TRADYCJA GÓRĄ!

Marcin Szczygielski (1972 ), pisarz, dziennikarz i grafik; autor sztuk teatralnych, powieści dla dorosłych i dla młodzieży zadebiutował powieścią PL-BOY, fabularyzowaną, humorystyczną relacją z zakulisowych rozgrywek w redakcji polskiej edycji miesięcznika Playboy, którego i był dyrektorem artystycznym. Bestsellerem stała się powieść Berek – historia trudnej przyjaźni między starszą, konserwatywną katoliczką i jej młodym sąsiadem, wyzwolonym gejem, którą przerobił na sztukę teatralną Berek, czyli upiór w moherze. Zatem utwory raczej rozsadzające polską, tradycyjną, „moherową” rzeczywistość. Najnowszą (2021r.) jego pozycją sceniczną Wieczór panieński, który od razu znalazł uznanie – na IX Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów jury przyznało właśnie temu spektaklowi I miejsce w kategorii Najlepszy Spektakl, a Katarzynie Skrzyneckiej I miejsce w kategorii Najlepsza Aktorka.   
Widzowie w Jaworznie niewątpliwie przychyliliby się do tego werdyktu, bowiem pani Katarzyna od pierwszego wejścia całkowicie zdominowała scenę i widownię. Jej energia i profesjonalizm musiały zachwycać, jej urok i talent powalał. Potrafiła bełkotać, jąkać się, zacinać tak fenomenalnie, że widownia dosłownie skręcała się ze śmiechu. Absolutnie mistrzostwo komediowe, rewelacyjna vis comica, o którą trudno ją było podejrzewać, bowiem z wykształcenia jest muzykiem (ukończyła naukę na Wydziale Fortepianu i Wokalistyki Szkoły Muzycznej II stopnia w Warszawie) i sławę zdobyła jako piosenkarka. Niewątpliwie do sukcesu przyczyniły się również wartkie, dowcipne dialogi – balansujące na krawędzi dobrego smaku, lecz nigdy go nie przekraczające. Nawet wulgaryzmy były w pełni uzasadnione. Pani Katarzyna podawała je tak dowcipnie, że traciły znamiona “brzydkich” wyrazów – stały się urocze.  
Dzielnie i ze znakomitym efektem towarzyszyli jej na scenie Monika Mazur (Krystyna), Anna Iberszer (Paulina), Tomasz Bednarek (Alek) i Paweł Góral (Krystian).
W teatrze bez wątpienia największą renomą cieszą się tragedie. One przedstawiają największe namiętności, które doprowadzają człowieka do zguby: ambicje – Makbet, zazdrość – Otello, nieszczęśliwa miłość – Romeo i Julia (by wymieniać te najbardziej znane, szekspirowskie), a przecież jest ich całe mnóstwo, dość wspomnieć tragedie antyczne, w których bogowie doświadczali człowieka, zwykle udowadniając, że człowiek jest tylko marionetką w ich rękach.
Wystawić tragedię na scenie, to dla dobrego reżysera i dobrego zespołu aktorskiego to niemal samograj. Aktorom wystarczy umiejętnie podać tekst, by widownia została wstrząśnięta głębią nieszczęść. Trup pada gęsto, opada kurtyna i w głębokiej ciszy widzowie wracają do domów.
Komedia to znacznie trudniejsze wyzwanie tak dla autora i reżysera jak i dla aktorów. Każdy, nawet najlepszy dowcip można zarżnąć, jeśli dowcipniś nie potrafi go przekazać. Mikołaj Gogol w Rewizorze widownię postawił do kąta, pytając retorycznie: Z czego się śmiejecie? I zanim ktoś z widzów zdążył wymyślić odpowiedź, ze sceny pada zgryźliwe stwierdzenie – Z samych siebie się śmiejecie. I śmiech zamiera, stłumiony rumieńcem wstydu.
– Nigdy nie jest się pewnym, czy ludzie będą się śmiać z tego samego, z czego my się śmiejemy — zdiagnozował trudność francuski aktor Jean Reno. Co jednego śmieszy, drugiego irytuje, trzeciego nudzi, a czwarty uznaje za idiotyzm. Najłatwiej się o tym fakcie przekonać oglądając kabarety lub stand-upy, które najczęściej „rozbawiają” widownię grubym słowem spod budki z piwem. Zwykle skutecznie.
W Wieczorze panieńskim widownia od pierwszej do ostatniej chwili uśmiecha się, a czasami pokłada się ze śmiechu. Fabuła, jak to w komedii, jest prosta. Spotykają się trzy panie, z których jedna ma zamiar wyjść za mąż i zapraszają striptizera, by dodać spotkaniu pikanterii. Banał. Lecz okazuje się, że żadna z nich nie jest panną, wszystkie są już po przejściach, wszystkie dość mocno pokiereszowane przez życie, a najstarszą z nich jest… panna „młoda”.
Dla dwóch najważniejszą wartością są pieniądze – gospodyni imprezy, Paulina, zazdrości Irenie (pannie młodej), że trafiła na milionera, którego nie tylko nie kocha, ale wręcz się nim brzydzi, bo… ma sześć palców u nogi. Tylko najmłodsza z nich, Krystyna, totalnie nieporadna sekretarka Pauliny, boryka się z brakiem pewności siebie, choć pieniędzy jej nie brakuje, bo ma bogatych rodziców.
Pani popijają (wszystkie), palą jointy (Krystyna), niuchają kokę, atmosfera staje się coraz gęstsza, wreszcie pojawia się również pazerny na pieniądze striptizer. Wybucha – nie, wcale nie orgietka, lecz prawdziwa bomba: okazuje się, że to Krystian, syn … panny młodej. Irena na pomoc wzywa byłego męża, który pojawia się natychmiast i wyznaje swoją miłość byłej żonie. Niepociumana sekretarka wpada (z wzajemnością ) w oko striptizerowi, Paulina biegnie do milionera z nadzieją, że zajmie przy jego stole, łożu i kasie upragnione miejsce. Happy end. Okazuje się, że marihuana to w rzeczywistości oregano, koka mieszanką kredy i proszku do prania, nawet piwo jest bezalkoholowe. Górą miłość małżeńska i dobre obyczaje.
I to dopiero jest śmieszne.
Widownia uznała kunszt aktorski i właściwe przesłanie komedii długimi brawami – w końcówce nawet na stojąco. Należały się!

Autor – Marcin Szczygielski
Reżyseria – Maria Seweryn
Kostiumy – Krzysztof Łoszewski
Muzyka – Zdzisław Kalinowski

Post Author: MDK