WIKTOR FOTO-PILOT

Z Młodzieżowym Domem Kultury im. Jaworzniaków Wiktor Pawuska związany jest od około czterech lat. Uczęszcza na zajęcia koła dziennikarskiego, gdzie realizuje swoją pasję fotografa – kamerzysty. Potrafi także zająć się postprodukcją – spod jego ręki wychodzą gotowe reportaże z imprez, jakie odbywają się w MDK i nie tylko. Aktualnie pracuje nad baaaardzo długą relacją z XII Festiwalu Modelarskiego (wkrótce do zobaczenia na portalu TV MDK) zorganizowanego przez grupę Sielata, która informuje, że jest grupą ludźmi, których łączy wspólna pasja – modelarstwo, z siedzibą w Osiedlu Stałym. Większość modeli to samoloty, może dlatego Wiktor tak chętnie relacjonuje działalność grupy.
Skąd u zapalonego fotografa i kamerzysty przeskok do zupełnie innej dziedziny?
W styczniu ubiegłego roku rodzice zafundowali mi 40 minutowy pokaz na symulatorze lotu odrzutowcem i.. zaiskrzyło. Zafascynowało mnie latanie, gorzej zakochałem się na zabój. Ten lot to było lądowanie Airbusem w czasie burzy. Postanowiłem wówczas, że muszę polecieć prawdziwym samolotem, lecz nie jak turysta, na którymś fotelu w głębi odrzutowca, ja chciałem poczuć smak prawdziwego latania, takiego z widokiem na kokpit. Znów kochani Rodzice zrozumieli moja pasję i tak się zaczęło. Wykupili lot awionetką, a pan pilot pozwolił mi nawet ująć stery. To było to! Postanowiłem zdobyć licencję pilota turystycznego w Aeroklubie Gliwickim. Żeby tego dokonać zapisałem się do stowarzyszenia AGL, przeszedłem bardzo szczegółowe i momentami dość nieprzyjemne badania lotnicze 1 klasy z sukcesem. Mogłem zatem podjąć naukę – najpierw teoretyczną. Dwa miesiące kucia ogólnej wiedzy o statku powietrznym, meteorologii, zasad lotu, osiągów i planowania lotu, nawigacji i prawa lotniczego. Poza tym mniej przedmioty teoretyczne, bardziej konkretne: możliwości i ograniczenia człowieka, osiągi i planowanie lotu, procedury operacyjne.
I jak poszło?
Jak z płatka. Sam się zdziwiłem. Wszystkie egzaminy zdałem za pierwszym razem.
Zatem czas na praktykę?
Jak najbardziej. Najpierw ćwiczenia na lotnisku – nauka, jak poradzić sobie z przeciągnięciami, czyli z niebezpiecznym zjawiskiem znacznego, gwałtownego spadku siły nośnej, towarzyszy temu na ogół wystąpienie chwilowej, częściowej lub całkowitej utraty sterowności. Uczyłem się, jak wyjść z korkociągu, w który może wpaść samolot, zasad awaryjnego lądowania bez mocy silnika i innych ryzykownych przypadków, z jakimi spotkać się może pilot. Dużo tego było. Potem siadłem za sterami Cessny 150. Najpierw 35 godzin z instruktorem, wreszcie 10 samodzielnie. To dopiero były emocje. Szkoda, że nie miałem przy sobie kamery, bo nie za dobrze pamiętam, jak to było. Wiem, że za ostro wystartowałem, bo nie wziąłem pod uwagę, że samolot bez instruktora jest lżejszy, więc manetkę należy delikatniej nacisnąć, ale opanowałem statek i dalej już leciało się bez problemu. Przed egzaminem praktycznym przeleciałem ponad 150 mil morskich – pierwszy etap z Gliwic od Rudnik k/Częstochowy, drugi do Pobiednika Wielkiego, wsi podkrakowskiej w gminie Igołomia Wawrzeńczyce. Lot bez przygód, więc byłem pewny, że nie będzie problemu z wynikiem.
Gratulacje. I co dalej?
Chciałbym zdobyć Licencję CPL(A) , ponieważ jest to kolejny krok na drodze do zawodowego latania. Dzięki niej będę mógł pełnić funkcję dowódcy statku powietrznego lub drugiego pilota w zarobkowym przewozie lotniczym. Wiadomo, z czegoś trzeba żyć. Chciałbym związać swoje życie z lotnictwem. Tym bardziej, że dobrze mi idzie.
Pochwal się…
Wziąłem ostatnio udział w konkursie na celność lądowania i wygrałem.
Na czym polegały zawody?
Na lotnisku wymalowano trzy linie – boczne oddalone od siebie o 10 metrów i środkową, która była celem. Dla samolotu to naprawdę bardzo wąski korytarz ponieważ samolot podczas lądowania leci około 30m/s. W konkursie wzięło nas udział czternastu – ukończyło z sukcesem czterech. Moje pierwsze lądowanie to 1,2 m od linii, ale w korytarzu się zmieściłem, inaczej lądowanie było niezaliczone. Drugie podejście i 0,0 cm! – bezbłędnie. Nikt inny tego nie dokonał, więc zwyciężyłem!
Za rok kończysz szkołę średnią. Masz zamiar kontynuować naukę?
Oczywiście. Zamierzam studiować na Politechnice Śląskiej na Wydziale Transportu i Inżynierii Lotniczej. Jedną ze specjalizacji jest Nawigator Powietrzny. Jeśli ukończę, mam ogromne szanse zostać pilotem liniowym i latać wielkimi odrzutowcami na liniach krajowych i międzynarodowych. To jest moje największe marzenie.
Znajdziesz czas na współpracę z MDK?
Raczej nie, ale czas tu spędzony będę wspominał bardzo miło. Przecież wraz z p. Natalia Urant obsłużyłem mnóstwo odcinków programu Pasją nakręceni. Miałem też okazję współpracować przy projekcie Kapitan pilot Karol Pniak, o którym film (z kilkoma moimi ujęciami) będzie miał premierę w czasie uroczystości nadania pośmiertnego awansu naszemu bohaterowi, zostanie też nadany w TV Historia. Chciałbym też podziękować rodzinie i Dziadkom za wsparcie mnie w moich marzeniach oraz mojego instruktora Michała Dygi który nauczył mnie całego świata lotnictwa i samego pilotażu.

zdjęcia z archiwum Wiktora

Post Author: MDK