Szykuje się kolejny hit Teatru Oddzielnego. Tym razem wielka miłość na tle wielkiej historii. Jak zwykle scenariusz i reżyseria Anna Korczyk, muzyka – Anna Dzierwa.
MłoDeK – Skąd pomysł?
Anna Korczyk – Kilka lat temu na TVP1 zobaczyłam film pod tytułem Odnaleziony walc – powstanie warszawskie w reżyserii Julity Wołoszyńskiej – Matysek, opowiadający o spotkaniu Basi Kulińskiej z domu Żugajewicz (pseudonim Zula) oraz Andrzeja Budzyńskiego (pseudonim Aleks) po 75 latach. Młodych zakochanych – rozdzieliła wojna, a konkretnie Powstanie Warszawskie. Wzruszyłam się wtedy bardzo i tak powstał mój wiersz pt Odnaleziony walc. Postanowiłam go tej parze przesłać. W tym czasie umarł pan Andrzej. Jednak wiersz napisałam własnoręcznie i wysłałam go pani Basi. Oddzwoniła do mnie, była wzruszona i obiecała, że wyśle mi swoje Wspomnienia i wiersze dotyczące jej młodości i Powstania Warszawskiego. Przysłała z piękną dedykacją! Postanowiłam Ją odwiedzić z ekipą Teatru Oddzielnego. Gdy pojechaliśmy po raz pierwszy, pokazała mi ten wiersz. Wisiał na wprost drzwi wejściowych, na ścianie, a trzeba zaznaczyć, że wszystkie ściany u Pani Basi są obwieszone obrazami oraz zdjęciami. Wszystko tam pachnie polskością.
Pomysł na sztukę teatralną pojawił się, gdy zobaczyłam Ją osobiście i zachwyciłam się nią i pięknem jej myśli. Pomimo 93 lat jest cudowną, fascynującą i ciepłą osobą. Ale jak napisać o takich wielkich ludziach scenariusz? Przecież życie osobiste a szczególnie Ich życie to bardzo bolesna materia – a ja nie chciałam tej materii „naruszyć”. Obiecałam, że będę się z nią konsultować. Ania Dzierwa podsunęła mi myśl, by umieścić w tym scenariuszu nasze pierwsze spotkanie – gdy wchodzimy do pani Basi z ciastem, z kwiatami i po raz pierwszy się z nią witamy. Napisałam zatem scenariusz, który odgrywa się symultanicznie – w czasie współczesnym i w czasie wojennym. Sceny się przeplatają ze sobą, a punktem wyjścia są nasze pierwsze odwiedziny u pani Basi.
M – Na jakim wzorze się oparłaś, tworząc scenariusz?
AK – Jest pewne podobieństwo do Nie zginęła, spektaklu, który zrealizowałam na Stulecie Odzyskania Niepodległości. Opowiedziałam o losach mojego Ojca, Mariana Bogacza, który walczył w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie i przeszedł kilka tysięcy kilometrów, by powrócić do Polski. Jednak uzupełniłam tamten scenariusz o wiedzę nie tylko własną, ale i o Ziele na kraterze Wańkowicza. Tym razem oparłam się głównie na biografii Basi Żugajewicz, którą wzbogaciłam o wydarzenia z życia innego niezwykłego powstańca, prof. Juliana E. Kulskiego, który w swojej wspomnieniowej opowieści Umierając żyjemy opisał koszmar niemieckiej okupacji, bestialstw, jakich się dopuszczali na ludności polskiej Niemcy – sam był przesłuchiwany na Szucha, był zatem wiarygodnym świadkiem. Zaszokował mnie informacjami, że Niemcy na Szucha karmili wilczury ludzkim mięsem, że podczas przesłuchań obcinali dziewczynom żywcem piersi. Musiałam przypomnieć tę prawdę, że i Rosjanie, i Niemcy to mordercy najgorszego kalibru, bowiem od jakiegoś czasu zbrodnie te są bagatelizowane, przemilczane, nawet usprawiedliwiane.
M – Czym się ten spektakl różni od innych spektakli duetu Anek ?
AK – Novum jest nakładanie się na siebie odległych czasów. Jest na przykład taka scena: Grzegorz Stano (starszy Andrzej) podchodzi do Darka Łętowskiego, który gra ciężko rannego młodego Andrzeja, podnosi go i odchodzą razem, zespalając tym samym losy jakby dwóch postaci. Albo komentarz Ewy Szpak (starsza Basia), która siedzi na wózku inwalidzkim i podjeżdża do ciężko rannego powstańca z Wilna, w którego ranie po kuli dum-dum zalęgły się robaki. Młoda Basia (Weronika Trześnowska) stara się je usunąć, a Barbara z przyszłości mówi: Ja nie mogłam wtedy płakać, bo to nie był czas na łzy. I tak młodość nakłada się na starość, starość komentuje młodość, współgrają ze sobą i to być może jest trochę zaskakujące. Mam nadzieję, że symultaniczne działanie się na scenie stanie się jasne dla Widza, zrozumie ten zabieg polegający na zespoleniu nieprzystających do siebie epok, bowiem w rzeczywistości nic się nie zmienia. Nie zmienia się człowiek. Ciągle jest wojna, ciągła jest potrzeba miłości. A całość spajają piosenki oraz muzyka (np. walc) skomponowana przez Anię Dzierwę. Nie jest to jednak spektakl muzyczny.
M – Dlaczego Porażeni?
AK – Ten tytuł pojawił mi się w momencie pierwszych odwiedzin u pani Basi, gdy zobaczyłam zdjęcia tych młodych ludzi, tej ferajny – wspaniali młodzi ludzie, uśmiechnięci, zapatrzeni w siebie. Taka inna miłość, wielki szacunek do siebie emanował z tych starych fotografii Pani Basia mówiła o tym, jak wyglądały ich pierwsze randki, o miłości, którą potem rozdzieliła wojna. Objawili mi się jako porażeni nie tylko miłością, ale i wojną. Stąd taki tytuł. W takim oto okrutnym, wojennym czasie Andrzej komponuje dla Basi, bardzo młodej wówczas, ledwie 14-letniej, walc, który, jak napisałam w swoim wierszu, zatrzymał w sobie „śmierć i miłość”. Andrzej ma wtedy 17 lat, jest sensatem i chemikiem z zamiłowania. Po wojnie udaje się do USA, będąc przekonanym, że Basia nie żyje. Nie chce żyć w nieswojej Polsce. W Pensylwanii zostaje naukowcem w dziedzinie chemii i wykładowcą na uniwersytecie.
M – Czy w Porażonych można znaleźć echa współczesnej wojna na Ukrainie?
AK – Pisałam ten spektakl przed wojną w Ukrainie, lecz podczas prób nasuwały się wyraźne wojenne analogie. Młodzi Polacy ginęli wówczas za Wolną Polskę, młodzi Ukraińcy tak samo walczą o swoją i naszą wolność. Nasuwa się pytanie – co nas obecnie czeka? Gdy patrzyłam na przykład na przysięgę młodych ludzi ze Związku Walki Zbrojnej (Basia) i z Armii Krajowej (Andrzej) i gdy słuchałam słów przysięgi: do ostatniej kropli krwi, miałam łzy w oczach. To właśnie ci młodzi ludzie zostaną ukarani za patriotyzm – taką scenę umieściłam w tekście. Te słowa są prawdziwe, potwierdzone w autobiografii pani Basi, której niektórzy koledzy wrócili po powstaniu do domów, inni wyruszyli w świat (jak Andrzej), a część poszła w Góry Świętokrzyskie, by walczyć dalej z najeźdźcą. Ci młodzi ludzie traktowani byli jak zdrajcy i zabijani przez Polaków i komunistów.
M. – Porażeni za chwilę na scenie, o ile Cię znam, już myślisz o następnym spektaklu.
AK. – Staram się nie robić czegoś, co by nie było moje. Mam jednak zamiar zrealizować Tango Mrożka, ale nie do końca tylko Mrożka. Zamierzam dodać moje przemyślenia i konstatacje, nieco uwspółcześnić, choć jego sztuki są ponadczasowe. Jednak zawsze warto spojrzeć na uniwersalne dzieło przez pryzmat siebie i otaczającej nas chwili. To przyszłość. Teraz zapraszam na Porażonych. Premiera w dn. 12 czerwca 2022 r o godz. 18. Drugi występ – 18 czerwca o godz 18. Oczywiście w sali widowiskowej Młodzieżowego Domu Kultury im. Jaworzniaków.
PS. W niedzielę 8 maja 2022r. przedstawiciele Teatru Oddzielnego złożyli wizytę w cudownym, na wskroś polskim domu Pani Basi, bohaterki powstania warszawskiego i bohaterki nowego spektaklu: Porażeni nie tylko miłością – z pokazem sfilmowanego spektaklu. Pani Basia ze wzruszeniem oglądała swoje życie, a i my ukradkiem ocieraliśmy łzy …
Poniżej fotoreportaż Michała Korczyka.