ROZŚPIEWANA PRZEDWYBORCZA CISZA Z SDM-em

Artyści SDM polubili MDK, może z powodu trzyliterowego skrótu przybyli do Jaworznickiego przybytku kultury już po raz trzeci (Trójca jest wszak doskonałością!).
Za pierwszym razem, w sobotni październikowy wieczór, 2018 r. kazali na siebie czekać: Klimatyczny czerwony poblask w tle, instrumenty w swoim jedynie towarzystwie wyczekują, a muzycy… gdzie się zapodziali? Pomocna widownia służyła drogowskazem oklasków. Zgubili się? Nie! – już są blisko, złapali trop, bo tuż za zasłoną rozległo się błagalne: „Jeszcze raz!”, a po chwili niepewności: „No to ostatni raz, tylko teraz najmocniej jak potraficie!” I dopiero wyszli na scenę.
Za drugim razem, w sobotę wrześniową 2021 r. lider zespołu skromnie zapowiedział: Drodzy Państwo. Piosenki dzielą się na mądre, albo ładne, bo znane. Dziś skupię się na mądrych, aczkolwiek najpiękniejszych spośród znanych, które szczęśliwie udało mi się samodzielnie napisać i stworzyć na czas udręki i gehennę oczekiwania, Bóg jeden raczy wiedzieć na kogo i na co.
Znów minęły trzy lata i znów pojawili się w sobotę, tym razem kwietniową. Akurat trafili na wieczór przed niedzielnymi wyborami prezydenta miasta. Była więc cisza wyborcza i żadne polityczne słowa nie padły, choć pewnie niejedna i niejeden rozmyślał po cichu: wygra? Nie wygra? Bój zaczął się dwa tygodnie wcześniej i rozpalał emocje, bo oto pojawił się przed panującym od dwudziestu dwóch lat włodarzem miasta, który cieszył się tak dużym poparciem mieszkańców, że nikt nawet nie pomyślał, że ktoś może mu się skutecznie przeciwstawić. A tu druga tura, co to będzie? Co to będzie? Wygra stary, sprawdzony Gospodarz czy młodzik, ledwie trzydziestoletni, w dodatku – komediant?!
Te rozważania przegnała z kretesem na ponad dwie godziny grupa Stare Dobre Małżeństwo. Widownia w ciszy czekała aż po tradycyjnym już zwlekaniu, zwloką się starsi panowie dwaj i jeszcze dwaj młodsi, na scenę. Razem użyli dziewięć instrumentów strunowych (6 gitar, skrzypce, kontrabas i ukulele) oraz harmonijkę ustną. Oraz instrument najważniejszy – głos Krzysztofa Myszkowskiego, kompozytora, wokalisty, założyciela i lidera zespołu, który grał na gitarze, harmonijce ustnej, śpiewał, opowiadał – jednym słowem rej wodził!
Tym razem zaczął: Stęskniliśmy się, jak nie wiem, co! I wszyscy natychmiast pojęli, że oto wrócił przyjaciel, który nie tylko uświetni wieczór, lecz doda otuchy, sprawi, że zapomnimy o smutkach i troskach dnia powszedniego. Po kilku akordach kontynuował: Dobry wieczór państwu. Postanowiliśmy porozmawiać z państwem piosenkami mądrymi, jednoznacznie optymistycznymi, podzielić się muzyką i przemyśleniami.
I popłynęły znane i lubiane. Wszystkie melodyjne, wszystkie refleksyjne, zanurzone w bieszczadzkiej metafizyce podszytej gęstą osnową foku i dobroci. Bard ze swej dojrzałem pozycji, bo w styczniu skończył 61 lat, do czego się przyznał ze smutkiem i żalem po chmurnej i durnej młodości, opowiadał i doradzał, żeby się nie przejmować kłopotami, bo wystarczy wyjść w góry, albo do lasu, lub na łąkę popatrzeć na świat, na przyrodę i wszystko przestaje być ponure, zwodnicze, nijakie, staje się pełne marzeń i obietnic, a nad wszystkim i wszystkimi fruwają Bieszczadzkie anioły, które są całe zielone, zwłaszcza te w Bieszczadach i trudno je dostrzec, bo łatwo w trawie się kryją i w opuszczonych sadach. Więc Chwała najsampierw komu, komu gloria na wysokościach. Chwała najsampierw tobie trawo przychylna każdemu, kraino na dół od Edenu -Gloria Gloria!

Słuchacze najpierw tylko słuchali, potem klaskali do taktu, wreszcie przypomnieli sobie znane przecież doskonale teksty i przeistoczyli się w chór towarzyszący pieśniarzowi. I to chór nie byle jaki! Słychać było głównie panie, które stanowiły wspaniałe tło dla spokojnego barytonu Myszkowskiego. Pozwalał im na samodzielne wykonywanie strof, wspomagał, prowadził i bawił się wraz z całym zespołem setnie. Minęły dwie godziny, lecz wcale nie spieszyło mu się do rodzinnego Złocieńca, gdzie, jak opowiadał, rozpoczął karierę muzyczną od zastąpienia strażackiej kapeli, która przygrywała na studniówce i skończyła muzykować przed czasem, bo padła ofiarą ku czci słowiańskiej boginki Wistuli – a była to bogini mocna, choć niezbyt smaczna i dolegliwości na czcicieli sprowadzała okrutne. Postanowił przypomnieć sobie swoją krótką karierę niegdyś ważnego na każdych wczasach KO-wca, czyli osoby odpowiedzialnej za rozrywkę, lecz rozrywkę na poziomie, stąd pan (najczęściej) kulturalno – oświatowy. I tak dobiegł do końca koncert terapeutyczny, uspokajający, sprawiający, że mimo iż za oknem po krótkim, ale gorącym, kwietniowym lecie z temperaturami ponad 30 stopniowymi, przyszła zima i śnieg, lecz to nic. Trzeba dobiec, biec do końca, potem odpoczniesz potem odpoczniesz i trafisz na Cudne manowce cudne manowce cudne cudne manowce.
Kwiecień plecień. Od jutra cudne manowce dnia codziennego z blaskiem i dźwiękiem SDM-u, z nadzieję, że Jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć, Tęskność zawrotna przybliża nas, Zbiegną się wreszcie tory sieroce naszych dwu planet, Cudnie spokrewnią się ciała nam
Jest już za późno! Nie jest za późno!

NIE JEST ZA PÓŹNO!

Wystąpili:
Krzysztof Myszkowski – śpiew, gitara, harmonijka ustna kompozytor, wokalista, gitarzysta, założyciel i lider zespołu
Wojciech Czemplik – skrzypce, ukulele
Tomasz Pierzchniak – kontrabas, gitara basowa
Bolesław Pietraszkiewicz – gitary

Post Author: MDK

1 thoughts on “ROZŚPIEWANA PRZEDWYBORCZA CISZA Z SDM-em

    tling

    (22 kwietnia 2024 - 23:29)

    ładnie napisane – niesztampowo, lekko z fantazją i polotem. Ciekawie się czytało. Zali naprawdę koncert był optymistyczny? (nie dane mi było uczestniczyć) ho, ho..! wreszcie – to dobrze. I oby tak dalej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.