbrojnych.
Najkorzystniejsze warunki do tworzenia i działalności organizacji czerwonokrzyskich panowały w zaborze austriackim, w skład którego wchodziło Jaworzno. Galicja cieszyła się znacznymi swobodami politycznymi w zakresie tworzenia związków, towarzystw. Nie było tu także tak drastycznych, jak w innych zaborach, akcji antypolskich. W 1891 roku połączyły się dwie organizacje Stowarzyszenie Patriotycznej Pomocy Czerwonego Krzyża i Krajowe Stowarzyszenie Dam Patriotycznej Pomocy Czerwonego Krzyża i powstało zjednoczone Krajowe Stowarzyszenie Mężczyzn i Dam Czerwonego Krzyża w Galicji z siedzibą we Lwowie. Prezesem został książę Paweł Sapieha, brat kardynała Adama Sapiehy. Inną ważną organizacją działającą w Galicji był Samarytanin Polski. Organizacja posiadała statut nadany przez władze austriackie, a także kilka oddziałów w Krakowie, Lwowie, Wiedniu, Pradze, Baden w Szwajcarii.
Samarytanin Polski to stowarzyszenie, które w prostej linii było prekursorem Polskiego Czerwonego Krzyża – posiadało własne godło – niebieski krzyż na białym polu. Stowarzyszenie starało się przygotować kadry sanitarne i medyczne do przyszłej wojny. W samym Krakowie przeszkolono ponad 1000 osób. Członkowie Samarytanina Polskiego opiekowali się drużynami strzeleckimi a następnie Legionami Piłsudskiego.
Z inicjatywy Samarytanina Polskiego zwołano na dzień 18 stycznia 1919 roku w warszawskim ratuszu naradę wszystkich organizacji humanitarnych, przedstawicieli wojska i władz cywilnych i samorządowych. Organizacje te podczas narady odbywającej się pod patronatem Heleny Paderewskiej utworzyły Polskie Towarzystwo Czerwonego Krzyża.
Nieprzebraną skarbnicą wiadomości na temat Polskiego Czerwonego Krzyża w Jaworznie jest pani Anna Grelowska, prezes jaworznickiego koła PCK. Na jubileuszowym spotkaniu podzieliła się swymi przemyśleniami, wspominając szczególnie zasłużonych dla powstania ruchu czerwonokrzyskiego w powojennym Jaworznie lekarzy: B. Spisaka i K. Bujakiewicza. Przypomniała zasady przyświecające ruchowi: humanitaryzm, bezstronność, neutralność, niezależność, dobrowolność, jedność i powszechność.
Bez wątpienia najważniejszą częścią uroczystości Święta Polskiego Czerwonego Krzyża i Honorowych Dawców Krwi było wręczenie honorowych odznaczeń i dyplomów zasłużonym krwiodawcom, działaczom i sponsorom, wspomagającym ruch czerwonokrzyski. Wolontariusze PK są ludźmi nie tylko niezwykle humanitarnymi, którzy oddali po kilkanaście litrów własnej krwi, by pomagać innym, lecz także niezwykle skromnymi – stąd zapewne wielu z nich nie zechciało stanąć na scenie, by w blasku fleszy odebrać należne honory. Odbiorą zapewne w bardziej kameralnych warunkach.
Część rozrywkową zapewniła młodzież jaworznickich szkół śpiewając i recytując dla zebranych wolontariuszy. Gwiazdą wieczoru był niewątpliwie wszechstronny w swojej wielokierunkowej działalności medialnej, instytucjonalnej, (również czerwonokrzyskiej) gitarzysta i śpiewak Aleksander J. Tura.
Jednak to dźwięki liry korbowej, instrumentu znanego już w średniowieczu zakończyły wieczór, na tle których pani Anna zaprosiła zebranych do pobliskiej tawerny na poczęstunek.
Przez lata swojej działalności Polski Czerwony Krzyż zyskał niekwestionowany autorytet. Z tym, że ten autorytet nie był szczególnie szanowany przez władze komunistyczne. Po wojnie państwo przejęło majątek organizacji w postaci szpitali, sanatoriów, przychodni lekarskich, izb zdrowia, stacji pogotowia ratunkowego, wielkiej ilości budynków i gmachów. PCK był metodycznie pozbawiany możliwości prowadzenia działalności w zakresie opiekuńczym i leczniczym.
Obecnie organizacja nie otrzymuje żadnych środków od państwa, utrzymuje się z dotacji sponsorów i prowadzonej działalności gospodarczej. Każdy może przeznaczyć dla PCK jeden procent swojego podatku.
Do prac prowadzonych przez organizację można również włączyć się w sposób bezpośredni.